kategoria : / /
Niespodzianki życia cz1
a u t o r : wSzklanceWody
w s t ę p :
Hej jestem nowa mam nadzieje, że mój Fic wam się spodoba i będzie chętnie czytany i komętowany.
u t w ó r :
Był letni chłodny wieczur. Nad dachami domów w mieście Gotham City blade słońce powoli kryło się za linią choryzątu rzucając pomarańczowe przebłyski na całą okolice. Na ulicach miasta było nadzwyczaj spokojnie, jednak ludzie którzy byli ostrorzni siedzieli już zamknięci w swoich domach.
Otóż w podziemiach Gotham czaił się człowiek, który sprytem i inteligęcją mugłby gdyby tylko chciał zawładnąćna całym miastem.
Jego sława przewyższała innych bandziorów, którzy choć starsi od niego nie mieli takich osiągnieć w swojej dziedzinie. Sam jego wygląd była przerażający. Zielone włosy za czesane zawszę na bok, skóra na jego twarzy była pomalowana białą farbą, oczy miał do okoła pomalowane czarną farbą co dawała mu w pewnym sęsie mrocznego wyrazu. Usta szaleńca po obu stronach miały długe blizny co dawało efekt szalonego uśmiechu, który zawsze gościł na jego twarzy. Miał na sobie szczególne ubranie: fioletowy garniutr, a w jego keszaniach różne ostre przedmioty, którymi uśmiercał ofiary. Na miescu napadu zawsze zostawiał swuj znak rozpoznawczy, którym była karta, od jej nazwy nosił swój peudonim-Joker.
Mężczyzna siedziła z nisko opuszczoną głową wyraźnie coś pisząc na niewielkim skarawku białego papieru. Nagle ostrum ruchem skreślił wszystko co na niej było i ze wściekłością podpalił ją. Płonącą kartkę obserwował i szerokim uśmiechem i szaloną ekscytacą.
Dokładnie nad kryjówką Jokera mieścił się pozornie normalny budynek kancelari prawniczej, jednak jego ostatnie piętro zajmowało Londyjskie Ministerstwo Magi i Czarodziejstwa. Mieściło się tam biuro inkwiztorskie, w którym pracowała młoda czarownica-Hermiona Granger. Miała niewielki biuro w którym spędzała większość swojego czasu. Już od dobrych 5 godzin ślęczała nad kartami pracowników Hogwartu i sprawdzała wszystkie dane jakie się tam znajdowały. Oczy jej się już zamykał, ale miała szczęscie właśnie sprawdzała już ostatnią karte gdy nagle do pomieszczenia wszedł Rudowłosy Ronald Wesley
-Hermi kończysz już?-zaputał odrazu
-Tak.-odparła cicho podnosząc głowę
Już od roku pracowała w tym mieście razem z Ronem. Jednak myśli że byli parą i im się nie udało męczyła ją nieustannie, a zwłaszcza wtedy gdy on był obok niej.
-Hermiono?-zawołał nagle
Dziewczyna podniosła się powoli i spojrzała na niego lekko się przytym uśmiechając.
-Może dasz się zaprosić na późną kolacje?-zapytała gdy szli razem pustym korytarzm.
-Wybacz, ale nie dziś miuszę iści do bank.-westchnęła cięszko
-No...cóż trudno-na momęt zamilkł, a po chwili znowu zaczą-wież chce iść na zawodowego gracz Quidicha.
-To świetnie, poproś Harrego on cię wkręci.-uśmiechnęła się do chłopaka szczeże
-Tak, tak-i nagle znaleźli się już na chodniku przed budynkiem.
Spojrzeli na siebie.
-Do jutra Miona-z tymi słowami chłopaka odszedł w swoim kierunku
-Pa.-powiedziała cicho dziewczyna i ruszyła powoli w stroną Banku.
Nagle zaczeła rozmyślać nad swoim życiem. Doszła do wniosku, że jeżeli przerzyła tortury śmierciożerców to nic jej nie złamie, ale nagle nadeszły ją inne myśli. Dotyczyły one je dziwacznego wyglądu: jej włosy pod wpływem chemicznych eliksirów, którymy ją torturowano zmieniły kolor na bląd, a poczy miały trzy barwy brązowy, zielony i niebieski. Jej skóra była jasna w słońcu wydawała się prawie biała.
W tych rozmyśleniach dodarła do ogromnego budynku Banku, rozejrzała się do okoła i ruszyła do wolnego stanowiska, przy którym stał jej przyjaciel David.
Podeszła do niego i zawołała zadowolona:
-Hej!
-Witaj Miona w czym ci słurzyć?-uśmiechną się szelmowsko
-Proszę o wypłacenie-podała mu czek od szefa
-Chwileczkę.-powiedział, a po chwili z nikną gdzieś.