FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Doktor Grażyna i...

a u t o r :    11144


w s t ę p :   

Doktor Grażyna jest psychoterapeutką.
Skończyła szkołę z wyróżnieniem.
Jej portret psychologiczny jest prosty- ruda, wielkie uszy.
Nosi majtki w grochy.
Nie lubi luster, twierdzi że widzi w nich jakąś małpkę, która się do niej uśmiecha i macha ręką.
Lubi mężczyzn, konie i koty.



u t w ó r :

Doktor Grażyna i światło.

Tak się składa że hala, w której my, stare konie gramy przez całą zimę w piłkę znajduje się w tym samym budynku, co jej gabinet.
Już jest po meczu. Idziemy z Rafałem korytarzem do wyjścia. Świeci się światło w którejś z sal, wydobywa się przez szparę pod drzwiami. Rafał stwierdził z niesmakiem, że to my musimy za nie płacić z naszych podatków.
Pomyślałem, że to może nie jest światło elektryczne, tylko że ktoś w tej sali doznał właśnie nagłego oświecenia. Powiedziałem to głośno.
Rafał stwierdził, że dobrze by było w takim razie tego kogoś postawić gdzieś, zamiast latarni na przykład.
- Dobry pomysł- odpowiedziałem.
Doktor Grażyna, mimo późnej pory, jeszcze pracuje.

Doktor Grażyna i ludek.

Tego dnia doktor Grażyna przyszła do pracy wyjątkowo wzburzona. Wciąż odgarniała spadające na czoło włosy. Przerzucała teczki z dokumentami szukając jakichś nadzwyczaj ważnych papierów, spieszyła się. Nagle drzwi się otwarły i do gabinetu weszła...doktor Grażyna.
- Co pan wyprawia!- prawie krzyknęła ściągając z głowy intruza rudą perukę.
- AAAAA!- krzyknął wystraszony ludek, zasłaniając się dłonią.
- Niech mnie pani nie bije, proszę- powiedział już spokojniej, poruszając szybko wypłowiałym wąsem, jakby wpuścił w niego całe swe napięcie.
- Jak pan się tutaj dostał?- zapytała Doktor.
- Drzwi były otwarte- odpowiedział ludek.
- Niech pan nie kłamie- odezwała się zimno, wzywając w tym samym momencie przez ukrytego w spodniach pagera ochronę.
Chwilę potem do gabinetu wpadło dwóch gentelmanów rodem z Hyde Parku, w czarnych garniturach, którzy wywlekli go na korytarz.- Czego szukał ten przybłęda?- zastanawiała się siedząc w swym wielkim, skórzanym fotelu ze stalowymi oparciami, przed nią, na szklanym blacie leżała teczka.
Odpowiedź na to trudne pytanie była bardzo blisko, tuż na wyciągnięcie ręki. Być może czaiła się w filiżance porannej kawy?
- Ciepła- stwierdziła Grażyna podnosząc ją do ust.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 920
il. komentarzy : 0
linii : 21
słów : 391
znaków : 1951
data dodania : 2009-10-16

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e