FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Lex Bluth- Rozdział 1

a u t o r :    lexandra


w s t ę p :   

Lex Bluth to zwykła dziewczyna mieszkająca w Landfield. Gra w hokej na trawie, czyta książki i uczęszcza na lekcje gry na skrzypcach. W jednej chwili jej nudne życie wywrócą się do "góry nogami", gdy odkrywa kim jest naprawdę.



u t w ó r :

-Plyp, plyp - zabrzmiał dźwięk z laptopa, leżącego na biurku. Blondwłosa dziewczyna podbiegła do niego, wzięła go i usiadła na łóżku. Spojrzała na monitor:

"Mary jest dostępna"

Lex włączyła kamerkę i zadzwoniła do przyjaciółki. Zanim zaczęły rozmawiać zdążyła wyrzucić śmieci, wyprowadzić psa i ogarnąć trochę pokój.

- No cześć łizadro!! Co robisz??- zapytała, gdy odebrała połączenie

- Hej! A nic takiego... - odpowiedziała przytłumionym głosem

- Chyba zapomniała że wszystko widzę. - pomyślała Lex

- Co się stało?? - zapytała ją Lex

- Znaczy??

- Co się z Tobą działo??

- Aaaa... Nie chcę o tym rozmawiać....

- Czemu??

- Nieważne - pociągnęła nosem- Lepiej powiedz co u Was??

- A czyli ci jeszcze nie powiedzieli...

- Kto??

- Przez te 3 tygodnie, gdy Cię nie było w szkole, jak nie wiedziałam co się z Tobą dzieje, gdy nie odbierałaś moich telefonów, sms-ów, i wiadomości i połączeń na skypie. To- odchrząknęła-.... nie wyobrażasz sobie co się przez ten czas działo- zaczęła opowiadać z entuzjazmem- Ann jest u dziadków od środy, coś z jej rodzicami jest nie tak....

- Lex...

- Zaraz mi powiesz bo stracę wątek.. Ok? - ciągnęła dalej- Mama Alice urodziła, ma teraz jeszcze braciszka i siostrzyczkę. Czy to nie cudowne?? Sama bym chciała mieć rodzeństwo..

- Lex ja.. - zaczęła Mary

- Brandon jest z Sarą, a w ogóle to dalej mi nie powiedziałaś co się z Tobą działo- Lex mówiła dalej jak najęta

- CHOLERA! LEX!! - krzyknęła Mary- Właśnie miałam Ci powiedzieć. Możesz mnie posłuchać przez chwilę...

- Tak - odparła

- Pamiętasz jak mówiłam Tobie o NIM??

- Chodzi Ci o CWSW??

- Tak, więc na kółku teatralnym trzy tygodnie temu dostaliśmy oboje role on Fitzwilliam'a Darcy'ego ja Elizabeth Bennet...-wzięła głęboki oddech

- To chyba dobrze..

- Tak. Dostaliśmy scenariusz spektaklu, mieliśmy go przeczytać i zagrać ostatnią scenę - pociągnęła nosem

- I co dalej...

- Czytałaś "Dumę i Uprzedzenie"?? Wiesz co jest w ostatniej scenie??

- Nie za bardzo... Zgaduję że scena pocałunku, tak??

- Brawo..- odpowiedziała przytłumionym głosem

- Więc w czym problem? Nie pocałowałaś go?

- Pocałowałam... Ale, ale - rozpłakała się

- Ale co? - dopytywała się Lex

- Później.. - mówiła przez łzy- Po kółku, wracaliśmy razem. Gdy byliśmy pod jego domem, zaprosił mnie do siebie, żebyśmy przećwiczyli scenariusz ale odmówiłam mu i pożegnałam się...

- Czemu?

- Bo tam czekała jakaś dziewczyna, więc co miałam zrobić?

- Nie wiem może wejść..

- Ty nie rozumiesz..

- To mi wytłumacz!

- Jak odchodziłam to oni się obściskiwali.....

- Aua.

- Właśnie - płakała

- Co przez te tygodnie robiłaś?

- Szukałam jakiegoś gimnazjum

- Przez trzy tygodnie??

- Tak wyszło...

- A on nie zadzwonił??

- Ha - uśmiechnęła się przez łzy- Dzwonił... Czy on myślał że ja odbiorę?

- Tjaa... Chcesz o tym wszystkim pogadać?? - zapytała, po czym podniosła się z łóżka i położyła komputer na biurku.

- Słuchaj...muszę.. już... lecieć.-powiedziała pakując rzeczy z półki ... do torby

- Tak nawet nie wiesz jak bardzo...- po czym dodała po chwili- Ale kiedy??

- Dzisiaj nie mam jak zaraz będę miała trening...- usiadła na chwilę- ....może jutro. Masz czas??

- Tak ale wiesz to nie jest rozmowa na...

- Przepraszam ale muszę już wychodzić.... Coś wymyślimy..

- Lex...

- Do jutra




Lex włączyła "niewidoczny" na skypie,wstała z fotela. i zaczęła krążyć po pokoju.

- Muszę coś wymyślić- powiedziała na głos

- Myśl, Lexie myśl- zabrzmiał głos z laptopa.

- Co.. - obejrzała się.

W pokoju nikogo nie było.

- Pewnie się przesłyszałam- powiedziała na głos

- Nie pierwszy i nie ostatni...

- Co do jasnej... - obróciła się w stronę głosu

- Aaach!-wyrwało jej się - To ty Daniel ... Hej

- Cześć A kogo się spodziewałaś?- powiedział męski głos

- Zgadnij!- odparła- Może twojej siostry- uśmiechnęła się i usiadła

- Wystraszyłaś się mojej siostry?!

- No powiedzmy, że... trochę tak?

- A co takiego zrobiłaś?

- Chciała mi coś powiedzieć, a ja jej powiedziałam że idę na trening i dałam na niewidoczny..

- Czemu?

- Tak jakoś wyszło...

- Ale ty nie masz dzisiaj treningu...

- No nie mam.. - powiedziała Lex- A ty skąd wiesz? -dodała po chwili namysłu

- Ja.. no ... tego... - chłopak oblał się rumieńcem

- Ha i tłumacz się - Lex uśmiechnęła się

- Ja... - w jego głosie można było poczuć nutkę zażenowania - To.. ja już pójdę..

- Dobra ok..-odparła beztrosko Lex- NIE!! CZEKAJ!! - ostatnie dwa słowa prawie wrzasnęła

- No...

- Podaj mi swój adres...

- Ok ale po co? - zdziwił się

- Po ... - drugą część zdania powiedziała już w myślach

- Lexie co ty...

- Po prostu podaj... - nie dała mu dokończyć

- Mój adres to Tajemnica Zielonego Przylądka - powiedział Daniel

- Co! To jest taka ulica?!

- Tak - odparł Daniel nieco zdziwiony

- Dobra a jak się do Was dostanę??

- Nie wiesz jak?

- A niby skąd?! Jakim metrem mam do Was przyjechać?

- Metrem! U Nas nie ma metra...

- A tramwaje....

- Nie

- Autobusy?-zdziwiła się- To jak mam się...

- Wiesz co.. podaj mi swój adres to przyjdę po Ciebie. Tak chyba będzie łatwiej...

- Ok. Landfield, Madison Street 10 Masz?

- Tak

- To... Kiedy przyjedziesz?

- Jutro ok. 10 rano

- Dzięki wielkie, do jutra..

- Pa Lexie.

Daniel wylogował się.



Znowu Lexie!! Nazywam się Lex nie Lexie!! Kiedy to on w końcu to zrozumie! Chociaż to nawet ładnie to brzmi. Uśmiechnęła się do siebie i wyłączyła komputer.

Spojrzała na zegarek!

- Bosz.. Już wpół do trzeciej - powiedziała-Spóźnię się....

Porwała torbę i wybiegła na ulicę.

Od czasu gdy rodzina Mary się wyprowadziła nie była u niej w domu. Wcześniej tego nie zauważyła, bo prawie codziennie się spotykały w szkole, a później szły do Lex.

- Ciekawe gdzie teraz mieszka? Jak wygląda jej dom i Jak się tam dostanie? - myślała - I co się stało?!

Rozbrzmiała muzyka. Lex sięgnęła do kieszenie po komórkę.

- Halo? ? - zapytała gdy odebrała

- Lex! Odwróć się!!

Dziewczyna obróciła się na pięcie. Spory kawałek biegła do niej jakaś dziewczyna.

- Tak? O co chodzi? - zapytała gdy dziewczyna się do niej zbliżyła. Dziewczyna była blada, ciemny blond włosy z jaśniejszymi pasemkami, miała co najmniej 20 lat. Jej twarz była idealna, nie owalna nie pociągła idealna. Była ubrana w białą sukienkę w przeróżne kwiatki, sięgającą do kolan i buty na koturnach, które jeszcze bardziej wydłużały jej długie nogi.

- Lex. To ja.

Lex miała zdumioną minę.

- Czyli kto?- zapytała niepewnie

- Inès. Nie pamiętasz mnie?

- A powinnam? - odpowiedziała półżartem

- No tak przecież jestem twoją siostrą

* * *



- Siostrą? Ja nie mam siostry, nie mam brata, ja w ogóle nie mam rodzeństwa.- odpowiedziała krótko- Przepraszam ale śpieszę się. - odeszła parę kroków

- Idziesz na lekcję

Lex zatrzymała się. Odwróciła się w stronę dziewczyny. Patrzyła jej prosto w oczy, w jej szare oczy.

- Nazywasz się Lex Bluth, właśnie idziesz na lekcję gry na skrzypiec i masz przyjaciółkę Mary. - powiedziała Inès

- Skąd to wiesz?- zapytała- Śledzisz mnie?

- Nie po prostu się dowiedziałam nieco o tobie...

- Po co? - zapytała Lex wyraźnie zastraszonym głosem

- Chciałam Cię poznać moją młodszą siostrę tyle...

- Ale ja już Pani mówiłam, że ja nie mam siostry!! - krzyknęła Lex

Odwróciła się szybko na pięcie i pobiegła przed siebie, zostawiając tą całą Inès daleko w tyle.

- Nie to nie może być prawda. Ona nie może być moją siostrą.- pomyślała- Dobra skup się teraz na treningu. Pamiętaj co mówiła trenerka. Ćwiczyć, ćwiczyć i ćwiczyć, a przy tym upale mamy pić dużo wody. No jasne, z tego wszystkiego zapomniałam o wodzie.

Minęła właśnie ostatni zakręt prowadzący do “Statku” - bloku mieszkalnego, gdzie były też różne sklepy. Weszła do jednego z nich.

- Dzień Dobry. -powiedziała do ekspedientki

- Dzień Dobry. Co podać? - odpowiedziała

- Poproszę wodę pomarańczową, gruszkę i tabliczkę mlecznej czekolady.

- 10.99

Lex sięgnęła do pokrowca i wyciągnęła portfel. Zapłaciła i spakowała zakupy do torby, po czym wyszła.

Minęła parę sklepów, przyglądając się nim. Jeden był spożywczy. Miał powystawiane przeróżne warzywa i owoce przed drzwiami. Następna była apteka, kolejny był sklep zoologiczny, a dalej była nowo otwarta pasmanteria.

W jej oknach wisiały białe, koronkowe firanki z zaczepioną muliną, i zrobionej z niej bransoletkami. Dziewczyna spojrzała na szyld z napisem "Pour Vous"

- Nie było jej tu wcześniej - pomyślała Lex.

Wyciągnęła komórkę.

- Do lekcji mam jeszcze 40 minut jeszcze zdążę się rozejrzeć- pomyślała po czym weszła do środka.

________________________
Kolejne rozdziały pojawiają się na moim blogu:
http://la-vie-lex.blogspot.c om/

Proszę o komentowanie, gdyż chcę poznać Wasze zdanie o opowiadaniach. :)






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 3.00
il. ocen : 1
il. odsłon : 1514
il. komentarzy : 0
linii : 298
słów : 1946
znaków : 8981
data dodania : 2013-07-19

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e