FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



2_Złość, kłótnia i znajomości

a u t o r :    Jokerka


w s t ę p :   

cała akcja dopiero się rozkręca nie długo wyjdę na prostą i wszystko się wyjaśni a może i nie



u t w ó r :

Po chwili znaleźli się na ciemnej ulicy. Czuła jak jej ciała pszeszywa ból. Podnosząc się syknęła jej zraniona ręka wyglądała nie zbyt dobrze, a leżący nauczyciel powoli wracał do siebie. Hermiona spojrzała na niego zatroskanym spojrzeniem i w odpowiedzi usłyszała:
-Czego się gapisz Granger?-wredny syk przeszedł ją na wylot
-Jakoś tak-burknęła pod nosem-A pan jak się czuje?-zapytała głośniej
-A co cię to interesuje?-zawarczał
Nie odpowiedziała rozejrzała się do okoła. Z tego co zaobserwowała byli w jakimś miescie, ale to miasto pod żadnym pozorem nie przypominało Londynu. Zmarszczyła czoło myśląc nad jakimś wyjściem z tej sytuacji. Nagle usłyszała trzask spojrzała na swojego profesora:
-Co pan wyprawia-i nagle spod jego reki wytoczyłu się dwa kawałki jego różdźki
-Jasna cholera-zaklną gdy zrozumiał że przes przypadek złamał swój magiczny patyk.
-Jak my teras wrócimy-zapiszczała i ukryła twarz w dłoniach
-Nie rycz a wo gule gdzie my jesteśmy?-rozejrzał się ostrożnie
-Nie mam pojęcia-zaszlochała żałośnie
Prychną i powoli, ale to bardzo powoli wstał. Zrobił kilka kroków i upadł z łoskotem na chodnik. Dziewczyna otarła oczy i szybko do niego podeszła chciała mu pomuc lecz odtrącił jej dłoń z parsknienciem
-Sam sobie poradze
Hermiona czuła się bardzo urazona tem że chce mu pomuc a on uparcie jej pomoc odpycha. Poczuła złości, ale szybko zgasła, gdy usłyaszała wycie syren policyjnych. Rozejrzała się nerwowo coś jej tu nie grało nagle jej oczom ukazały się dwa pojazdy z migającymi kogutami na dachu. Złapała nauczyciela za ramie i pociagneła na chodnik.
-Co ty wyprawiasz-warkną
-Ratuje panu życie-odpowiedziała
Prychną i rószyła dalej. Hermiona miała juz po dziurki w nosie jego chumorów. A do tego wszystkiego ona nie miała swojej różdźki ani żadnego eliksirów przeciw bólowych. Miała wrażenie że za chwili ręka odpadnie jej z powodu bólu. Dziewczyna w swoim zamyśleniu wpadła na jakis słup na którym wisiały różne ulotki i ogłoszednia. W oczy zuciło jej się jedno z nich.
W dniu 10 maja o godznie 24:00 został zamordowany we własnym domu komędant policji w Gotam City. ,,Imienia n nazwiska nie możemy zdradzać'' Lecz należy zachować szczegulną ostrożności.
Hermiona przełkneła głośno nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć preziesz w każdym momecie ktoś mugł by na nich napaści a wtedy. Nie chciała o tym myśleć. Samo wyobrażenie było dla niej strasznym przezyciem, ale nagle przypomiało jej się że kiedyś jej matka muwiła jej o jakiejś kuzynce, która mieszka w Gotam City.
-Panie profesorze-zawołała
-Nie drzyj się jestem tuż obok-syknę odsuwając się od niej
-Przepraszam, ale chyba wiem gdzie możemy przenocować-powiedziała tryiufalnie
-Tak?-jego sarkazm poprostu mroził jej kerw w żyłach
Nie odpowiedziała ruszyła przed siebie na szczęście miała przy sobie kule lokalizującą. Szli w ciszy dobre 15 min, gdy wreście dziewczyna odnalazła dom jej kuzynki.
-To tutaj-oznajmiła zmęczonym głosem
W odpowiedzi o trzymała tylko prychnięcie. Hermiona westchnęła ciężko i poczłapała powoli w stronę drzwi. Kiedy znalazła się tuż przed nimi cicho zapukała. Chwile potem w drzwiach ukazała się wysoka szczupła szatynka o migdalowych oczach. Wyglądała na miłą osobe Hermiona z lekkim zdenerwowaniem zapytała:
-Czy tu mieszka Anna Granger?
-To ja a pani to...?-spojrzała na nią badawczo
-Hermiona Granger-uśmiechnęła się
-Co!Miona jak ty wyrosłaś od ostatniego naszego spotkania-powiedziawszy to uściskała ją.
Brazowowoka sykneła cicho z bólu, który nie świadomnie sprawiła jej kuzynka.
-Aniu możemu zostać u ciebie na jkiś czas?-zapytała gdy kobieta ją póściła
-Wy a kto jest z tobą?zapytała
Wtedy z cienia wyłonił się przerażający Mistrz eliksirów z nie zbyt wesolym wyrazem twarzy
-To jest muj nauczycil.burknęła pod nosem
-Severus Snape.-dokończył
Kobieta uśmiechneła się tylko i powiedziała:
-Prosze wejciće.
Obje szybko weszli. Hermiona rozejrzała się uważnie. Znajdowali się w niezbyt dużym pomieszcenia, ale za to bardzo pzytulnym.
-Chocie pokaże wam wasze pokoje-zaśmiała się
*****
Następnego dnia do pokoju w którym smacznie spadał Hermiona wdarły się promienie słoneczne. Zaczeły draznić jej nos i oczy, które powoli zaczęła się odwierać.
Spojrzała na zegarek stojący na szafce nocnej wskazywał godzine 9:50. Dziewczyna przeciagneła się jak kociak i wyszła z łóżka. Poczłapała do łazienki spojrzała w lustro i skrzywiła się. Jej włosy wyglądały okropni jej ramie na szczęście wyglądało lepiej i było opatrzone. Potem weszła pod prysznic i kiedy tylko woda ogarneła jej ciało poczuła się jak w niebie. Po całej porannej toalecie dziewczyna zeszła do kuchni.
-Cześci Anka co tam robisz-zaśmiała się Gryfonka
-A nic-powiedzawszy to spojrzała na nią
-A gdzie Snape?-zapytała
-Nie wiem wyszedł gdzieś tak jakoś po ósmej-powiedziała i wzruszyła ramieniem
-Trudno-parsknęła młodsza
-A wogule co wy tu robicie?-zapytała
-No to było tak wczoraj rozegrała się wojna, którą my wygraliśmy. Potem ja razem z moją przyjaciółką poszłyśmy pomagać przy rannych. No a ja musiałam akurat dostrzec Snape'a. I w pewnym momęcie on chwycił muj zmieniacz czasu i znaleźlismy się tu. A ten stray nietoperz, który miał różdźke złamał ją- syknęła wściekle
-To chyba nie było specjalnie nie uwarzasz?
-Może i tak, ale my tu utkneliśmy a jego zachowanie jest karygodne.
-Nie powinnaś go tak surowo oceniać ma taki charakter i nic na to nie poradzisz-powiedziała łagodnie Ania
-Ta ale mógł by chociasz sprubować byc miły dla ludzi którzy chcą mu pomuc-z tymi słowami wstała
-Och ty też mogła byś się odrobine zmienic-stwierdziła
-Ja!?-zawołała i wyszła.
Hermiona była wściekła nie mogła sobie wyobrazić że jej własna kuzynka staje za tym gburem. Czyła jak złości w niej napiera. Musiała się na czymś wyżyć. Szła nie znanymi sobie ulicami, ale teras jej to nie przeszkadzało nie miała czasu nad tym myśleć. Nagle natknęła się na wysokiego męszczyzne z ciemno niebieskimi oczami. Wyglądał na człowieka bardziej tajemniczego, ale dziewczyna dostrzegła tagże w jego niebieskich tęczówkach nutkie rozbawienia.
-Dzień dobry panienko-zaśmiał się
-Dobry to może nie-parsknęła
-Jak masz na imie?
-Hermiona a ty?
-Jacob-uśmiechną się
-Miło cię poznać-
-Mi również-powiedziawszy to wyciagną dłoń w jej stronę
Hermiona lekko ją uścisnęła. Potem Jacob zaprosił ją na spacer, który trwał do południa. Kilka min po 12 musiała już wracać choć czas spędzonym z Jacobe'm był dla niej bardzo miły to jednka nie chciała sprawiać Ani kłopotów.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1131
il. komentarzy : 1
linii : 65
słów : 1266
znaków : 6525
data dodania : 2010-07-12

k o m e n t a r z e

    a u t o r : Ancillea
    d a t a : 2010-07-29

AAA!!!


AAA!!! TEGO NIE DA SIĘ CZYTAĆ! Za cholerę! Popraw ortografię!

strona 1 z 1
strona : 1  

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e