kategoria : / /
"Kankun" nie znaczy kompletnie nic (Naruto fanfic) -- Notka 5 - Pałer of lowe!
a u t o r : Neonka
w s t ę p :
Serwis zjada niektóre znaki, musiałam je więc zastąpić.
u t w ó r :
Kankun rósł, a wraz z nim dojrzewało zło, które go otaczało, przerażające w swej bezkształtności. Przesiąknięte nieletnim zapachem ofiary i swoim własnym, obserwowało każdy ruch chłopca; krążyło wokół jego osoby jak padlinożerca wokół śmiertelnie rannego stworzenia, czekający aż ofiara przewróci się i już nie wstanie; do martwego łatwiej podejść, by zrobić z nim, na co tylko ma się ochotę. Zło oblizywało się, a ślina ściekała mu po brodzie; tłusty, delikatny kąsek był bardzo pożądany dla jego podniebienia, czysta, naiwna dusza kusiła, samym swym istnieniem, by ją podeptać i upokorzyć, pobrudzić śladami zabłoconych łap, rycząc z rozkoszy, zatopić pazury w ciele chłopca, wyszarpując resztki człowieczeństwa i zastąpić je czymś innym. Wlać w Kankuna zarodniki nowego życia, takiego na swoją modłę. Zło dyszało łapczywie, drżąc z żądzy. Nie, nie kierowało się zwykłą chęcią rozróby. Typowych Dręczycieli było coraz mniej, bo Hokage wdrożył do realizacji program „Konoha bez agresji”. Było to inne zło, nieuchwytne, lekkie, z pozoru niewinne... Podziwiało z ukrycia, gdy przywoływał małe, kolorowe węże dla zabawy, integrował się, przy braku lepszego towarzystwa, z przyrodą, sięgał koledze po batonika (przy czym kiosk był o dwadzieścia metrów dalej), kupował margarynę i gumy kulki (ten element dedykujemy nieznającej nas pani Nordic Raven), jadł, spał i chował się po krzakach. Gdy kochał i nienawidził.
- To on... - szeptało zachwycone Zło. Najpierw zdawało się być trudnym do określenia cieniem, po czym przyjęło kontury pięciu postaci. W końcu ostatecznie ujawniło swą tożsamość.
- Jest odpowiedni! *_*
- Ma podobne zdolności! ^ _^
- I wygląda tak samo... O_o
- Chociaż to ciota...}_{
- Ale się nadaje. -_-
Naszym oczom ukazała się piątka dziewczyn w wieku nastoletnim. Zwykle wszystkie ubierały się w podobnych barwach, bo bardzo się przyjaźniły. Teraz zdecydowały się na brązowo – zielone odzienie, by „wężowiec” nie wyśledził ich w lesie czujną pionową źrenicą. Szczegółowe opisy „włosów i patrzałek” byłyby teraz stratą czasu, więc powiem krótko: jedna brunetka, dwie szatynki, jedna szara (jak Kakashi) i jedna gruba.
- Jaki piękny był Orochimaru. {jęk_pojedynczy}
- I przystojny! {jęku_stęku}
- I szarmancki... {mdleje_z_zachwytu}
- Pisku - pisk! {odgłosy_wydawane_przy_numerku _w_krzaczkach}
- Miał ciało jak marmur. {grobowa_mina}
Takie oto wydawały z siebie odgłosy.
- To... :)
- ..my... :)))
- ...Piszczące... :D
- ...Fanki... XD
- ...Orochimaru! :(((
Po ogłoszeniu wszem i wobec, kim są, młode kunoichi zaczęły bezładnie pląsać po leśnym prześwicie - łące pośród ogromnych dębów. Wydawało się, że maski, którymi na wpół zakryte były drobne twarzyczki, rozerwą się od nadmiaru emocji.
- Mamy booooski pomysł. *o*
- Użyjemy... ^o^
- ...ciała ciapowatego Orocziego... -_-
- ... żeby... ^-^
- ... przywrócić naszego idola światu żywych. +_+
Kankun gdzieś zniknął, chwilowo nie było co obserwować. Usiadły więc w kręgu, na zielonej trawce, bez przerwy chichocząc; potem równocześnie zdjęły opaski Wioski Ukrytej w Liściach i zajęły się polerowaniem blachy na najwyższy połysk. Tak, idea obudzenia Sannina z wiecznego snu była „boontownicha”, zupełnie jak palenie papierosów. Oprócz subkultury, którą tworzyły Fanki*, istniały również inne, pełne uwielbienia na przykład dla jakiegoś członka Akatsuki**.
- Jak ja bym chciała Go dotknąć... {buja_w_obłokach}
- Pomacać. {czyni_odpowiedni_gest}
- Wymiętosić. {miętosi_powietrze}
- Jego wę... {łyka_ślinę}
- Chyba nie powiesz, że wędzonkę. {zachowuje_grobową_minę}
Nastolatki snuły dzikie fantazje, prawdopodobnie z pogranicza sado-maso. Co jak co, ale kochać osobę niedostępną emocjonalnie...Teraz bardziej niedostępną, bo zimną jak wyżej wspomniany marmur. Martwą.
- Ta ciota Kankun ma już trzynaście lat. :]
- Najwyższy czas... :
- ... by wskrzesić Orochimaru. :D
- Boże, co my robimy... XD
- Rotfl! :(((
Proces ożywiania zmarłego*** wymagał poświęcenia jednego żywego ciała. Tylko jednego, nic niewartego, słabego życia ze wszystkimi jego kwiatkami, rumieńcami wstydu, klepotem japońskich pomykaczy; samą milczącą obecnością. Wyższe techniki nie potrzebowały ofiary, ale dziewczyny, mimo wielokrotnych prób, nie wiedzieć czemu, nie były w stanie ich opanować. I nie wiązało się to z faktem, że Fanki były dopiero chuuninkami. Cóż, czas się kurczył, a chuć coraz bardziej dawała się we znaki.
- Potem wsiądziemy na glinianego gołąbka... :-
- Polecimy z naszym Mistrzem na bezludną wyspę... :'-)
- On będzie nam nosił drinki i całował po policzkach... :-*
- A my będziemy masować mu stopy... 8-P”
- I smarować olejkiem do opalania jego powabne plecy. :-(((
Fantazjowały.
- Bo to biedny, słodki misio. {sypiące_się_płatki_róż}
- Kręci mnie ta jego niedostępność. {obracanie_się_wokół_własnej_o si}
- I siła, siła przede wszystkim... {ślinienie_się}
- Odzyskamy Go. {determinacja}
- Oraz zmienimy swą miłością, pokornie służąc. {niezmiennie_grobowa_mina}
Piski, ochy i achy, w których ginął sens (na szczęście dla spisku Fanek) wszystkich słów, niósł się w promieniu kilkuset metrów. „I przysiągłbym, że za chwilę cały las eksploduje w erotycznym uniesieniu”- zanotował Jiraya****, który nie sądził, że spacer po takim odludziu przyniesie mu świeże, zboczone inspiracje.
+++
Kankun został sam. Przyjaciele pojechali na festyn w Kraju Herbaty, taki wiadomo, szlagiery, konkursy rodzinne, baloniki i popcorn; a on zdążył się już nauczyć, że podchodzenie do niesprawdzonych ludzi, zwłaszcza dużej ilości, często jest niebezpieczne i boli. Wybrał się więc do konoszańskiej puszczy, z dala od zagrożeń. Usiadł japońskim sposobem, czyli na klęcząco, bezpośrednio na ziemi i zajął się czymś nietypowym, chyba układaniem ikebany, bo nerwowo wyszarpywał zioła razem z korzeniami i obrywał im brzydkie listki.
Wtem dotarł doń szmer. Kankun natychmiast wstał, przyjmując pozycję obronną, albo do ucieczki. Słuch miał wyczulony jak zwierzę. W przeszłości odgłos czyichś kroków kończył się często pobiciem lub po prostu kulturalnym pytaniem: „Chcesz w mordę, pierdolona jaszczuro?”.
Nie chciał. Powinien ubrać się w jakieś maskujące wzorki, żeby nie rzucać się w oczy.
Niestety było już za późno, by umknąć. Wróg był zwykle dwa razy szybszy, bo starszy. Już na pewno sprawniejszy w wymyślaniu obelg.
W zaroślach zamajaczyły kontury pięciu postaci. „Wężowaty” nabrał pewności, iż usłyszał szelest tylko dlatego, że szelest chciał być usłyszany.
- Oroczi!:))) - zawołała jedna z person. Głos miała wyraźnie żeński.
Przyjął postawę uległą.
- Kim jesteście? Nie róbcie mi krzywdy - jęknął. Trzeba wiedzieć, że różne dziewczyny z Wioski też angażowały się w dokuczanie krewniakowi Orochimaru. Te, po krótkiej kalkulacji, postanowił wziąć na litość. Czasem pomagało.
- Przestań się płaszczyć. Prawdziwy ninja nigdy nie rezygnuje z walki w tak tchórzliwy sposób. :((((
Chłopcy byli bardziej „zasadniczy”, a dziewczyny wbijały subtelne psychiczne szpileczki.
- Nie... jestem ... shinobi... - powiedział Kankun, trzęsąc się jak galareta.
- Dlaczego nie? Przecież masz wspaniałe zdolności w tym kierunku. {przewraca_oczami}
- To była ironia... - westchnął chłopiec. - „Pierwsza drwina w tym tygodniu. Wszystko byłoby w porządku, gdyby dziś nie był poniedziałek.” - dodał w myśli.
- Żadna ironia. {trzepotanie rzęsami}
- Nie bój się, nie skrzywdzimy cię. Możesz przestać zasłaniać się rękoma. {banan}
Nawet delikatne sugestie zwykł traktować jako rozkazy. Czasem osłabiało to zapał agresorów w zadawaniu mu bólu. Opuścił więc ręce.
- Wiemy, że wszyscy się z ciebie nabijają. O_o
- Mamy pojęcie, że łatwo wyprowadzić cię z równowagi. -_-
- Wywołać u ciebie płacz czy sprawić, byś krzyczał. T.T
- Ale...- Dziewczyny spojrzały na niego tajemniczo. - Wiemy, co zrobić, by nie było tak, jak jest. *.*
- O co chodzi? - zapytał nieufnie. - Czy to jakiś dowcip?
- Oczywiście, że nie! :D - odparły chórem.
- Chciałbyś być szanowany w całej Wiosce? :} - zapytała chytrze jedna, o włosach siwych jak dym.
- Oraz by nikt cię nie upokarzał? ;) – dodała druga, której pełne kształty wylewały się ze zbyt ciasnej bluzki.
Oroczi mimowolnie skinął głową.
- Zaczniemy od jednej sprawy. Wyglądasz jak Orochimaru. Zastanów się, czy to jest wada? :}
- Tak - odparł twardo.
- A ja myślę, że nie – rzekła pannica, ta bardziej pulchna od pozostałych. - Gdybyś dodatkowo stał się do niego bardziej podobny psychicznie... :}}}
- Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Jak śmiesz! – krzyknął. Tak gwałtownej reakcji seledynowo ubrane dziewczęta chyba się nie spodziewały.
- Nie chodzi nam o to... :/
- „Oto” to Wioska Dźwięku! Przyszłyście mnie wyzywać? Pośmiałyście się już? Możecie mnie jeszcze uderzyć i wypad! Nie chcę was więcej widzieć!
- Widzę, że jesteś pełen gniewu i nienawiści. :(((
- Nawet nie wiesz, jak bardzo... – mruknął pod nosem Kankun.
- Posłuchaj... :(((
- Słucham... Cały czas, od początku praktycznie mojego życia,czy nie idzie ktoś...Najlżejszy szmer może oznaczać... kolejny cios. Słucham... was - wynurzył swe frustracje Oroczi. Zaczynał się obłęd.
Otoczyła go jakoby ciemna chmura, złożył wtedy ręce jak do modlitwy i wymamrotał prostą formułkę. Czarna chakra zmieniwszy się w zieloną, cofnęła się tam, skąd przybyła. Jedna z nastolatek, widząc wysiłek chłopca przy wykonywaniu techniki rozpraszającej, pokiwała z politowaniem głową.
- Między innymi chodzi o to, co zrobiłeś przed chwilą. {mega_poważny_ton_głosu}
- Boisz się swoich negatywnych emocji... {litość_w_oczach}
- Co was obchodzą moje uczucia? - prychnął Kankun.
- Tłumisz je... :[
- Pilnujesz się, z całych sił, żeby tylko nie stać się podobnym do Złego Sannina. :{
- Po co to wszystko? Nic to nie daje. Ludzie nadal cię nienawidzą. :(
- Wszyscy, cała wioska. :(((
Animowany las szeleścił, jakby potwierdzając słowa młodych kunoichi. Sylwetka niedoszłego Orochimaru, zaprojektowana przez pana Kishimoto i pracowicie wyrysowana przez kilku twórców kreskówek, zdawała kurczyć się w ukrywanym szlochu.
- To prawda... To okrutna prawda. - Chłopiec nie wypowiedział tego. Wszystko malowało się na kredowobiałej twarzy.
- Twój groźny przodek nie robił tego błędu, co ty... Nie powstrzymywał swojej furii... -.-
- Nie kumulował jej w swoim serduszku. T.T
- „Serduszku”? Obrzydliwość. - pomyślał chłopiec. Zobaczył żylasty organ ze wszystkimi szczegółami. - Co jest złego w powstrzymywaniu swojej... nienawiści? - zapytał niepewnie.
- Gdybyś tego nie robił... ;)
- ...lepiej byś się poczuł... :)
- O czym wy mówicie? - „Wężowiec” stawał się coraz bardziej podejrzliwy. Ale i dziwnie poruszony. Zaczęła go wypełniać Emocja, której nie potrafił nazwać. Żądza?
- Orochimaru od razu niszczył to, co go irytowało... :}
- TYCH, co go irytowali. :}}}
- Ale... to jest złe. - powiedział niepewnie Kankun. Chęć zemsty powodowała napięcie wszystkich mięśni, ale z drugiej strony coś mówiło rzewnym, hollywoodzkim głosikiem: „Don’t do it! You can’t”.
- Gdybyś ty to robił... Nikt by nie tknął cię nawet palcem. Nikt. Wszyscy by się ciebie bali. {błysk_w_oku}
- Przypomnij sobie z historii... Wszyscy nie znosili Orochimaru, ale nikt mu nie podskoczył. Nikt mu nawet słówka nie pisnął. Żadnych obelg, tylko głosy strachu lub podziwu. {poważna_mina}
- Faktycznie... - zdziwił się Kankun. Nigdy wcześniej tego nie zauważył. Cały czas mocno się zastanawiał. Błądził kocimi oczami po okolicznych drzewach, skałach, obłokach, jakby chciał się dowiedzieć, co przyroda o tym sądzi. Kogo innego mógł zapytać? Chyba nie te dziewczyny, starsze o kilka lat, o zasłoniętych twarzach (pewnie ze względów czysto operacyjnych). Odpowiedzi musiał szukać w sobie samym; zastanowić się, jak bardzo nienawidzi.
- Ludzie tak naprawdę fascynują się złymi, mrocznymi postaciami. Niby nie lubią, niby się brzydzą ich postępkami, ale tak naprawdę... Nie mogą oderwać oczu. O.o – nagabywały nieznajome.
- Dlatego, że zło oznacza siłę. *_*
- Tak morderczą, że aż piękną. *o*
- A moc oznacza... Sam wiesz... o_-
- Dla nich nie jest ważne, po której stronie jesteś, ale czy jesteś silny. -_-
- Mimo wszystko to brzmi nieetycznie - zaoponował Oroczi.
- Obrona jest nieetyczna? {podchwytliwe_pytanie}
- Defensywa - podstawowa funkcja organizmów żywych. {naukowiec}
- Skoro ciebie i tak nikt nie lubi, co ci szkodzi spróbować chronić własny tyłek? {współczucie}
- Lubią mnie... moi przyjaciele – powiedział powoli, jakby z trudem.
- Głuptasie! Przecież ich nie musisz skrzywdzić. Tylko pokaż na wrogach, na co cię stać. Zostawią cię w spokoju. :]
- Po prostu przywróciłbyś porządek rzeczy. :]]]
„Naruto - sama powiedział, że sam by tak zrobił. Wtedy... Po tym zdarzeniu...”- pomyślał Oroczi. Na jego twarzy zagościło zainteresowanie. - Ale ja... Choćbym nawet próbował się zemścić, większość moich prześladowców to absolwenci Akademii. Są dla mnie za szybcy. Już na wstępie przegrywam.
- I na to jest rada... Znamy sposób, byś stał się szybszy i silniejszy od nich. :D
- Zabójcza skuteczność. Wyobraź to sobie. :}
Wyobraził. Jego serce powoli wypełniało się żądzą krwi.
- Co to za sposób? - zapytał.
- Wiemy, gdzie znajduje się zapieczętowana dusza Orochimaru. :DDD
+++
- Co takiego? - Oroczi nie dowierzał.
- Znajdowała się w czyimś wnętrzu... – świergotały nastolatki. - Dopóki Sasuke Uchiha***** nie pozbył się jej na dobre. :]
- Chwileczkę... Uchiha? „Ostatni z klanu Uchiha, ocalały tylko z powodu częściowego, nie całkowitego skretynienia”? Zdrajca, który chodzi sobie po świecie i nie jest przez nikogo ścigany? - powiedział podejrzliwie „wężowiec”.
- Dokładnie, ten sam. ;)
- Może macie z nim jakiś kontakt? Z kryminalistą... - Ostatnie słowo obnażyło białe kły Kankuna.
Chłopiec przypomniał sobie któryś z filmików emitowanych w telewizorni****** z okazji różnych rocznic. Nagranie przedstawiało młodego mężczyznę w białej koszuli typu Janko Muzykant podczas pilnowania krów albo Dżon Smys po wizycie u Pocahontas. Uchicha miał standardowe dla japońszczyzny czarne włosy, jakoś tak ostrzyżone, że musiał to pewnie długo układać, do tego był opasany charakterystycznym sznureczkiem, jaki nosili swego czasu nawet członkowie osobistego klanu Kankuna (później przestali, ciekawe, dlaczego?). Ruchome części ciała Sasuke kołysały się na wietrze, gdy ten podawał rękę aktualnemu Hokage na znak przymierza, później posiadacz Sharingana odszedł w siną dal*******, kołysząc dostojnie modelowym odwłokiem. Dziewczyny piszczały. Zawsze. Co też Orocziego złościło. TAMTEN mężczyzna zdradził swój kraj, chciał zniszczyć Konohę, działał dla różnych podejrzanych organizacji********, do tego był ponoć niemiły. NIC mu nie zrobili. Nikt mu nawet siniaka nie nabił. A on, Kankun, chociaż nic nikomu nigdy nie zawinił, obrywał co najmniej raz w tygodniu. Czy chodzi o tę Siłę, o której rozprawiają przez cały czas nieznajome?
- Nie trzeba mieć z nim kontaktu, żeby o tym wiedzieć. :D - wyartykułowały chuuninki, wyrywając go z zamyślenia.
- W ogóle, kto by chciał? Przecież to dupek. :DDD
- Chcesz być mocniejszy, czy nie? :}
- Oczy... wiście - powiedział spokojnie, spoglądając bojowo spode łba.
- To słuchaj... {cieszy_jadaczkę}
- Dlaczego mówimy ci o duszy Orochimaru... {knuje}
- Powinieneś ją przejąć. Po prostu wpuścić do środeczka. {niewinna_sugestia}
- Po co? - zapytał chłopiec.
- Jak to po co? Wczoraj się urodziłeś? Żeby zaprząc ją do roboty! T.T
- Użyć do walki! *.*
- Miałbym wchłonąć duszę? A jeśli ona przejęłaby nade mną kontrolę? - „Wężowiec” wątpił, czy to dobry pomysł. Akcja byłaby co najmniej ryzykowna, co było oczywiste jak dwa razy dwa, wałkowane tysiące razy w szkole, na godzinach wychowawczych.
- Nikt nie mówi o CAŁEJ duszy, głuptasie. Wystarczy kawałek*********. Mały kawałeczek. :]
- Ten odpowiadający za określone zdolności. :}
- Których ty nie masz. Których ci brakuje. Posiadasz bardzo słabą psychikę. Do tego jesteś straszliwie powolny. Wiesz przecież. Wszyscy to wiedzą. Nie ukrywaj tego przed sobą. :(((
- Jak myślisz, jaki był prawdziwy powód niewzięcia cię do Akademii? ;(
Chłopiec, westchnąwszy, wstydliwie opuścił głowę. To nie były obelgi. Proste stwierdzenie faktu.
- Twoje drobne braki uniemożliwiają ci pełnię rozwoju. Wężowy geniuszu. {powaga}
- Dzięki „sztukowaniu” staniesz się idealną całością. {pani_Hania_znajoma_krawcowa}< br />
- Kiedy twój układ nerwowy straci tą bezsensowną wrażliwość... {naukowiec}
- A ciało nabierze rozpędu... {asystentka_naukowca}
- Już nic cię nie zatrzyma. Ani nikt. {wizja_Vegety_rozpieprzającego _całe_galaktyki}
- Aha... - Kankun wypowiedział to z wyraźną fascynacją. Sprawa zalatywała z leksza Voldemortem, ale kto by się tym teraz przejmował.
- Może nawet będziesz mógł zostać shinobim i to tym najpotężniejszym? :}
- Nie chcę być ninja. Po co? - zapytał rzeczowo „wężowiec”.
- Żeby nikt ci nie podskoczył, już nigdy w życiu. :}}}
- Aha... – Chłopiec zainteresował się jeszcze bardziej. Kocie źrenice poszerzyły się jak po marihuanie. - Dlaczego to robicie? – zapytał. – Co chcecie w zamian?
- Nic nie chcemy w zamian. {lol}
- Jesteśmy Piszczącymi Fankami Orochimaru. {radość_cocker_spaniela}
- Chcemy, żeby On odrodził się w lepszej formie. {podwójny_rotfl}
- Bardziej doskonałej, bo twojej. {oczy_wilgotne_ze_wzruszenia}< br />
- Żeby, oprócz rewelacyjnych umiejętności, miał jeszcze dobro w serduszku. {z_wrażenia_całuje_własną_dłoń }
- Jak ty... {puszcza_oczko}
- Był taki słodki i misiaty. {widzi_nagle_na_niebie_dwa_bia łe_gołąbki}
- Już nie zły. {buja_w_obłokach}
- Nie chcę być słodki i misiaty - skrzywił się Kankun. Kiedy robił taką minę, przypominał małe dziecko, które nie chce „papu”.
- Mniejsza o to. ;)
- Będziemy twoimi następnymi przyjaciółkami. :)
- Pomożemy ci. :D
- Taki mamy cel... XD
Był zachwycony. Wszystko wskazywało na to, że jego zmartwienia pękną jak bańka mydlana. Jeśli możliwość podzielenia duszy Orochimaru na części nie okaże się bujdą. A jeśli się okaże - co z tego? Czy Kankun będzie wiedział, jeśli nie sprawdzi?
Zamaskowane kunoichi: brunetka, dwie szatynki, jedna srebrna jak Kakashi i jedna gruba, miały brązowe oczy pełne determinacji.
- Chodźmy. Już nigdy... nikt mnie nie skrzywdzi. Pokażę tym frajerom, kiedy zdobędę moc - zdecydował. Jego głos stał się lodowaty, a postawa bardziej zarozumiała.
- „Koko Dżambo” i do przodu! XD - pisnęła jedna z dziewczyn.
----------------------
* W oryginale nie występują.
** Kolejna zła, podejrzana organizacja pragnąca zapanować-nad-światem.
*** Występuje w oryginale. A procedura też jest stamtąd zaczerpnięta. Za to o "wyższych technikach" na razie nic nie wiadomo. Pewnie się pojawią.
**** Jedna z najważniejszych postaci w serii. Od czasu do czasu dzielny wojownik. Zwykle erotoman, podglądacz i pisarz porno. Podejrzewam, że każdy facet po pięćdziesiątce to Ero Senin.
***** Ech, muszę o tym pisać? Sasuke Uchiha pokonał Orochimaru, wchłaniając jego duszę do swojego umysłu. Znając życie, pozbędzie się pasożyta (Albo się już pozbył? Scena z Itachim była niejednoznaczna. Szukaj tu logiki w anime).
****** Nie mam pojęcia, czy tam jest telewizja. Jeśli nawet, nie jest zbyt popularna.
******* Raczej tak to się skończy. Nie wiem tylko, czy Sasuke odejdzie później z Wioski. U mnie odchodzi, bo to jest bardziej dżapańskie i EMO.
******** Prawda, o tym było w oryginale.
********* Dzielenie duszy na części zaczerpnęłam (częściowo nieświadomie) z innego dzieła popkulturowego. W "Naruto" tego nie ma.