kategoria : / /
Jeden błąd... (XII)
a u t o r : dragobonita
-Toma, jesteś tu?-Kobieta niepewnie uchyliła drzwi od sypialni przyjaciela. Uśmiechnęła się widząc wyraźne wybrzuszenie pod kołdrą. Weszła do pomieszczenia.
-... Selypa?-Wojownik spytał cicho, odkrywając głowę i zerkając na towarzyszkę zaczerwienionym okiem.-Coś się stało?
-Tak, mój przyjaciel z zespołu ma zmartwienie a ja próbuję mu pomóc-podchodząc, poczuła silną woń alkoholu.-Zapijałeś ból? Oszalałeś chyba.
-To tylko... Ja tak troszkę...
-Masz głos jak stary żul żebrzący o kielicha: bełkoczesz i ciężko cię zrozumieć, w dodatku masz chrypę-Selypa podeszła do łóżka i troskliwie objęła przyjaciela.-Dobrze wiesz, że jak coś ci leży na wątrobie to zawsze ci pomożemy.
-,,Pomożemy...?"-Mężczyzna zaakcentował ostatnią sylabę.
-Tak, nasza drużyna: ja, Toteppo, Panbukin...-Selypa zawachała się-... i Bardock.
Toma skrzywił się i znów przykrył kołdrą. Nie miał ochoty wysłuchiwać kolejnych historyjek na temat tego skończonego dupka. W głowie szumiało mu wystarczająco mocno by nie musiał o nim myśleć. Ani tym bardziej...
-Toma...? Czy ty... płaczesz?
Odpowiedziała jej głucha cisza, przerywana co jakiś czas głośniejszymi szlochami.
-No, już dobrze-kobieta pogłaskała przyjaciela po głowie.-Doła po dostaniu kosza da się przeżyć. Wiem coś o tym.
-Już... niznie...
-Co?
-Już nic nie mów...-Toma z trudem wybełkotał.-Zamknij się...
Selypa zaśmiała się i mocniej go objęła. Nie jest tak źle skoro stać go na zwyczajowe przekomarzanki i żarty o jej gadatliwości.
Nie mogła wtedy wiedzieć jak bardzo się myli.
-A ja mu wtedy mówię: Hey! I'm just SAYING!*-Panbukin ryknął śmiechem.
-Błagam was, uciszcie się chociaż na chwilę, bo jak nie, to ogłoszę masową rzeź. Pierwsi na pewno zginiecie wy, mogę wam to obiecać.
-Daj spokój, Bardock. Wyluzuj trochę i nie przejmuj się nim. Wszyscy dobrze wiemy, że Toma ma te swoje humory, ale zawsze mu przechodzi-Toteppo pociągnął duży łyk ze swojej szklanki.
Nagle w mesie zawrzało. Przybył posłaniec z wiadomością od Dowództwa Zachodniego.
-Ciekawe, kogo tym razem chcą pozbawić drużyny. Nie zazdroszczę gościowi-Panbukin westchnął i palcem wskazującym potarł swój cienki wąsik.-Skazany na samotność szybko zdechnie na jakiejś pustynnej planecie, lub załatwi sprawę za pomocą samobójstwa.
O dziwo, posłaniec nie zatrzymał się przy żadnym ze stolików jakie mijał. Podszedł prosto do Bardocka. Wszystko ucichło, gdy wojownik odbierał karteczkę. Jego oczątkowo blada twarz zaczęła przybierać odcień czerwieni. Po chwili wstał i nie panując nad sobą uderzył kosmitę w twarz.
-Co... To... Ma... ZNACZYĆ?!
Posłaniec zatoczył się i wybiegł z pomieszczenia. Wolał nie prowokować dalszych ataków.
-Hej, Bardock. Co się stało...?
-Dowództwo wymusiło na mnie... Przeniesienie Tomy do innej drużyny.
-To da się jeszcze zmienić! Wystarczy że ty i Toma złożycie podania i...
-To nie wszystko...-Bardock zwiesił głowę i wyciągnął rękę z karteczką w stronę przyjaciela.
-,,Pozdrawiamy serdecznie Bardocka, Saiyanina klasy V i oznajmia mu, iż członek jego zespołu, Toma, Saiyanin klasy V zostaje przeniesiony do innej drużyny..."-Toteppo czytał na głos.-,,... za prośbą powyżej wymienionego podmiotu. Z poważaniem-Dowództwo Zachodnie". On sam... tego chciał?
-Tak. Najwyraźniej złożył papiery o przeniesienie-Bardock zacisnął zęby.-Niech idzie. I już więcej nie wraca.
----------------------
*popularny żart, gra słów: ,,I'm just saying"-tylko mówię; ,,I'm just Saiyan"-po prostu jestem Saiyaninem