kategoria : / /
Tajemnica biblioteki
a u t o r : lastnote
Aiko przełknęła ślinę, to jej pierwsze wakacje za granicą i nie sądziła, że będzie musiała pracować. Nie pomyślała także, że ciotka Hana jest tak wymagająca i po kilku cudownych, słonecznych dniach wyśle ją do jakiejś starej biblioteki, aby się „usamodzielniła”. Dziewczyna rozejrzała się po pomieszczeniu, poza ciągnącymi się w nieskończoność półkami książek i paroma fotelami ustawionymi pod ścianą nie było tu nic. Żadnej żywej duszy, żadnego innego sprzętu. Uśmiechnęła się pod nosem i już miała wychodzić, gdy na ramieniu poczuła czyjąś rękę, sfrustrowana obróciła się i zobaczyła przed sobą zmarszczoną babuleńkę.
- Witaj – powiedziała kobieta uśmiechając się lekko – Hana uprzedziła mnie o twoim przyjściu, ale nie są-dziłam, że jesteś tak punktualna. Cieszę się, że młodzież interesuje się moją biblioteką.
No tak… Ciotka nie dała mi wyboru – pomyślała Aiko, ale zamiast tego powiedziała:
- To ja cieszę się, że mogłam tu przyjść, w Nowym Jorku byłam ochotnikiem w bibliotece i polubiłam tę pra-cę.
Kobieta zmarszczyła brwi i japonka pomyślała, że babuleńka przejrzała jej kłamstwo, ale ta tylko zamrugała i pokiwała głową.
- Jeszcze mnie nie poznałaś – odezwała się w końcu – Jestem Joanna, a ty jak sądzę Aiko.
Joanna odwróciła się i gestem nakazała iść dziewczynie za sobą. Szły wzdłuż rzędów zakurzonych półek, Aiko po raz pierwszy widziała tyle różnorodnych książek. Oprawione w skórę tomiszcza wydawały się
o wiele starsze od Joanny. W końcu kobieta zatrzymała się. Przez przesadnie zdobione drzwi weszły do mrocznego pokoju. Aiko przeszły ciarki po placach, nienawidziła takich pomieszczeń. Joanna zamknęła drzwi i w pokoju zrobiło się kompletnie ciemno. Japonka usłyszała jak starsza kobieta mamrocze coś pod nosem, aż w końcu znalazła to, czego szukała. W pokoju zrobiło się jasno. Stało się to tak nieoczekiwanie, że dziewczyna z zaskoczenia cofnęła się gwałtownie i wpadła na kogoś, kto stał za nią. Upadli na podłogę
i zakłopotana japonka spojrzała na tę osobę. Patrzyła na przystojnego blondyna o kobaltowych oczach, wyglądającego na kilka lat starszego od Aiko, który śmiał się… z niej. No super – pomyślała, chciała prze-prosić chłopaka, ale zanim wymyśliła coś sensownego odezwała się Joanna.
- Chris, dziecko nie strasz naszej nowej pracownicy – zganiła go, po czym odezwała się do Aiko – przepra-szam cię za niego, moja droga. To mój wnuk Chris…
- Nic się nie stało – odpowiedziała szybko, co wywołało kolejną salwę śmiechu u chłopaka.
- No dobrze, zostawiam was samych – westchnęła kobieta - Uporządkujcie dział historyczny, jeśli skończy-cie przed pierwszą, zróbcie porządek z książkami oddanymi.
Dwie godziny później Aiko siedziała na jednym z foteli ustawionych pod ścianą. Dochodziła pierwsza po południu, więc teoretycznie powinni zajmować się książkami oddanymi, ale ona była zmęczona już układa-niem ciężkich woluminów.
- No dobra… macie tutaj ekspres do kawy? – spytała z nadzieją, a słysząc w odpowiedzi tylko śmiech na-prawdę się zdenerwowała. – Co ty naćpany jesteś? głupawy śmiech jest mocno przereklamowany! nie wiem o co ci chodzi, ale jeśli mam pracować z tobą do końca lata to mógłbyś przestać się wygłupiać!
- Ja… - Aiko z zadowoleniem stwierdziła, że chłopak jest zaskoczony – Moja babcia… WIEJ!
- Co? – ostatnie słowo zbiło dziewczynę z pantałyku, Chris złapał ją za rękę i pociągnął w stronę drzwi wyj-ściowych. Aiko zaczęła się szarpać. – Puść mnie! naprawdę ci odbiło!
- Dobra, tylko biegnij! – Chris dalej trzymał ją kurczowo za rękę.
Dziewczyna zauważyła, że wnętrze wygląda jakoś inaczej, bardziej… ponuro, wręcz przerażająco. Cała ta sprawa z tajemniczą biblioteką coraz mniej się jej podobała i zaczęła żałować, że posłuchała ciotki. W końcu dotarli do wyjścia i Chris pchnął stare dębowe drzwi. Wypadli na dwór prawie przewracając nieszczęsną Joannę, która wracała z cukierni.
- Co wy tak…? – spytała zaskoczona, ale resztę zagłuszył potężny ryk wydobywający się z wnętrza biblio-teki. Chris natychmiast zatrzasnął drzwi i odskoczył jak oparzony. – Chodźcie, tu nie jest bezpiecznie.
Jakiś czas później wszyscy troje siedzieli w małej kawiarence kilka przecznic od biblioteki. Aiko wpatrzona w kubek czerwonej herbaty próbowała zrozumieć, co właściwie się stało. Czuła się jak bohaterka powieści Stephena Kinga, a wszystko z powodu starszej kobiety i stukniętego nastolatka.
- Co właściwie się stało? Co to było? – spytała w końcu.
Chris uśmiechnął się smutno i popatrzał na babcię.
- Babcia kupiła tę bibliotekę dziesięć lat temu od dziwnego faceta… - zaczął – Gościu mówił, że wybiera się do europy na stałe… w tedy to było wiarygodne, ale teraz… on się chciał po prostu pozbyć tej biblioteki, ona jest przeklęta czy coś… tak przynajmniej myślimy.– tu Chris zauważywszy niedowierzanie na twarzy Aiko, zrobił pauzę – wiem, że to dziwnie brzmi… też nie wierzyłem…
- Co można z tym zrobić? – spytała dziewczyna nie wierząc, że o to pyta. To niedorzeczne! – pomyślała.
- Ja… nie wiem – odpowiedział chłopak patrząc na babcię – po jednym z takich ataków znaleźliśmy na ścianie biblioteki… żądanie… czy coś…
- Chris – do rozmowy włączyła się babcia chłopaka – Już dosyć powiedziałeś…
- Ale ja muszę wiedzieć! – zaprotestowała Aiko.
- Nie moja droga – odpowiedziała kobieta kładąc dłoń na ramieniu roztrzęsionego Chrisa.
W tej chwili japonka zerwała się z krzesła i pobiegła ile sił w nogach do biblioteki. Tyle się dzisiaj wydarzyło, że mogę chyba zrobić coś szalonego – pomyślała. Gdy wbiegła do biblioteki nie była już taka pewna sie-bie… Wnętrze wyglądało jak krajobraz po wojnie, albo wybuchu bomby nuklearnej. Książki były wszędzie, całe lub w strzępach. Po środku stał wysoki mężczyzna. Odwrócił się, a gdy spostrzegł dziewczynę uśmiechnął się szeroko i ruchem prawej dłoni zamknął drzwi. Aiko nawet nie drgnęła, lecz gdy podszedł do niej zaczęła się bać. Jego uśmiech wyglądał upiornie na trupiobladej twarzy mocno kontrastującej z czar-nymi oczami i lokami okalającymi twarz. Ubrany był współcześnie: t-shirt, jeansy i kowbojki.
- Właścicielka jak mniemam – powiedział
Dziewczynie odebrało mowę. Głęboki i aksamitny baryton mężczyzny zupełnie ją zaskoczył i sposób, w jaki mówił... niemal z radością.
- Spokojnie, ja mam czas. Natomiast o ciebie bym się martwił. – jego uśmiech zastąpił grymas niezadowo-lenia.
- Kim… Kim pan jest? – wyjąkała wreszcie Aiko.
- Jestem, kim jestem. Szukam tego miejsca od wieków. Jest tu coś… cennego. Jeżeli pomożesz mi to zna-leźć to daruję ci życie, ale jeśli nie – tu zrobił nieznaczny ruch palcem, a podłoga wokół stup dziewczyny zaczęła się zapadać – ta biblioteka cię pochłonie, zostaniesz tutaj na zawsze.
Aiko zaczęła gorączkowo myśleć jak wydostać się z budynku. Nie zamierzała pomagać mrocznemu typko-wi ani zostać w przerażającej bibliotece do końca świata. Pod wpływem adrenaliny dziewczyna uderzyła mężczyznę w brzuch i pobiegła w gąszcz półek. Po chwili usłyszała nerwowy śmiech szaleńca.
- Nie uciekniesz mi dziewczynko! Znam tę bibliotekę na pamięć…
Zdruzgotana spojrzała za siebie sprawdzając czy szaleniec jej nie goni, ale po chwili zdała sobie sprawę, że było to złe posunięcie. Stał tuż przed nią uśmiechając się z tryumfem. Wpadła na niego.
- Mówiłem – szepnął jej do ucha, a ona pomyślała, że to już koniec. Nagle stało się coś kompletnie nie-oczekiwanego. Ściany rozbłysły nienaturalnie jasnym blaskiem, a podłoga pod ich stopami rozstąpiła się ukazując otchłań piekła. W bibliotece zerwał się potężny wiatr. A ona w ostatniej chwili złapała się solidnego regału, podłoga pochłonęła ponurego typa. Gdy wszystko ucichło zemdlała.
Obudziła się na kanapie w domu ciotki i gdyby nie okropny ból głowy pomyślałaby, że wydarzenia z całego dnia były jedynie koszmarem. Po chwili weszła ciotka Hana niosąc zakupy.
- Jak tam pierwszy dzień pracy? – spytała radośnie.
Aiko uśmiechnęła się pod nosem.