FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Świat Selene

a u t o r :    Agatha1234


w s t ę p :   

"Świat Selene" to powieść fantastyczna. Będzie ona opisywana w częściach. Główną bohaterką jest Selene, osierocona nastolatka, która po tragicznej śmierci rodziców, zamieszkuje u dalekiego wuja.
Selene dowiaduje się, że ma za sobą tajemniczą i mroczną przeszłość. Tylko co z przyszłością?



u t w ó r :

Czarna Honda wpada w poślizg. Kierowca nie widzi nadjeżdżającego z naprzeciwka samochodu. Oba pojazdy prawie równocześnie wjeżdżają w siebie. Para w Hondzie nie przeżywa. Mężczyzna, który nie zapiął pasów leży na masce samochodu, jego żona, blondynka, która zawsze szczyciła się swoją urodą, w tamtej tragicznej chwili twarz miała całą zakrwawioną. Przedstawiali drastyczny widok. Dwoje ludzi, którzy razem żyli od kilkunastu lat, razem odeszli na tamten świat.

Zapadał już zmrok, więc nikogo na cmentarzu nie było. Prawie nikogo. Przed jednym z grobów stała dziewczyna. W ciemnościach nie widać dokładnie jej twarzy. Można rozpoznać tylko kolor włosów. Złote, układające się w fale i bardzo długie włosy.
Dziewczyna patrzyła na tablicę grobową.
"Juliette i Adam Moore. Zmarli tragicznie 23 Lipca 2010r." I tyle. Nic więcej. Nikt się tym nie zajął. Juliette i Adam nie mieli żadnej rodziny oprócz córki. I właśnie ona stała teraz na cmentarzu. Selene Moor. Prawie piętnastoletnia dziewczyna, która przezwyciężyła swój lęk i poszła nocą na cmentarz.
- Tęsknię za wami. - Wyszeptała bardziej do siebie niż do rodziców. Może samą siebie chciała przekonać? Tylko dlaczego? Jedyne czego była pewna, to jej zrujnowane życie. Rodzice nie żyją, a jej prawnym opiekunem został jakiś daleki krewny, który nie raczył się odezwać przez te wszystkie lata. Nie przyjechał nawet na pogrzeb.
Pogrzeb na którym było sześć osób. Selene i kilkoro przyjaciół rodziców. Dziewczyna pierwszy raz była na pogrzebie, ale i tak czuła się niekomfortowo. I to nie dlatego, że to był pogrzeb osób bardzo jej bliskich.
Zamknęła oczy i jeszcze przez chwilę stała przed pomnikiem. Gdzieś na pobliskim drzewie zahukała sowa. Selene przestraszona pobiegła w stronę domu. Pustego domu.

Tej nocy śnili jej się rodzice. Jechali samochodem, a Selene siedziała na tylnym siedzeniu. Nie słyszała rozmowy rodziców, ale wiedziała, że o czymś mówią.Kłócili się. I wtedy to się stało. Kilka metrów od nich znikąd pojawił się srebny, terenowy samochód. Selene krzyknęła do ojca, żeby uważał, ale on tylko odwrócił głowę w jej stronę i roześmiał się tak jakby właśnie usłyszał kiepski dowcip, ale nie chcąc robić komuś przykrości, udawał, że go to bawi.
Selene chciała odpiąć pas, ale nie mogła. Zaciął się. Spojrzała w oczy ojca, które nagle przybrały ciemniejszy odcień.
- Nie martw się, kochanie. - Powiedział sztucznie ciepłym głosem. - Musimy tam być. Musimy cię ze sobą zabrać.
I wtedy oczom Selene ukazał się oślepiający błysk i... obudziła się. Rozejrzała się dookoła. Wszystko było tak jak poprzedniego wieczoru. Te same żółte ściany, duże okno i kolorowe szafki pełne niepotrzebnych rzeczy.
Spojrzała na zegarek. Była piąta rano, ale nie chciała juz zasypiać. Bała się. Była tchórzem i doskonale o tym wiedziała. Wstała z łóżka i w szlafroku poszła do kuchni. Wsypała do kubka (z braku innego naczynia) płatki czekoladowe i dolała mleko. Usiadła na parapecie w kuchni i przyglądała się ruchliwemu Londynowi. Londyn, miasto w którym się urodziła i wychowała. A teraz wyjeżdża. Jest niepełnoletnia, więc musi się nią zająć prawny opiekun. A takim opiekunem jest Alan Johnson, daleki wuj Selene. Mężczyzna mieszka w Massachusetts, w jakimś małym miasteczku. Więcej nie wiedziała. Nie wiedziała nic o człowieku z którym spędzi najbliższe lata. Ale nie całe życie. Zawsze pragnęła niezależności i zdobędzie ją.
O trzynastej przyjaciółka rodziców zawiozła ją na lotnisko. Po drodze żadna z nich nie miała odwagi się odezwać. W końcu, kiedy dojeżdżały na miejsce Selene przełamała się.
- Dlaczego nie chcesz, żebym zamieszkała u ciebie? - zapytała, chociaż doskonale znała odpowiedź. Po prostu chciała porozmawiać ostatni raz z kimś bliskim. A Margo Sullivan była doskonałą osobą. Szczupła, rudowłosa kobieta. Trochę niedojrzała jak na swoje trzydzieści pięć lat.
- Przecież wiesz. Nie mam warunków. Moje prace nie interesują ludzi, nikt ich nie kupuje. Naprawdę chciałabym, żebyś zamieszkała ze mną, ale...
- Rozumiem. - Naprawdę rozumiała.Margo miała trudną sytuację materialną. Była malarką. Szczerze mówiąc kiepską malarką, ale nikt nie potrafił jej tego powiedzieć. Całe życie łudziła się, że ma talent. Malowanie było jedyną radością jej życia. - Będę tęsknić.
- Mam nadzieję. I codziennie masz dzwonić. - Margo roześmiała się.
- Bardzo chętnie. Przynajmniej będę miała jakieś towarzystwo.
- Nie przesadzaj. Znajdziesz sobie jakichś przyjaciół. - Tej to łatwo mówić, pomyślała Selene. Jest towarzyska, ma mnóstwo przyjaciół, znajomych. A ona? Nigdy nie miała prawdziwej przyjaciółki.
- Wątpię. Szepnęła tak cicho, że kobieta nie usłyszała jej. Z kilka godzin zacznie zupełnie nowy rozdział w życiu.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1432
il. komentarzy : 0
linii : 22
słów : 912
znaków : 4739
data dodania : 2010-10-08

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e