kategoria : / /
Kamień Wieczności ( chapter 1 ) [Naruto]
a u t o r : SoTotallyDead
w s t ę p :
Fabuła powstała w mojej głowie już dawno, ale dopiero teraz zebrałam się do napisania tego... tego czegoś x3. Zalecenie: Znajomość Naruto.
u t w ó r :
Drzwi do pomieszczenia, w którym mieszkał Sasuke, otwarły się z cichym zgrzytem. Odwrócił się powoli w ich kierunku i zobaczył, że stoi w nich Kabuto, mierząc go spojrzeniem.
- Lord Orochimaru chce cię widzieć. To pilne. - powiedziawszy to uśmiechnął się tajemniczo, poczym oddalił się pospiesznie. Młody Uchiha odetchnął głęboko i wstał z łóżka. Orochimaru go irytował. Uważał się za geniusza, którym w istocie nie był. Ale miał moc... Moc, której Sasuke pragnął. Tylko dla niej zgodził się dołączyć do jego drużyny. Wyszedł niespiesznie z pokoju i powolnym krokiem skierował się w stronę lokum Orochimaru.
- Wreszcie jesteś, Sasuke... - powitał go ochrypłym głosem jego mistrz.
- Wzywałeś mnie. Pilnie. Powiedz więc szybko o co chodzi? - Sasuke nie obchodziły formy grzecznościowe, ani nic w tym rodzaju. Zresztą... Dlaczego miałby okazywać szacunek komuś, do kogo wogóle go nie odczuwa?
- Jak zwykle wyszczekany. - Orochimaru tylko uśmiechnął się groźnie i wysunął powoli język. - Otóż mam dla ciebie pewną... misję.
Sasuke odpowiedział mu milczeniem.
- Lord Orochimaru pragnie, abyś zdobył dla niego pewien przedmiot - odezwał się nagle Kabuto - Kamień Wieczności.
- Kamień Wieczności? - powtórzył Sasuke. Pragnieniem Orochimaru od zawsze było zdobycie nieśmiertelności, więc dosyć oczywistym wydawał się powód zlecenia mu takiego zadania. - Gdzie on się znajduje?
- Obecnie jest on w posiadaniu potężnego shinobi z Wioski Piasku. Zwie on się Toyokazu Ohira. - Kabuto poprawił okulary, poczym wyciągnął z kieszeni talię kart. Sasuke bardzo dobrze je pamiętał. Były to te same, które Kabuto pokazywał im podczas egzaminów na chuunina. Egzaminów, w których Sasuke brał udział jeszcze jako członek Teamu 7... Odrzucił od siebie te nieistotne wspomnienia i zerknął na kartę wyciągniętą właśnie przez Kabuto.
- Sasuke, na tej karcie znajdują się wszystkie informacje, jakie udało mi się o nim zdobyć. - Światło pochodni oświetlających komnatę odbiło się złowieszczo w jego okularach.
- Rozumiem. Kiedy mam wyruszyc? - Sasuke podniósł wzrok znad karty i skierował go w stronę trupiobladej twarzy Orochimaru.
- Jak najszybciej. - Odparł tamten, a na jego obliczu pojawił się paskudny uśmiech. Uchiha wiedział, że "jak najszybciej", oznacza "w tym momencie". Skinął więc nieznacznie głową, odwrócił się i powoli udał do swojego pomieszczenia. Zamierzał zabrać ze sobą tylko najważniejszy ekwipunek i od razu wyruszyć w drogę. Gdy wreszcie doszedł do drzwi, otworzył je mocnym pchnięciem i wszedł do środka. Do sznura, który opasywał go w talii przymocował niewielki zasobnik, wypełniony nożami kunai oraz shurikenami. Wszystkie czynności wykonywał powoli. Nigdzie mu się nie spieszyło. Orochimaru może przecież poczekać 2 minuty dłużej. Włożył do zasobnika jeszcze niewielką ilość jedzenia oraz kartę otrzymaną od Kabuto. Niezbyt pasowała mu ta misja... Uniemożliwiała mu dalsze treningi, chociaż... w sumie to sama w sobie była jakąś formą ćwiczenia. Gotowy do drogi wyszedł z siedziby Orochimaru. Stojąc zaraz obok wyjścia zamknął na chwilę oczy. Gdy je otworzył, były czerwone. Aktywował Sharingan. Tak na wszelki wypadek. Tak przygotowany zerwał się do biegu. Kierunek: Wioska Piasku.