kategoria : / /
Napad
a u t o r : BezrobotnyGeorge
w s t ę p :
Bandyci wzięli na celownik Aldonę, szykując na nią zamach. Alicja ma niewiele czasu by ostrzec swoją koleżankę z pracy przed niebezpieczeństwem.
u t w ó r :
Zapadł już wieczór, osiedlowe życie płynęło swoim tempem. Manolo wraz z koleżkami podpierał parapety „cioci”. Perła jak codziennie czyścił swoją taksówkę. W domu Perłowskiego pani Aldona gotowała kolację, Krzysiu słuchał muzyki. Kruszon namiętnie całował Aldonę w swoim mieszkaniu. W jednej części miasta Schneider jechał samochodem do domu, gdy zadzwonił jego telefon. Ściszył radio, założył słuchawkę i odebrał.
-Schneider.
Zadzwoniła do niego Alicja, która wybiegała właśnie z posterunku policji.
-Schneider! Aldona jest w niebezpieczeństwie, rozumiesz! Gdzie jesteś! Kiedy możesz u niej być?
-Alicja, spokojnie, nie możesz po prostu do niej zadzwonić?
-Próbuje, ale nie odbiera! Za ile minut będziesz na stalowej?
-Potrzebuje 10 minut.
-No dobra , spotkamy się tam. Tylko nikomu nie mów !
-Ale dlaczego? Alicja? Halo?
Schneider rozłączył się i wdepnął pedał gazu.
Manolo pogłośnił radio, Perła rzucił szmatę na maskę samochodu i nerwowo odwrócił się w jego kierunku.
-Ścisz to!
-Bo co? Jelonku?
-Powiedziałem ścisz to!
-Ale spokojnie Perła – wtrącił się jeden z kolegów Manolo.
-Nie z tobą rozmawiam. - odparł Perła.
-Posłuchaj Perła, zajmij się swoim samochodem, a ja sobie spokojnie posłucham muzyki.
-To nazywasz muzyką? Ścisz to!
-Nie.
-Kurwa Mać. - Perła przepchnął się do radia, wyrwał kabel.
Manolo przyłożył Perle w twarz, rozwalając mu przy tym nos. Perła uśmiechał się, jednocześnie starając się zatamować krwotok.
-Jeszcze Ci mało? Jelonku?
-Właśnie naruszyłeś zwolnienie warunkowe.
-Ty chuju! - Manolo gotowy był do walki gdy Schneider z piskiem opon wjechał na podwórko. Wysiadł nerwowo z samochodu, trzaskając drzwiami. Manolo od razu się odsunął. Jego koledzy odwrócili się do okna. Perła chciał wrócić do swojego samochodu gdy usłyszał.
-Perłowski! Pozwól na chwilę.
Perła niechętnie odwrócił się w kierunku oficera.
-Po co?
-Chodź, musimy porozmawiać.
Manolo i koledzy przyglądali się z lekkim podejrzeniem.
-Czego ode mnie chcesz! Przez ciebie pomyślą że jestem waszą kapustą!
-Spokojnie. Co ci się stało?
Schneider dostrzegł zakrwawiony nos Perły, krople krwi plamiły jego bluzkę.
-Nic. Uderzyłem się drzwiami. Więc czego chcesz?
-Ci goście, są swoi?
-Tak, a co?
-Jesteś przyjacielem Kruszona, prawda?
-No jestem, nie za dużo pytań? Co to jakiś teleturniej? Pierdole to, muszę skończyć myć samochód. Pan wybaczy.
-Perłowski! Zaczekaj, jeżeli Kruszon jest twoim przyjacielem to zainteresuje cię fakt że jest w niebezpieczeństwie?
Perła zatrzymał się w połowie drogi do swojej taksówki. Odwrócił się, Schneider dostrzegł zaciekawienie na jego twarzy.
Alicja siedziała w taksówce, strasznie się niecierpliwiła. Co chwilę próbowała dodzwonić się do Aldony bądź Kruszona. Ich komórki leżały na stole w kuchni, miały wyłączone dźwięki. Na monitorze jednego z nich wyświetlał się numer Alicji. Kruszon i Aldona kochali się w sypialni, Agatki nie było w domu, zakochani mieli cały wieczór tylko dla siebie.
Alicja próbowała zachować spokój, lecz nie potrafiła.
-Może pan jechać szybciej?
-Pani, jesteśmy w mieście, nie mogę jechać jak po autostradzie!
Alicja wyjęła z kieszeni odznakę. - To co przyśpieszy pan?
-Tak jest.
Perła i Schneider siedzieli w samochodzie oficera. Perła starał się nie pochlapać tapicerki krwią, Schneider otworzył schowek z którego wyciągnął chusteczki.
-Ogarnij się trochę!
Wykręcił numer Alicji, gdy nadjechała czarna furgonetka. Schneider nie zdążył zareagować gdy otworzyły się boczne drzwi z którego dwóch bandytów przeładowywało broń.
-Kurwa, Perła Spierdalaj z samochodu!
Perła nieco dezorientowany wyskoczył z samochodu, kiedy bandyci zaczęli do nich strzelać, rzucił się za samochód. Schneider krył się za samochodem Kruszona. Wyciągnął broń, kiedy telefon odebrała Alicja. Nie zauważył tego, ponieważ strzelał do furgonetki. Manolo wraz z kolegami zaczęli uciekać do bloków.
Halo Schneider? Halo! - Alicja słysząc strzały i brak odpowiedzi zrozumiała że się spóźniła, napastnicy są już u celu. - Szybciej! Niech pan jedzie szybciej!
Na górze Kruszon zerwał się, Aldona próbowała go zatrzymać leć ukochany zaczął się ubierać.
-Kruszon, co się dzieje?
-Nie słyszysz, ktoś strzela z karabinu! Ubieraj się!
Kruszon wyjrzał przez okno, po czym trzymając w prawej dłoni broń otworzył drzwi. Kiedy się wychylił usłyszał strzał, po czym Manolo padł na podłogę klatki.
-Aldona! Biegnij na górę! No już!
Aldona biegła co sił na dach bloku. Kruszon chciał podejść do Manolo lecz dostrzegł dwóch zamaskowanych mężczyzn z bronią, wycelowaną prosto w niego. Biegnąca Aldona usłyszała strzały, zatrzymała się bojąc się o swojego ukochanego. Lecz za chwilę Kruszon pojawił się piętro niżej, strzelając do kogoś na dole.
-Kruszon! - krzyczała zapłakana.
-Idź na górę! Na górę kurwa! Idź!
Kobieta posłusznie biegła dalej po schodach na dach.
Perła leżał na ziemi zasłaniając głowę rękoma. Schneider przeładował broń. Zrozumiał że pozostał mu jeden magazynek amunicji.
-Perłowski! Perłowski! Ogarniaj kurwa! Perłowski!
-Co!
-W samochodzie, mam dodatkową broń!
-I po co mi to kurwa mówisz! Jak chcesz zginać to idź !
-Jesteś bliżej!
-Pierdol się! Nie będę ginął za glinę!
-Kurwa Perłowski! Pomóż mi albo nas obydwóch wyniosą stąd w czarnych workach! Rusz kurwa dupę!
-Ja pierdole! - Perła ostrożnie przesunął się do drzwi kierowcy, pociski zbiły większość szyb, kiedy bandyci przeładowywali broń, otworzył drzwi, po czym otworzył nerwowo schowek. Wyciągnął z niego broń oraz trzy magazynki. Kiedy usłyszał kolejne strzały wyślizgnął się z samochodu, wracając na swoją dawną pozycje.
-Co to kurwa! Wojna!
-Rzuć mi magazynek!
-A co z bronią?
-Przeładuj i napierdalaj w nich!
-Co kurwa?
-Napierdalaj!
Perła rzucił dwa magazynki w kierunku Schneidera, jeden spadł zbyt daleko by sięgnąć go ręką.
-Brawo, Perłowski.
-Wybacz.
-Osłaniaj mnie, rozumiesz!
-Tak.
-Na trzy! Raz , dwa, trzy!
Perła wychylił się strzelając do furgonetki, Schneider rzucił się na magazynek, gdy już miał wracać oberwał w lewą dłoń, wypuszczając broń. Schował się za samochód Kruszona.
-Jak tu się zmienia magazynek!
-Daj mi broń!
Perła rzucił broń, po czym magazynek. Schneider mimo niespawanej ręki, przeładował dosyć sprawnie broń i zaczął strzelać.
Taksówka zatrzymała się przed kamienicą, Alicja słysząc strzały wyciągnęła broń i skryła się za ścianą. Wykręcił numer i czekała aż ktoś odbierze.
-Halo? Tak. Potrzebujemy wsparcia! Na stalową 37.
Napastnicy nadal strzelali do Kruszona na klatce schodowej. Kiedy jednemu skończyły się naboje, Kruszon zabił go. Drugi otworzył do niego ogień, raniąc go w lewą nogę. Kruszon czując ból usiadł na schodach, czekając aż napastnik się do niego zbliży. Krople krwi spadały na stopnie.
-Kruszon! Nie stawiaj oporu! Nie chcemy ciebie! Tylko tą kurwę! Odłóż broń a nic ci nie zrobię!
-Pierdol się! Zbliż się tylko, a wpakuje ostatnie moje kule w ten twój pierdolony łeb!
-Co ci to da! I tak ją złapiemy, czy dziś czy jutro! Nie znasz ani dnia, ani godziny!
Kruszon słyszał jak napastnik schodzi po schodach w dół. Odetchnął z ulgą., lecz nadal słyszał strzały na zewnątrz.
Schneiderowi skończyły się naboje.
-Kurwa.
-Zajebią nas! Kurwa! - Perła stracił panowanie nad sobą. Schneider rzucił w niego kamieniem.
-Perłowski! Spierdalamy!
-Dokąd! Nie widzisz że w nas napierdalają!
-Spierdalaj kurwa jak mówię!
Schneider i Perła zerwali się ze swoich miejsc, oboje biegli w kierunku kamienicy, gdy z niej wyszedł trzeci napastnik. Wycelował w Schneidera broń i strzelił. Oficer padł na ziemię z raną brzucha. Dezorientowany Perła odsunął się od niego, wystawiając się wprost na zasięg karabinów furgonetki. Dwa pociski przebiły jego klatkę piersiową, powalając go na ziemię. Napastnik machnął do kolegów w aucie.
-Spierdalamy.
-A gdzie ta dziwka?
-Spierdalamy! Straciłem Grubego! Jedziemy!
Bandyci odjechali z piskiem opon, mijając Alicje. Kobieta z wycelowanym przed siebie pistoletem, powoli zbliżała się do dziedzińca. Kruszon leżał na schodach, zakładając sobie pasek na nogę by zatamować krewienia. Zapłakana Aldona zbliżyła się do niego.
-O boże.
-Jesteś cała?
-Tak, ale ty...
-Nic mi nie jest, musimy uciekać, oni wrócą.
-Kim oni są!
-Nie wiem.
Nagle podbiegła do nich pani Aldona. Kruszon odruchowo wycelował w nią bronią.
-Matko, pani Aldono, niech pani wraca do domu.
Sąsiadka powiedziała, że martwi się o Perłę, gdyż nie wrócił do domu.
-Spokojnie, na pewno jest gdzieś na mieście, niech pani wraca do Krzysia. Zaraz przyprowadzę Perłę. - Kobieta uśmiechnęła się lekko , po czym wróciła do mieszkania.
-Pomóż mi wstać!
Aldona pomogła sprowadzić Kruszona dwa piętra niżej, gdzie zobaczyli leżącego we krwi Manolo.
-Sprawdź czy żyje, ja idę na dół.
-Nie..
-Jesteś bezpieczna, a ja muszę znaleźć Perłę. Zostań i zadzwoń po karetkę.
Alicja stanęła na środku podwórka, jej oczom ukazał się widok, zdemolowanych samochodów, leżące łuski na ziemi.
-Schneider? - Kobieta wolnym krokiem szła w kierunku klatki Kruszona. Na ziemi dostrzegła ślady krwi, kiedy uniosła głowę zobaczyła dwóch mężczyzn leżących we krwi.
-Schneider! - Pierw podbiegła do oficera. - Żyjesz?
-O matko. Oni przyjechali....przyjechali...s kończyły mi się …
-Nic nie mów. Gdzie dostałeś?
Schneider odsłonił ranę na brzuchu, która mocno krwawiła. - Boli jak cholera.
-Spokojnie zadzwonię po karetkę.
Z klatki wyszedł kuśtykający Kruszon, Alicja i Schneider patrzyli na niego w milczeniu. Mężczyzna rozejrzał się, gdy zobaczył swojego przyjaciela.
-Perła!
Kruszon padł na ziemię obok przyjaciela, kładąc jego głowę na swojej prawej nodze.
-Perła! Słyszysz mnie! Błagam powiedź coś! Karetkę, wezwij karetkę!
-Już jedzie! - odpowiedziała Alicja uciskając ranę Schneidera.
-Perła! Jezu! - Koszulka Perły przesiąknięta była od krwi, Kruszon próbował zatrzymać krwotok, lecz był zbyt silny. Perła otworzył oczy, wypluwając krew.
-Perła? Spokojnie, jestem tu.
-Krzy...
-Co?
-Krzysiu...
-Cicho Perła, cicho. Zaraz będzie pomoc.
Perła złapał się kurczowo szyi Kruszona – Krzysiu, zaopiekuj ...się..nim...bła..błagam...-Przestań, proszę!
-Obiecaj.
-Perła, Boże!
-Ob..obi..obiecaj...
-Obiecuje. Proszę Cię nie umieraj.
Perła zaczął się dusić, Kruszon próbował utrzymać z nim kontakt lecz Perła stracił przytomność, po czym umarł.
-Perła! Nie! Boże, nie zabieraj mi go!
Kruszon rozpłakał się trzymając swojego przyjaciela.
Aldona wybiegła z klatki – Kruszon, Manolo....-zamilkła widząc co się stało. - O Boże.
Nagle zerwały się syreny, karetka oraz policja nadjechały na stalową 37. Ratownicy chcieli zabrać Perłę – Proszę pana, musi go pan puścić.
-Spierdalaj.
-Proszę pana..
-Spierdalaj!!!
Sanitariusz pokiwał tylko głową po czym podbiegł do rannego Schneidera. Sprawnie załadowali go do karetki, po czym na sygnale odjechali do szpitala. Alicja przykryła kocem przerażoną Aldonę, odciągając go od Kruszona. - Chodź, zostawmy ich.
Kruszon wciąż trzymał ciało Perły w objęciach. Policjanci fotografowali łuski znalezione w klatce, oraz miejsce gdzie leżały zwłoki Manolo. A tuż obok niego zwłoki napastnika.
Następnego dnia na posterunku policji. W sali siedziały Alicja i Aldona.
-Jak Schneider? - zapytała wreszcie Alicja.
-Jest już po operacji, kula na szczęście nie uszkodziła żadnych większych narządów.
- A Kruszon?
-Z nogą wszystko w porządku.
-Wiesz że nie o to pytam.
-Wiem. Wypisał się dzisiaj ze szpitala i nie wiem gdzie jest.
-On potrzebuje czasu.
- To moja wina, oni zginęli przeze mnie.
-Nie mów tak.
-Musiałam komuś nadepnąć na odcisk, skoro był aż tak zdesperowany by zabić ludzi, by mnie dorwać.
Do sali wszedł wściekły szef.
-Co wy kurwa odpierdalacie!
-Szefie – Alicja próbowała się wytłumaczyć.
-Milczeć. Dwóch martwych cywilów, jeden bandyta. Dwóch oficerów policji wylądowało w szpitalu. I to wszystko kurwa w jeden wieczór! Co wyście komu zrobili, że was tak nienawidzą!
-Jeszcze tego nie wiem.
-To się dowiedź Aldona. I gdzie do cholery jest Kruszon.
Kobiety milczały, szef zrozumiał ten gest. - Macie czas do jutra by to ustalić. A i Alicja jeszcze jedno.
-Tak.
-Powiadom z łaski swojej tego chłopca że jego tata został zastrzelony i matkę tego pijaczka z klatki.
-Dobrze szefie.
Mężczyzna wyszedł z sali.
-Boże, co teraz będzie z Krzysiem? - martwiła się Aldona.
-Zamieszka z nami. - odpowiedział Kruszon który niespodziewanie wszedł do sali.
-Kruszon.
-Obiecałem Perle że zaopiekuje się jego synem, i dotrzymam słowa. Pomożesz mi z nim porozmawiać? - Kruszon spojrzał na Alicje.
-Tak.
-Kocham Cię. - powiedział Kruszon do Aldony, po czym wyszedł wraz z Alicją.
CDN.