kategoria : / /
Corpse Party - Diffrent Story
a u t o r : Doll
w s t ę p :
Młody Akira Fujisaki musi przerwać planowany feryjny wyjazd z koleżanką przez prośbę z swojej rodziny. Wraz z przyjaciółką odwiedza wujka i resztą rodziny w trakcie zjazdu upamiętniającego niedawno zmarłą w tajemniczych okolicznościach ciocie głównego bohatera. Dziwny rytuał, który nieświadomie odbyli, przenosi ich do przerażającej szkoły, pełnej duchów i innych zjawisk nad przyrodzonych. Czy przetrwają aby odkryć zagadkę tej szkoły? Jak wiele będą musieli poświęcić? Tego nie wie nikt
u t w ó r :
Przedstawiam wam krótkie opowiadanie inspirowane Corpse Party (oraz trochę własnym życiem). Całość będę wrzucać epizodami wraz z przebiegiem prac. Czytelników o słabych nerwach ( Głównie przez gore) chciałabym przeprosić, ale to raczej nie dla nich. Resztę proszę bardzo potem o krytyczną i szczerą recenzje oraz ocene
[+18][gore][horror][ fanfiction]
Epizod I "Welcome to Sinya Host High School"
Młody około 17 letni chłopak wraz z drepczącą koło niego szkolną koleżanką zmierzali przez zaśnieżone ulice Kirishimy City nie przejmując się powolnie zachodzącym słońcem zalewającym niebo szkarłatem. Młody Akira Fujisaki ubrany w czarną puchową kurtkę, jeansy i porządne skórzane był ostro poddenerwowany zaistniałą sytuacją. Jego oczy o odcieniu Indygo, wyglądające spod grzywki granatowych włosów ciskały gromy na wszystkich, którzy się pojawili na horyzoncie jego wzroku. Drepcząca obok niego dziewczyna idealnie się z nim kontrastowała. Niska, czarnowłosa o brązowych spokojnych oczach okutych w stylowe okulary. Ubrana było w czarną puchową kurtkę oraz czarną spódniczke. Bił od niej spokój i obojętność. Głównym powodem gniewu Akiry była prośba nie do odrzucenia skierowana od jego rodziny. Jechał wraz z Makoto na wycieczkę z powodu nastania świątecznych ferie. Jako jednak, że miał po drodzę dom wujka, któremu w niewiadomych okoliczności zmarła żona, został zaproszony na chcoć chwilowe uczczenie jej pamięci. Wiadomo było, że wcale nie miał na to ochoty, jednak jak odmówić takiej prośbie? Po prostu nie dało się. Z cichym westchnieniem chłopkak zadzwonił do drzwi sporego budynku w którym mieszkał jego wujek i rozciarając zmarznięte dłonie spojrzał na stojącą koło niego dziewczyne
- Naprawdę przepraszam, to zajmie tylko chwilę.
- W porządku. - Powiedziała spokojnie Makoto nie mogąc zresztą za bardzo go obwiniać o zaistniałą sytuację. W końcu przecież to nie jego wina, chociaż sama na jego miejsu postąbiłaby inaczej. Na szczęście nie czekali zbyt długo aż usłyszeli charakterystyczne brzęczenie. Otworzyli drzwi i weszli do środka, jednak nie uszli za daleko gdyż przy wejściu zatrzymał ich delikatny dziewczęcy głosik, który jak się chwilę potem okazało należał do młodszej o 5 lat siostrzyczki Akiry, Tsuyi. Wyglądała jak młodsza dziewczęca wersja chłopaka. Byli do siebie niezwykle podobni, aż dziw brał, że nie są bliźniętami. Zaskakujące jednak było głównie to, że była ubrana w mundurek szkolny licealistów chodzących do szkoły w której uczyła zmarła. Najpierw oczywiście rodzeństw wymieniło ze sobą rodzinny uścisk. Dopiero po chwili skonsternowany Akira zapytał wciąż szczęśliwą z jego przyjazdu siostrę o powód jej dziwnego ubioru. Ta zmieszała się, a delikatny uśmiech zniknął z jej uroczej twarzyczki
- Emm.. to jest właśnie powód mojego wyjścia po was. Wszyscy się musimy tak ubrać. Aki-chan, twój mundurek leży tu obok komody. Horiyama-san, pójdź proszę za mną. A jeśli sądzicie, że to jest dziwne, poczekajcie aż wejdziecie do salonu. To jest dopiero chore. - Powiedziała nieco nieśmiałym głosikiem. Mimo iż wszystko to było naprawdę dziwne, nie mając za dużego wyboru, zrobili co musieli. Makoto udała się z Tsuyą do łazienki, a Akira zdjął kutke i zaczął się przebierać w mundurek szkolny składający się z czarnych spodni, białej koszuli, czerwonego krawatu oraz niebieskiej marynarki na której znajduję się logo szkoły. Zatrzymał się tak przez chwilę zastanawiając się o co tu chodzi. Jakby nie patrzeć to było naprawdę dziwaczne i odrobinę niepokojące. Kto normalny robi, takie rzeczy. Po chwili jednak machnął na to ręką i posiłkując się swoją pamięcią trafił do salonu. Teraz właśnie zrozumiał co jego siostra miała na myśli. W salonie na którym środku mieścił się wyrysowany na podłodze kredowy krąg. Pod samym oknem postawiony był duży ołtarzyk na którym stała fotografia zmarłej Yuuki Toyohiko, żony pogrążonego w rozpaczy gospodarza mieszkania. W pomieszczeniu obecni byli wujek, jego ojciec, rok starsze od niego kuzynki bliźniaczki oraz najmłodsza z jego kuzynek, 8 letnia Yuya. Dziewczyny ubrane były w takie same mundurki szkolne, składające się z białej marynarskiej koszuli mającej fioletowe ozdoby oraz granatowej spódniczki. Dorośli natomiast ubrani byli w zwykłe czarne garnitury. Nie można powiedzieć, że ten widok go mocno nie zaskoczył. Kiedy tylko jego sylwetka została dostrzeżona, przez spoglądającego na okno i zamyślonego jeszcze przed chwilą wujka, powitał go jego zachrypnięty głos
- Ahh Aki-Chan, miło Cie znów widzieć. Jak świetnie wyglądasz w mundurku. Proszę pokaż się lepiej Yuuki, na pewno chciałaby Ci się lepiej przyjżeć. - Wskazał przy tym ręka na ołtarzyk. Akira poczuł się dość nieswojo," O co tu do licha chodzi?" pomyślał spoglądając na kuzynki badając ich reakcje na to dziwaczne zachowanie. Shizuki, ta starsza bliźniaczka o brązowych włosach spiętych z tyłu w koński ogon, wyglądała na mocno zażenowana całą sytuacją. Jej siostra o krótkich granatowych włosach, Ao, wydawała się mieć to wszystko gdzieś. Natomiast najmłodsza, Yuya, niemal płakała, dzielnie patrząc w inną stronę. Chłopak westchnął ciężko i zrobił to o co go poproszono. Podszedł do zdjęcia i stanął przed nim. Teraz pojawił się problem bo nie wiedział co dalej ze sobą począć. Zapozować czy co? Nie no to wszystko i tak było głupie. Na szczęście akurat w tej chwili do pokoju weszły Tsuya wraz z Makoto. Podszedł więc do przyjaciółki aby dodać jej trochę otuchy w tym nieco pokręconym miejscu. Jednocześnie spojrzał na nią przepraszającym spojrzeniem. Dziewczyna nie skomentowała tego, w sumie nawet nie bardzo mogła skoro starała się być uprzejma. Szczęśliwe wujek zajął się rozmową z ojcem Akiry więc mogli usiąść sobie na kanapie w kącie.
- Akira, co tu się wyprawa? Jak długo mamy tu siedzieć? - Zapytała dość skonsternowana wszystkim Makoto
- A co mnie pytasz? Też nie ogarniam co tu się dzieje. Wujek nigdy nie wyglądał na lekko pokręconego gościa, który naoglądał się za dużo horrorów.
- Ej przestańcie oboje, Wujek przeżywa ciężkie chwile. Wiecie przecież, że przez tą całą afere, ledwo się trzyma na nogach - Wtrąciła się do rozmowy lekko niezadowolona Tsuya.
- Zresztą pa licho. Ważne to jest by nie trwało to za długo. Mamy z Mako-chan pociąg za niecałą godzinę - Zakończył rozmowę Akira. Nikt nie miał już za bardzo co do powiedzenia, więc umilkli patrząc się w znudzeniu przed siebie. Ich chwila wytchnienia niestety nie trwała za długo. Wujek wstał z fotela i chrząknął głośno zwracając ich uwagę. Odczekał parę sekund aż ucichły ostatnie szepty po czym przemówił
- Moi kochani, bardzo dziękuje, że zechcieliście się tutaj zebrać. Szczególnie bardzo dziękuje tobie Aki-chan i twojej przyjaciółce, że poświęciliście odrobinę wspólnego czasu by być tutaj z nami. - Tu skłonił się delikatnie w ich stronę - Ale teraz najważniejsza część naszego spotkania, nie będę się przecież nad tym zbytnio rozwodzić. A zatem chciałbym uczcić pamięć naszej kochanej Yuuki i pokazać jej, że w przyszłym roku spotkamy się dla niej ponownie. Z tej okazji wykorzystamy papierowego ludzika wykonanego przez nią podczas jednych z zajęć. podczas której mowa była o takiej ciekawej zabawie. Proszę was aby każdy złapał kawałek, w myślach powiedział trzykrotnie "Yuuki, kocham Cie" a potem oderwał kawałek. W porządku? - Zapytał spoglądając na nich wszyscy. Większość, w tym Akira była zdania, że jest coś zdecydowanie nie tak z tym rytuałem, jednak nikt nie zaprotestował, w końcu nie wypadało. Chłopak westchnął ciężko i tak jak wszyscy podszedł do stojącego na środku wujka. Chwycił kawałek papierowego ludzika mając nadzieje, że cała ta dziwna farsa się wkrótce skończy a on z Makoto będą mogli wrócić do wyjazdu. Pomyślał co miał pomyśleć i tak jak reszta oderwał fragment. W tym samym czasie dało się słyszeć głośny grzmot. Ziemia delikatnie zadrżała a światła pogasły. Przez chwilę nikt się nie poruszył, wszyscy skamieniali ze zdziwienia. Nagle usłyszeli głośny rumor a podłoga zaczęła się zapadać. Akira spróbował złapać za rękę Makoto oraz siostrę i uciec lecz niestety nie zdążył. Wraz z innymi, wśród okrzyków i pisków przerażenia zanurzył się w czarną czeluść otchłani.
Minęła dłuższa chwili bezczucia i letargu, kiedy nagle pojawiło się przed nim oślepiające światło. Po dłuższym czasie dopiero jego wzrok przyzwyczaił się do światła, znajdującego się w pokoju. Mimo bólu, który nagle zalał jego ciało, podniósł swoje obolałe ciało do pozycji siedzącej. Jego ręka niemal natychmiast powędrowała na ciążącą głowę i dopiero po kilku minutach doszedł do siebie na tyle by rozejrzeć się po miejscu w którym przebywał. Była to podniszczona klasa z zabitymi przez deski oknami, widocznie nie oszczędzona przez nieubłaganie płynący czas. Podłoga była brudna, czasami nawet brakowało w niej kilku paneli. Leżały na niej rożne śmieci, poczynając od papierków, aż po porzucone plecaki. Było dosyć zimno i panowała dziwna atmosfera, taka jaka jest naprzykład tuż przed burzą Główną rzeczą skupiającą uwagę była będąca głównym źródłem światła świeca, położona na szkolnej ławce w jego pobliżu. Chłopak zebrał się w sobie i powoli podźwignął. Widać było, że świece niedawno zapalono, co oznaczało, że zapewne jest tu ktoś w pobliżu. Chociaż szczerze, Akira się obawiał trochę, kto dokładniej to mógł być. Westchnął cicho i wziął świece do ręki a następnie ostrożnie opuścił pokój. Trafił na lekko cuchnący, stary rozpadający się drewniany korytarz o zamkniętych oknach. Podszedł do nich i spróbował zobaczyć co jest na zewnątrz, jednak nie był w stanie nic dostrzec przez tajemniczą mgłę. Następnie spróbował rozbić szybę jednak nic to nie dało. Jego uderzenia roznosiły się głośnym echem po całym korytarzu więc szybko zrezygnował z dalszych prób i ruszył powoli przed siebie, nieprzerwanie rozglądając się wokół siebie. Trwająca w korytarzu cisza była aż niepokojąca, świdrowała uszy. Akira niepokoił się też przez dosyć głośne skrzypienie jakie wydawała podłoga za każdym jego krokiem. Co prawda chłopak zdawał sobie sprawę, że gdzieś w pobliżu jest zapewne ktoś znajomy, jednak nie miał odwagi by ich zawołać. Za bardzo przytłaczała go niepokojąca aura korytarza. Nagle z ciemności i mroku korytarzu wychychnęła nieznana chłopakowi sylwetka. Z początku sądził, że to ktoś z rodziny albo Makoto, szybko jednak zauważył swoją pomyłkę. Zmierzał do niego zakrwawiony, szarawy mężczyzna w potarganym ubraniu. Nie posiadał on dolnej szczęki, z ust wypływała mu bordowa krew. Jego puste oczodoły z których wyłaziły robaki patrzły wprost na Akirę. Nie zważając na ciagnące się za nim jelito ruszył na chłopaka z nożem. Ten cudem się uchylił przed atakiem i natychmiast wziął nogi za pas. Biegł ile tylko miał sił w nogach, jednak potworna istota nieubłagalnie zbliżała się coraz bliżej. Nie tracąc jednak ducha chłopak tafił na klatkę schodową. Zaczął szybko zbiegać po schodach w dół, jednak niespodziewanie poślizgnął się na wnętrzościach jakieś dziewczyny. Był tym tak zaskoczony, że wypuścił z rąk już zgaszoną przez pęd biegu świecę i stoczył się boleśnie po schodach. Zatrzymał się dopiero uderzając boleśnie plecami o ścianę. Spojrzał na swojego napastnika nie mając siły się poruszyć. Mógł jedynie z wściekłością wpatrywać się w potwora, który był już tuż przy nim. "Cholera, nie mogę tak zginąć, nie teraz" pomyślał kiedy nóż istoty powoli zmierzał w jego kierunku. Nagle jednak głowa stwora odczepiła się od tułowia i trafiła w ścianę obok, a przerażające cielsko spadło na Akirę. Chłopak zepchnął z siebie to obrzydlistwo, które pobrudziło go krwią, aby za chwilę usłyszeć znajomy głos ojca
- I co tak siedzisz kretynie? Wstawaj i przynajmniej pomóż zaopiekować się Yuyą. - kiedy tylko wypowieź się skończyła, chłopak otrzymał silnego kopniaka w twarz. Poczuł jak z nosa tryska mu ciepła krew więc od razu wziął się za jej tamowanie. Wstał posłusznie i ciut oszołomiony nieznośnym bólem poszukał wzrokiem swojej młodziutkiej kuzynki. Stała w kącie wyraźnie przerażona, nieustannie się trzęsąc. Akira najpierw jednak zbadał wzrokiem martwe ciało i zabrał leżący przy nim wojskowy nóż, z którego jeszcze nie dawno omal nie zginął. Po tym dostał niespodziewanie silnie z pięści w twarz
- Mówiłem, że masz się zająć Yuyą gówniarzu! - Warknął ojciec i depcząc leżącą na ziemi świecę, oświetlając sobie drogę fleszem z telefonu, w drugiej ręce trzymając żelazny łom, ruszył powoli w stronę z której nadbiegł chłopak. Akira schował nóż do kieszeni i wciąż tamując krew lewą ręką, prawą chwycił Yuye za dłoń i zaczął prowadzić za ojcem. Nienawidził go z całego serca, zawsze był przez niego poniżany oraz wyszydzany. Przez niego tyle lat cierpiał będąc naznaczony jako czarna owca rodziny. Tylko dzięki matce ten sadysta nie znęcał się nad nim przesadnie mocno. Jednakże zawsze ulegał jego rozkazom, chcąc choć raz w życiu być przez kogoś docenionym, co się nigdy nie zdarzyło. Jednak jedyną osobą dla której cokoliwek znaczył była jego siostra. Nawet Makoto, jego najlepsza przyjaciółka i dziewczyna w której się zakochał, nigdy go nie doceniała. Zawsze przypominała mu, że nawet nie zauważa go, jak go nie ma oraz, że nie ma w nim nic wyjątkowego. Tak dziwnie wyszło, że się akurat zaprzyjaźnili. Chłopak westchnął ciężko i po dłuższej chwili przestał tamować krew i idąc za rękę z Yuyą szedł przez mroki korytarzy.
W między czasie w zupełnie innym miejscu, w zniszczonej klasie biologicznej, pod zakurzonym drewnianym biurkiem siedziała ukryta i przestraszona młodsza siostra Akiry, Tsuya. Cała trzęsła się z strachu. Dopiero co przeżyła przerażającą sytuacje z jakimś dzieckiem nie posiadającym jednej ręki i połowy głowy. Skóra tej dziewczynki była cała spalona. Całe ciało poza tym było nienaturalnie przeźroczyste, tak jakby to dziecko było duchem. W tym momencie Tsuya miała jednak większy problem. Słyszała dochodzące z korytarza odgłosy kroków, zmierzających wyraźnie do sali biologicznej w której się ukrywała. Podkuliła z przerażenia nogi i niekontolowanie drżąc starała się nie wydać żadnego odgłosu. Usłyszała jak zostają otwarte drzwi i zamknęła oczy. Odczekała chwilę po czym nagle zdumiona usłyszała znajomy głos
- Halo? Jest tu kto?
Po tych słowach Tsuya natychmiastowo wybiegła z swojego ukrycie i rzuciła się na Makoto zaczynając się do niej tulić i płakać. Dziewczyna przytuliła ją i poklepała po głowie
- Już wszystko w porządku Tsu. Nie masz się czym martwić. - Pocieszała ją delikatnym i spokojnym głosem. Stały tak przez dłuższy moment, aż Makoto nie uznała, że powinny się teraz zabrać za znalezienie wyjścia. Tsuya od razu się z nią zgodziła, jednak nagle dostrzegła coś czego wcześniej nie zauważyła. Na wyniszczonym biurku leżała stara gazeta. Powiedziała o tym swojej towarzyszce. Ta natychmiast skierowała się do niej i oświetliła pierwszą stronę gazety swoim telefonu. Na zdjęciu pokazana była płonąca szkoła. Nagłówek głosił "Wielka tragedia W Kirishima City". Już miała zabrać się za czytanie kiedy na korytarzu roległ się dziewczęcy pisk a chwilę potem łomot, jakby ktoś z całej siły rzucił o ścianę krzesłem. Makoto zabrała ze sobą gazete i wyszła wraz z młodszą siostrą przyjaciela aby zbadać źródło niepokojącego hałasu. Nerwowo oświetlała mrok wyświetleczam telefonu, jednak nie udało się jej nic dostrzec. Zapanowała straszna, nienaturalna cisza. Niespodziewanie niebo zagrzmiało, pojawił się błysk widoczny z okien, a po chwili dało się usłyszeć donośny odgłos kroków. Dziewczyny przygotowały się na najgorsze. Kroki bardzo powoli się zbliżały. Tup, tup, tup. Potęgowało to mocno stres jaki odczuwały dziewczyny. Serca kołatały im szybko w klatce piersiowej a oddech zrobił się spłycony. Z cienia wynurzyła się powoli tajemnicza sylwetka. Przez chwile nic się nie działo, po czym Makoto odetchnęła z ulgą rozpoznając jedną z kuzynek Akiry
- O matko, ale narobiłaś nam stracha. - Powiedziała spokojnie, jednak nagle coś ją zaniepokoiło. Kuzynka patrzyła na nich dziwnie pustym wzrokiem a w dłoni trzymała nóż. Makoto miała się już jej zapytać czy wszystko z nią w porządku, kiedy w tej samej chwili usłyszała nienaturalny i dziwny głos dziewczyny
- Jaka matka porzuca swoje dzieci? - Po tych słowach nastała krótka cisza. Następnie jednak po niedługim momencie z wrzaskiem mieszającym się z przerażającym śmiechem, Ao rzuciła się z nożem na Makoto wbijając jej go w bok. Polała się krew a dziewczyny zaczęły za sobą walke. Nie trwała zbyt długo, co prawda przyjaciółka Akiry była wysportowana, jednak jej przeciwniczka była zdecydowanie silniejsza. W końcu siedząca w rozkroku na swojej przeciwniczce Ao zaczęła przyciskać broniącej się przed tym dziewczynie nóż do gardła. Zupełnie niespodziewanie do pomocy włączyła się Tsuya i pospiesznie znalezioną gaśnicą uderzyła Ao w tył głowy. Dziewczyna spadła z swej ofiary na podłogę, a mała dziewczynka pomogła płacząc wstać Makoto. Ta zebrawszy się z ziemi spojrzała na wstającą z ziemi Ao i krzyknęła na cały głos
- Co jest z tobą do cholery nie tak!? - Zanim jednak zrobiła cokolwiek więcej zauważyła łzy spływające z oczu dziewczyny. Zamilkła zdumiana, a tamta z trudem wykrztusiła
- T-to.. ie.. j-je.. j-ja.. p-przeprasza.. - W tym momencie jej ciało zostało uniesione za ręce w powietrze, niczym szmaciana kukiełka. Jej twarz otworzyła się niewiarygodnie szeroko, dolna szczęka odpadła chlustając krwią a z wnętrza Ao wydostał się czarny jak noc dym, który zmieniając się powoli w człowiecze ciało uciekał z szatańskim śmiechem w mrok korytarzu. Nagle ciało dziewczyny eksplodowało zalewając dziewczyny krwią oraz organami wewnętrznymi Ao. Tsuya zaczęła piszczeć i na oślep uciekać zostawiając zszokowaną Makoto samą. Ta wołając za nią w końcu pobiegła by jej nie zgubić. Niestety nie odnalazła Tsuyi więc pozostała sama. Upadła pod ścianą i siedząc w kucki zaczęła płakać nad tym co się wydarzyło, wciąż mając na zakrwawionym mundurku kawałki jelita i fragmenty innych organów Ao. Nikt już nie miał wątpliwości, że prędzej wszyscy umrą w tym piekle niż ktokolwiek się stąd wydostanie.