kategoria : / /
Siostry Chaosu. Prolog.
a u t o r : iwipiesek
w s t ę p :
Zastanawialiście się kiedyś, czy magia istnieje?
A jeżeli tak, to jaką mocą chcielibyście dysponować?
Teraz wyobraźcie sobie, że te wszystkie bajeczki o magii, które opowiadali wam rodzice "na dobranoc", gdy byliście małymi dziećmi, to prawda.
Że wszystkie opowiadania i książki fantastyczne rozgrywają się nie 'gdzieś tam', lecz na naszych oczach.
Świat stanąłby na głowie. Dlatego magia była, jest i będzie słodką tajemnicą.
My jednak opowiemy Wam historię inną niż pozostałe.
Opowiemy Wam prawdę.
Prawdę, która zagości w Waszych sercach i umysłach.
Dostanie się do krwiobiegu. Skłoni do refleksji.
Pokażemy Wam prawdę słodką niczym miód, choć zarazem tak gorzką, że wręcz odrzucającą.
Pozwól otworzyć sobie oczy. Zobacz to co my.
Świat pełen pasji, magii, miłości. Świat bólu, nienawiści, cierpienia.
Spójrz na to tak jak my.
Spójrz na to jak prawdziwe Czarownice.
~~*~~
Jestem ciekawa, jak mój tekst się przyjmie.
Wszelkie komentarze poproszę na gg:18141559 oraz na e-mail: psychicznychaos@onet.pl
Życzę miłego czytania : D
u t w ó r :
Dwa lata wcześniej... Park w Centrum miasta
- Kocham cię Cass - szepnął do jej ucha o głowę wyższy brunet imieniem Nicholas. - Jesteś taka niesamowita, taka prawdziwie magiczna.
Zaśmiała się sztucznie, bo wiedziała, że ma on w tym trochę racji.
Przecież sama widziała, co on potrafi zrobić. To nie ona była magiczna, a on.
Magiczna i niezwykła była tylko przy nim. Przy nim jaśniała. To przy nim świeciła.
- Kłamiesz - powiedziała mu - Ale to takie miłe kłamstwo...
- Wcale nie kłamię. - zaprzeczył - W tobie jest coś bardziej wyjątkowego niż we mnie.
- Wewnętrzny urok? Charyzma? - zaczęła silić się na żart, ale on tylko spojrzał w jej oczy.
To zniszczyło całą zabawę sytuacji i zaczęło robić się wręcz piekielnie poważne.
- Przestań! - krzyknęła do niego. Wiedziała, że to jego sprawka. - NIGDY. W ŻYCIU. MNIE. NIE. KONTROLUJ. ZROZUMIAŁEŚ? - wykrzyczała i odwróciła się. Łzy zaczęły zbierać się w kącikach jej oczu. - Podobno mnie kochasz!
- Bo cię kocham. Ale chcę powiedzieć, że... masz olbrzymi potencjał. Są w tobie olbrzymie pokłady zdolności, darów i energii. Kiedyś je opanujesz. Kiedyś będziesz najlepsza.
- Nie mów tak - powiedziała, a łzy zaczęły spływać po jej policzkach, zaróżowionych od emocji. Postanowiła uciec. Do osoby najbliższej jej sercu. Do przyjaciółki. Do Alice.
Po kilku chwilach biegu była już u niej. W głowie cały czas szumiało jej jedno zdanie: "Kiedyś będziesz najlepsza".
- ALICE! - krzyknęła od progu jej domu i wpadła w objęcia przyjaciółki.
- Co się stało, śliczna?- wymruczała Alice w ucho przyjaciółki.
- Nick, on chciał... skontrolować mnie- wychlipała Cass.
- Zasrany dupek!- syknęła gniewnie Alice.
- Mhm- przytaknęła Cassandra i ponownie zalała się łzami.
- Wypłacz się, będzie lepiej, obiecuję. Jesteś najsilniejszą osoba jaką kiedykolwiek poznałam. Łzy nie są złe. Łzy są lekarstwem. Pomagają przebrnąć przez zobojętnienie i pustkę.
- Kocham cię - szepnęła Cassandra i dokładnie to miała na myśli. Kochała Alice. Tylko... kochała ją inaczej niż przyjaciółkę. Kochała ją jak siostrę, jak powierniczkę, jak kogoś, przy kim może być sobą.
Obie dziewczyny były sąsiadkami i wieloletnimi przyjaciółkami. Rozumiały się jak nikt inny. Były niczym siostry, choć rodzeństwa nie posiadała ani jedna. Wtedy jeszcze nie wiedziały, co je czeka. Wtedy jeszcze sądziły, że są paniami własnego losu. Nie były. Były paniami całego Penney.