FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Jeden błąd... (XVIII)

a u t o r :    dragobonita


w s t ę p :   

Dzisiaj dzień dziecka ^^
Mam nadzieję, że robię mniej błędów-jeśli tak, cieszmy się i radujmy, jeśli nie... Mówi się trudno, jeszcze mam czas
Enjoy :



u t w ó r :

Arlia bez dwóch zdań stała się planetą całkowicie spacyfikowaną-do takich wniosków doszli Raditz i Kakarotto po ponad trzygodzinnym spacerze, podczas którego nie spotkali ani jednego tubylca. Nareszcie mogli opuścić to kompletne zadupie i wrócić na rodzinną planetę.
-Długo to trwało, co?-Młodszy z braci zaśmiał się i zerknął w stronę Raditza. Ten kiwnął głową.
-Trwałoby jeszcze dłużej gdyby nie Vegeta.
-Tak właściwie to gdzie on się podział? Ostatnio w ogóle go nie widuję-od pamiętnego wieczora, gdy chłopak opatrzył księcia wojownik ani razu się nie pokazał.
-Wiesz, że on wczoraj wyleciał?-Kakarotto posłał bratu zdumione spojrzenie.-Taak... Ostatnio mi mówił, że z tymi resztkami damy sobie radę sami.
-Ale... Odleciał?
-No, mówię przecież, pustaku. Wyleciał i już nie wróci.
-Eh, no trudno... Co prawda szkoda trochę chustki, już takiej nie dostanę...
-Ta szmata? Masz ich na pęczki-pomachał ręką w powietrzu.
-Nieprawda! Zielona była jedyna w swoim rodzaju...-Starszy Saiyanin parsknął śmiechem i pokręcił głową.-Czego parskasz? Dobrze wiesz, że nienawidzę jak niszczy się moje rzeczy! Albo zabiera bez pozwolenia!
-W takim razie nie trzeba było opatrywać mu rany. Poza tym to ty ją zniszczyłeś i dobrowolnie oddałeś; teraz masz, co chciałeś.
-Tak należało zrobić, więc tak zrobiłem-Kakarotto westchnął i potarł kark.-Mówi się trudno.
-Już, nie rycz-Raditz mocno klepnął brata w plecy.-Myśl tylko o tym, że już dzisiaj wracamy do domu! Nareszcie, po tych ,,nastu'' dniach!
-Mhm. Kolejne półtorej tygodnia sam na sam w kapsule. Cóż za niesamowita perspektywa-Saiyanie skierowali się w stronę miejsca lądowania kapsuł.
-Takie ,,sam na sam'' ma swoje plusy... Wiesz, o czym mówię?-Raditz uśmiechnął się widząc, jak twarz jego brata czerwienieje.
-Ty obrzydliwy zboczeńcu! Ja nie... Przecież...
-Oj, daj spokój, ja tylko żartuję. Chociaż z twojej reakcji wnioskuję, że potraktowałeś to wyjątkowo poważnie. Czy ty coś ukrywasz? Hmm?
-Dupek...-Chłopak odsunął się od Raditza i otworzył kapsułę. Znajome wnętrze, którego większość miejsca zajmował fotel i przytwierdzona do włazu konsola sterująca podniosła go lekko na duchu-kilka dni i będzie z powrotem w domu.-Do zobaczenia za tydzień z kawałkiem.
-Do zobaczenia. Ach, zapomniał bym: mogę do ciebie w międzyczasie dzwonić? Wiesz, nie chciałbym ci w czymś przeszkadzać...
-Zamknij się i wsiadaj!
'Kretyn'-młodszy Saiyanin zamknął statek i wprowadził nowe namiary. Z głośnym szumem ich kapsuły wystartowały i ruszyły w podróż powrotną na planetę Vegeta.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1487
il. komentarzy : 0
linii : 22
słów : 467
znaków : 2552
data dodania : 2013-06-01

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e