kategoria : / /
Duma
a u t o r : Girl_Vampire
w s t ę p :
No a więc, czytałam mnóstwo Ff i Bardzo mi się podobały. Pomyślałam, że i ja coś napiszę. Jest to moje pierwsze takie opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość.Za błędy też przepraszam. Objętościowo też Nie jest Tego za wiele, Ale jak to mówią, Praktyka czyni mistrza...
Są to pierwsze 2 rozdziały a już wkrótce powinny ukazać się następne. Czekam na sugestię...
u t w ó r :
Tego Ranka Bellę obudziły promienie słońca. Z początku nie otwierała oczu. Rozkoszowała Się promieniami słońca na swojej twarzy. To Było To. Pierwszy, oficjalny dzień Wakacji. A to, w Arizonie, Oznaczało Masę imprez. OH, Jak Ona je Kochała.
Leżała tak kilka minut rozmyślając. O Wszystkich imprezach, o domu, w którym będzie sama całe wakacje Ale również o nowej rodzinie. Oj Jakiegoś czasu do Jej dzielnicy przyjeżdżały ciężarówki z Meblami Owej Rodziny. Cullenowie. Hm….
-Ciekawe, jacy Będą.- myślała. Wiedziała tylko, że przyjeżdża małżeństwo z trójką adoptowanych 17-stolatków. Nie mogła rozmyślać Jednak Długo. Gdzieś z wnętrza łóżka zaczęły wydobywać się wibracje.
Egh…
Otworzyła oczy, jednak słońce ja troszkę oślepiło. Aby coś zobaczyć, musiała je zmrużyć. Usiadła i się przeciągnęła. Zaczęła szukać telefonu. ;podniosła kołdrę do góry, spojrzała pod łóżko i pod poduszkę. Właśnie tam Leżał.
‘Rose calling’
Zaśmiała się po czym odebrała.
-Cześć Rose….-przywitała się wesoło. Po co tak wcześnie dzwonisz?
- Bells Musimy pogadać.- Nie siliła się na uprzejmości.
Bella zaalarmowana otworzyła szerzej oczy. Mało co mogło wywołać u Przyjaciółki taki stan.
- Co jest? Coś Się stało?
- Nie Bella. To Nie rozmowa NA telefon. Podjeżdżam pod twój dom. Merry mnie wpuści.
Merry była pokojówką u Swanów. Bardzo lojalna, chyba właśnie przez młody wiek. Była może ze dwa lata starsza od Belli. Musiała wyemigrować z Bułgarii. Zawsze kryła Bellę, gdy wracała później niż musiała, czy była zbyt pijana. A więc jednym słowem- anioł dla nastolatki.
-Okej, Okej… No To Na razie …
Rozłączając się, opadłą na poduszki. Nie zamierzała nawet się ubierać. ;po niecałych dwóch minutach powieki same zaczęły Jej opadać.
-Bella !!!. Krzyk Rozalie. To Ją obudziło. Przyjaźniły się od zawsze, i wiedziały o sobie wszystko. Więc były trzy powody zachowania Rosę. Po Pierwsze, Pryszcz. Po drugie, Odwołanie imprezy w ostatniej chwili. A po trzecie, Chłopak. A skoro Nie miała go żadna z Nas, Były pożądane przez wszystkich. Wcale im to nie przeszkadzało. Były na każdej imprezie, sama mnóstwo razy je urządzały. Mogły Mieć każdego chłopaka w szkole.
Bella otworzyła oczy i machinalnie usiadła.
-Co jest?- Patrzyła na swoją rozmówczynię. Jak zawsze wyglądała olśniewająco. Długie, bląd włosy, niebieskie duże oczy, idealna figura. Rozalie w końcu się rozpromieniła
-Przyjechali!! oznajmiła uradowana.
-Kto? Wiesz Rose, jest godzina 11 a więc jeszcze Nie kontaktuje.- Jednak nagle wszystko do Niej dotarło.- Przyjechali?!?!- prawie to wykrzyknęła. Zaśmiała się sama z Siebie.- No TO mamy powód Dla którego urządzamy dzisiaj imprezę….
Obydwie, nie ukrywały radości. Rosę jednak przerwała zachwycania się.
- Skoro robimy imprezę, To Musimy się pospieszyć. Trzeba kupić nowe sukienki, zadzwonić do Alice, przygotować zaproszenia.- wymieniając to wszystko wyliczała na palcach.- Twoi rodzice wyjeżdżają dzisiaj, na całe dwa Miesiące, tak?!-Pytając Nie potrafiła ukryć entuzjazmu. Nie tylko Ona Cieszyła się, że cała ta ogromna willa z basenem będzie na ich zachcianki
-Mhm…-oznajmiła Bella pośpiesznie wstając z łóżka- Ubiorę się i zaczynamy. A ty teraz dzwoń do Alice. Powiedz, że czekamy na Nią u Mnie w domu, i ma być za 20 minut ….-Mówiąc to podeszła do szafy. Otworzyła Ją i wyjęła najzwyklejszą sukienkę. Białą, luźną, na ramiączka, z dekoltem w serek i długością przed kolanko. Miała do tego idealne buty. Sandałki na obcasie. Idąc do łazienki słyszała jak Rose dzwoni do Alice. Nie było wyjścia. Jeżeli była impreza, Musiały Być We trzy.
2.;
Właśnie jadła śniadanie, kiedy Alice wbiegła rozgorączkowana do jadalni.
-Cześć Merry- zdążyła tylko krzyknąć-
Widziałam Ich!!!- krzyknęła
-I Co?
-Jak Wyglądają?
-Samotni?
Pytania dziewczyn odbijały się po całej kuchni. Bella odstawiła miseczkę musli i zaczęła pić sok pomarańczowy, aby troszkę ochłonąć. Z Pogłosek słyszały, że są boscy. Cała trójka. Jeden, Mięśniak, kruczoczarne włosy, Nie za niski, nie za wysoki, zabawny i kochający Się zabawić. Drugi, Miedzianowłosy, dobrze zbudowany, jednak nie tak jak brat. Wysoki, mądry, lubiący zabawę lecz poważny. Trzeci, Blondyn. Wysoki, szczupły, poważny. Jednak, pomyślała Bella, W naszym towarzystwie szybko się rozerwie.
-No To dziewczyny, ruszamy na zakupy..- każda pisnęła z Radości.- Merry o której wyjeżdżają rodzice?- zwróciła się do pokojówki.
-Około 16 a więc proszę Się pospieszyć. Trzeba ich pożegnać, zachować pozory bezpiecznego, ciepłego i leniwego lata.- itu się zaśmiała. Zabrała niedojedzone śniadanie i odeszła. Dziewczyny wszystko zrozumiały. A więc mają mało czasu.
-Merry, wychodzimy, jestem od komórką!- krzyknęła wstając i ciągnąc dziewczyny do czerwonego kabrioletu Rose.
Wcale Się nie stawiały. Wszystkie, prawie wybiegły z domu. Alice wpadła i usadowiła się z tyłu z telefonem w dłoni. Rose zajęła miejsce kierowcy, a Bella pasażera.
- No Więc. –ona również sięgnęła po komórkę.- Dzisiaj,- mówiła pisząc- o godzinie 20.00 Impreza! Nie może Cię zabraknąć! – Alice uważnie notowała, jednak uśmiech Nie zgasł.- Organizator: Imprezowa trójca.- mówiąc to, zaśmiały się. Taki przydomek dostały w zeszłe wakacje. Były na każdej imprezie. I NA każdej świetnie bawiły się ze wszystkimi.- Organizujemy Ją na cześć naszych nowych sąsiadów! A więc Godzina 20.00 Willa Swanów …-obydwie wysłały sms-y do wszystkich znajomych.- Okej, A więc jeszcze zakupy, pożegnanie rodziców, musimy załatwić prowiant, ale to zadzwonię do Jake’a. Niech On Się tym zajmie …- wybrała numer i zadzwoniła, tłumacząc chłopakowi CO ma zrobić. Już Nie raz im pomagał w imprezach.
Rozalie skorzystała z momentu i zaczęła wypytywać o chłopaków Alice.
-Opowieści prawdziwe ? Naprawdę chodzące ciasteczka ? –przy tym uniosła brwi.- No Gadaj Al! -jęknęła
- No Dobra, Dobra… W opowieściach, Nie ma nic zmyślonego. On są po prostu … Oh… Nie mogę tego wyrazić słowami …-zaśmiała się.- Dla Mnie blondyn …-krzyknęła.
- No to do zobaczenia – Bella się rozłączyła- Załatwione!
- Dla Mnie mięśniak …..Ah….-zaśmiała się- Bella, A tobie pasuje rudy?
- Nie rudy, tylko miedzianowłosy podobno… Jeżeli przystojny, to jest mój …-zaśmiała się.- Dawno przyjechali?
-Właśnie jechałam do Fryzjera oczywiście, więc było około dwadzieścia po 10 i mijałam twój dom, a mnie akurat mijało srebrne Volvo. Nikt z tąd Nie miał takiego Auta, więc domyśliłam Się, że to oni. Ale niestety ich Nie widziałam ….-zmartwiona spojrzała na Alice
- No Dobra, Więc Teraz Moja kolej ..-westchnęła- Zadzwoniłyście do mnie, więc od razu wsiadłam do auta. Rozglądałam Si i wtedy ich zobaczyłam. Wszyscy w samych podkoszulkach- mówiła rozmarzonym głosem- Pomagali jakiejś kobiecie, chyba ich matce, rozładowywać samochód. Wszyscy byli tacy weseli, roześmiani. Widać, że się kochają…..-uśmiechnęła się.
Dziewczyny wjechały do Centrum Handlowego. Zostawiły samochód i poszły penetrować sklepy.