|
|
|
|
|
kategoria : / /
Kryształowa Kula
a u t o r : Ancillea
Poszłam do wróżki. Z nudów i nadmiaru pieniędzy. Kiedy weszłam odurzył mnie na chwile zapach wielu kadzideł stojących wszędzie. Kilka nawet wisiało. Nie było jakiejkolwiek poczekalni. Wchodziło się natychmiast do zadymionego pomieszczenia rodem z bajek. Było bardzo bardzo wysokie, ale małe i osobliwe. Po pierwsze, wszędzie stały słoiczki z dziwną zawartością. Oczy, drobne zwierzęta, gdzieniegdzie walające się kości i karty... Po przyjrzeniu się dostrzegłam, ze niektóre z zamkniętych w przejrzystym płynie jaszczurek mają skrzydełka. Zdumiewające. Półki stojące na końcu pokoju osłonięte były ciężkimi purpurowymi kotarami. Nie wiem co tam było, ale zasłona poruszała się co chwila jak pod wpływem głębokich wdechów i wydechów. Pod sufitem ozdobionym niepokojącymi duszę malunkami tłoczyły się małe stworzonka, których z bliska nie mogłam dokładnie zobaczyć. Nad pokojem na grubych linach unosił się szkielet czegoś na kształt dinozaura. Zapach kadzideł sprawił, że zaczęły mi łzawić oczy. Zamrugałam kilka razy gwałtownie, a kiedy odzyskałam w pełni wzrok zobaczyłam wróżkę. Była młoda. Miała włosy w kolorze ciemnej miedzi a do tego głębokie, przyciągające oczy w kolorze nocnego nieba za burzowymi chmurami. Co jakiś czas nawet zdawało mi się, że przez tę ciemną otchłań przemyka elektryzująco niebieska błyskawica. Do tego kształtny nos i dość szerokie wargi. Odziana była w długą czarną suknię z szerokimi rękawami a na głowie miała zieloną chustę w czerwone wzory. Z szyi zwisał jej, na oko bardzo ciężki, talizman w kształcie pękniętej gwiazdy. Zanim udało mi odkasłnąć (ach te kadzidła...) i wydobyć z siebie jakiś dźwięk ona spytała ostrym i nieco skrzekliwym głosem: - Czy chcesz poznać przyszłość? - Eee... Noo... Tak... - Jesteś pewna? -Mhmm- na tyle udało mi się zdobyć. -Jak ci ją pokazać? Trudno mi było coś wybrać. Rzuciłam pytanie: - Ma pani szklaną kulę? Zamiast odpowiedzieć, podeszła do jednej z pułek i włożyła tam rękę. Aż po ramię. Grzebała jeszcze chwilę aż wyciągnęła to, czego szukała. Kula była śliczna. Wydawało mi się, że w jej wnętrzu igra tęcza. Nie, nie po jej powierzchni. We wnętrzu. Po powierzchni ślizgały się błyskawice znacząc przedmiot pęknięciami, które następnie szybko zanikały. Wróżka dała mi znak, abym podeszła. Posłusznie wykonałam rozkaz. - Dotknij! Dotknęłam, a wtedy kula rozbiła się na tysiące kawałków. To, co zdawało mi się igrającą tęczą wzniosło się w górę. Byłam zbyt zdumiona by wydać z siebie jakiś okrzyk czy cokolwiek. Poczułam jak jeden z odprysków Wbija mi się głęboko. Głęboko w serce. Tęcza stała się bardziej materialna. Zaczęła się wić i utworzyła węża, który szybko zakręcił się i chwycił swój ogon. Zaczął wirować coraz szybciej i szybciej. Ja patrzyłam na to, chociaż powinnam szaleć z bólu. I nagle z wnętrza okręgu wynurzył się obraz serca. Mojego serca. Najpierw pulsowało bardzo szybko, potem powoli. Szybko, powoli. Szybko, powoli. Zatrzymało się. Chyba umarłam. Czułam się fatalnie. Nagle przed oczami przemknęła mi cała moja przeszłość. Potem zobaczyłam coś zdumiewającego. Poczułam jak moje serce znów zaczyna bić, a obrazy, które widziałam zmieniają kształt. Zaczęłam się na nich starzeć. Coraz bardziej. W jednej niemal niezmienionej pozycji. Co jakiś czas tylko widziałam rumieniec na swojej twarzy, absolutny wyraz rozpaczy i inne doskonale wymalowane na niej uczucia. Aż w końcu pojawiła się w moim czole dziura i zamknęłam oczy. Wszystko skończyło się tak nagle jak się zaczęło. Kawałki kuli zebrały się w jedną spójną całość wokół tęczowego węża, który znów zmienił się w zwykłą grę kolorów. Oddychałam szybko. Z dziwnego stanu w jakim byłam wyrwał mnie głos. - Pięćdziesiąt złotych. -Co? - Pięćdziesiąt złotych. Naprzeciw mnie stała już nie ta młoda wróżka, tylko stara pomarszczona kobieta. Na czole miała bliznę tam, gdzie na "filmie" była dziura po kuli. - Ja... Ja prawie umarłam a pani chce pieniędzy?!- wrzasnęłam. Nadal nie mogłam się otrząsnąć. - Ja wcieliłam się w panią i zestarzałam się oraz umarłam aby pokazać pani przyszłość a teraz nie mogę mieć nędznych pięciu dych?- syknęła to takim tonem, że pospiesznie wyjęłam pieniądze, rzuciłam je na podłogę i wybiegłam. Następnego dnia mijałam ponownie to miejsce. Przed wejściem siedziała wróżka. Znów młoda i piękna. Chyba zgłoszę reklamację.
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.
śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1476
il. komentarzy : 0
|
linii : 26
słów : 872
znaków : 4322
data dodania : 2010-12-09
|
Brak komentarzy.
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Wszelkie utwory zamieszczone w serwisie należą do ich autorów i są zastrzeżone prawami autorskimi. Zespół fanfiction.pl nie odpowiada za treść utworów i komentarzy. © 2005 - 2020 fanfiction.pl
|
|