kategoria : / /
Zmysły
a u t o r : Ewita89
w s t ę p :
Pozdrawiam oraz dedykuję tego fanfica (mojego pierwszego!) wszystkim fanom Naruto oraz mojej złośliwej, choć niezastąpionej siostrze Lanjelin. Od razu uprzedzam, że treść zawiera elementy yaoi (boys love-uwielbiam to!) Historia tu opisana, oparta jest na moim własnym życiu, choć przyznaję, że trzeba by mnie dobrze znać, aby się domyślić co jest prawdą, a co nie. Akcja dzieje się w średniej wielkości mieście w Japonii, ale ponieważ za granicą nigdy nie byłam, wybaczcie błędy rzeczowe, wynikające z mojego niedoinformiowania. Z tego co wiem, i zawarłam w opisie, to rok szkolny zaczyna się tam wiosną (chyba około kwietnia), więc moja akcja rozpoczyna się mniej więcej w czerwcu. Kolejną rzeczą jest to, że roboczy tydzień trwa tam sześć dni, a nie pięć (w sobotę do szkoły-koszmar).Myślę, że to wszystko. Proszę o komentarze błagając, aby nie były zbyt surowe :) enjoy
u t w ó r :
Rozdział pierwszy - Podrażniony Węch
,,Neji , czy może wiesz , w którym roku wybuchła rewolucja francuska ? Nie mogę tego znalezć" - spytał blondyn trzymając w ręce podręcznik do historii. Znał odpowiedz na to pytanie.Dlaczego więc je zadał ? Odpowiedz jest beznadziejnie banalna. Miał nadzieję, że będzie ono dobrym pretekstem do włączenia się do rozmowy pomiędzy kolegami z klasy. Lecz gdy tylko wymówił ostatnie słowa już zaczynał żałować, że w ogóle się odezwał. Spojrzenie jakim go wszyscy obdarzyli zdecydowanie nie należało do najsympatyczniejszych, nie wspominając już o pełnych niedowierzania wyrazach twarzy, jakby mówiących: ,,Najlepszy (zaraz za Nejim) uczeń, a nie zna odpowiedzi na tak proste pytanie?". Wysoki szatyn patrzył na niego z kpiną i ironią widoczną w jego niesamowicie jasnych oczach: ,,Sprawdz na 89 stronie." Po czym wrócił do przerwaniej konwersacji nie zaszczycając go więcej nawet jednym spojrzeniem. Chłopak spuścił tylko głowę ze zrezygnowaniem, w duchu wyrzucając sobie od nieśmiałych, aspołecznych idiotów. Wrócił na swoje wcześniejsze miejsce i otworzył książkę. Każda próba (a sporo ich już było) nawiązania bliższych kontaktów z kimkolwiek kończyła się dokładnie w taki sposób. Nikt nigdy do niego nie zagadał nie licząc kilku przypadków kiedy to któryś z kolegów chciał spisać od niego zadanie domowe. Z powodu tak niskiego stanu konta określającego ilość przyjaciół, a konkretnie poziom ten był równy zeru, zawsze po szkole szedł prosto do domu , a na przerwach uczył się nie mając po prostu nic lepszego do roboty. Niestety przez to wszyscy mieli go za kujona, którego nie interesuje nic poza otrzymaniem najwyższej oceny na sprawdzianie. Szczerze mówiąc to zazdrościł Nejiemu, którego wszyscy wprost ubóstwiali i nie potrafił zrozumieć jego popularności nie tylko w klasie, ale w całej szkole. Przecież on też musiał poświęcać dużo czasu na naukę, aby mieć takie wyniki, prawda? Może gdyby stał się od niego lepszy to też by go polubili? Wychodząc z takiego założenia starał się jeszcze bardziej, aby ktoś go w końcu zauważył. Częściej zgłaszał się na lekcjach, zawsze odrabiał prace domowe, a nawet brał udział we wszystkich możliwych konkursach. Pomimo wielu pochwał nauczycieli, a może właśnie przez nie, rówieśnicy mieli go za wywyższającego się, aroganckiego bufona. Nikt nie widział jak bardzo Naruto jest samotny, a on tym bardziej to ukrywał za szerokim uśmiechem ciągle goszczącym na jego twarzy. Nie chciał sprawiać kłopotów swojemu opiekunowi, którego szczerze lubił. Jego rodzice zmarli, gdy był jeszcze niemowlęciem, a o dalszej rodzinie nie posiadał żadnych informacji. Zresztą nie miało to dla niego wiekszego znaczenia. Nie teraz kiedy miał w końcu namiastkę rodziny. Co innego było dawniej. Całe dzieciństwo przenoszono go od jednej rodziny zastępczej do drugiej, wiec nigdzie nie zagrzał miejsca na dłużej. Wtedy często wyobrażał sobie, że zjawia się po niego wujek, który wrócił z dalekiej podróży i dopiero teraz dowiedział się o jego istnieniu. Następnie zabiera go ze sobą i od tej pory już zawsze są razem. Ale oczywiście nikt taki się nie pojawił. Był zamknięty w sobie i nieufny, aż trzy lata temu trafił pod opiekę Itachiego Uchihy, który wychowuje również brata w tym samym wieku co Naruto. Bracia również stracili rodziców, gdy Sasuke był jeszcze mały. Prawdopodobnie to stało się przyczyną nieufności i chłodnego usposobienia młodszego Uchihy. Pomimo wielu prób Naruto, nie udało mu się z nim zaprzyjażnić. Chłopak zawsze trzymał go na dystans, choć z czasem ich stosunki trochę się ociepliły. Natomiast Itachi zawsze był dla niego życzliwy i twierdził, że blondyn ma dobroczynny wpływ na jego totalnie aspołecznego brata. Sam zainteresowany jakoś tego nie dostrzegał, ale nic nie mówił, aby nie sprawić przykrości opiekunowi. Itachi pracował jako programista komputerowy w jakiejś dużej firmie. Zarabiał całkiem sporo, ale często musiał zostawać w pracy po godzinach.
'Nie chce mi się znowu tego czytać' pomyślał wracając do szkolnej rzeczywistości. Wstał i skierował się do toalety. Gdy tylko otworzył drzwi, w nozdrza uderzył go ostry zapach tytoniu i ... czegoś jeszcze... Czegoś, czego w tamtej chwili nie potrafił jeszcze zidentyfikować. Charakterystyczna, drażniąca, jakby lekko słodkawa woń, od której aż kręciło się w głowie. Stał chwilę, lekko oszołomiony, gdy drzwi jednej z kabin otworzyły się i wyszli z niej dwaj jego koledzy z klasy. Rudowłosy Gaara i największy klasowy szpaner Kiba. W dłoni tego pierwszego, Naruto zauważył tlącego się papierosa. Chłopak nie znał ich za dobrze, gdyż często zdarzało im się wagarować. Często? W zasadzie to są gośćmi w szkole i niebieskooki do tej pory nie potrafi zrozumieć jakim cudem zdali do następnej klasy.Przerywając swoje rozmyślania spojrzał na nastolatków. Gaara, w przeciwieństwie do Kiby, który wyglądał na przestraszonego, widząc go uśmiechnął się lekko i podszedł podając mu skręta. Widząc to Kiba zawołał: ,,Zwariowałeś?! Zaraz na nas doniesie! Przecież to kujon!"
,,Nie jestem kujonem!"- automatycznie odpowiedział chłopak.
,,Więc to udowodnij." - powiedział rudy spokojnie patrząc mu prosto w oczy. Niewiele myśląc, blondyn wziął papierosa i mocno się zaciągnął. po chwili krztusząc się i kaszląc oddał go właścicielowi patrzącego na niego z uznaniem, ale też rozbawieniem.
,,Może teraz powiecie mi co to dokładnie jest, bo na zwykłe fajki to raczej nie wygląda."- wychrypiał chłopak pokonując uciążliwe drapanie w gardle.
,,Masz rację. To tytoń ze sporą domieszką trawki."-odparł Gaara tak lekkim tonem, jak gdyby rozmawiali o normalnej trawie, a nie o narkotykach. Naruto otworzył szeroko oczy, gdy dotarł do niego sens tego zdania. Pozostała dwójka, widząc jego reakcję, tylko cicho się zaśmiała i wyrzucając peta,opuściła pomieszczenie. Dopiero dzwięk dzwonka wyrwał go z odrętwienia. Wracając do rzeczywistości pobiegł na historię. Nigdy szczególnie nie lubił tego przedmiotu, ale tym razem lekcja była nadzwyczaj przyjemna. Bynajmniej nie chodziło tu o przerabiany temat, ani o piątkę z ostatniej kartkówki. Chłopak siedział w swojej ławce wyjątkowo cicho, ani razu nie zgłaszając się do odpowiedzi, a na jego twarzy widoczny był szeroki uśmiech. Blondyn czuł się nienaturalnie rozluzniony i radosny. Cały czas miał wrażenie, jakby jego ciało było nieważkie. To uczucie było tak silne, że nie mógł powstrzymać się od ciągłego sprawdzania czy wszystkie jego kończyny wcziąż są na swoim miejscu. Z niewiadomych przyczyn niebywale go to bawiło. Nigdy w życiu by się do tego nie przyznał, ale od bardzo dawna nie był tak szczęśliwy jak w tej chwili. Jednak gdy tylko lekcja się skończyła, a on chciał wstać, aby z wszystkimi uczniami udać się do szatni, jego nogi odmówiły noszenia ciężaru właściciela. Bliskie spotkanie, z dość twardą podłogą byłoby nieunikniony, gdyby ktoś nie złapał go za łokieć i jak gdyby nigdy nic poprowadził we właściwym kierunku. Zdezorientowany chłopak obrócił głowę i w tym momencie błękit nieba spotkał się z morskim odcieniem zieleni. Gaara zdawał się nie zwracać uwagi na zdziwione i pytające spojrzenia mijanych uczniów. Blondyn miał wręcz wrażenie, że sprawiają mu one jakąś dziwną satysfakcję. Z niemym pytaniem w oczach, spojrzał na wyższego chłopaka, a ten mylnie odczytując intencje niebieskookiego, powiedział cicho, ale jednak na tyle głośno, aby tamten go usłyszał: ,,To normalna reakcja. Niedługo ci przejdzie." Naruto miał chyba niezbyt ineligentną minę, gdyż Gaara parsknął śmiechem, gdy tylko na niego spojrzał. ,, Jutro o 9 bądz na Drewnianym Moście. Tylko się nie spóznij."-powiedział, po czym wyszedł ze szkoły zanim blondyn zdążył cokolwiek odpowiedzieć. Naruto siedział jeszcze jakieś pół godziny na ławce w szatni zanim nie odzyskał zdolności w miarę normalnego poruszania się. Ostrożnie wstał czując lekkie zawroty głowy i co go trochę zaskoczyło również barzo silny głód. Przecież na długiej przerwie zjadł dość obfity lunch, więc dlaczego w brzuchu burczało mu jakby przez tydzień nie miał nic w ustach? Stwierdzając, że ma dość innych zmartwień, porzucił zagadkę pustego żołądka i skierował tok swoich myśli na nurtujący go problem tajemniczego ... zaproszenia? Tak, to chyba najodpowiedniejsze określenie ostatnich słów rudego chłopaka.Tylko co ono mogło znaczyć? W zasadzie się nie znali, więc blondyn nie miał bladego pojęcia co będą jutro robić. Będą? Tak, chciał się z nim spotkać pomimo tego, że jego głos rozsądku, miał odmienne zdanie. Ale czy mógł zmarnować taką okazję? W końcu może się z kimś zaprzyjazni ? Zdecydowanie odrzucił myśl o zawiedzionym wzroku Itachigo dowiadującego się o jego wagarach. Do tej pory mu się to nie zdarzało, ale przecież zawsze musi być ten pierwszy raz, prawda? Przecież nic się nie stanie jeśli opuści jeden dzień nauki, prawda? Chłopak starał się pozbyć dławiącego poczucia winy, co niestety nie za bardzo mu wychodziło.
Po powrocie, swoje pierwsze kroki skierował do kuchni. W domu nikogo nie było. Sasuke dopiero za godzinę miał kończyć lekcje, a Itachi znów pewnie będzie siedział do pózna w biurze. Blondyn zrobił sobie więc tylko kanapkę i ruszył do swojego pokoju. Miał zamiar odrobić lekcje, lecz nie mógł się skupić na tajnikach funkcji liniowych i innych, jakże niezbędnych do życia pokładów wiedzy. Z rozmyślań wyrwał go hałas zatrzaskiwanych drzwi. Domyślał się, że to wrócił Sasuke, gdyż na powrót opiekuna było zdecydowanie za wcześnie. Gdy usłyszał na schodach kroki, przez chwilę miał jeszcze nadzieję, że za chwilę zobaczy postać czarnowłosego chłopaka, lecz jak zwykle się rozczarował. Sasuke nigdy nie odzywał się do niego pierwszy, a już na pewno nie wchodził do jego pokoju. Westchnął ciężko, uświadamiając sobie swoją głupotę. Jego wzrok przyciągnęło chylące się ku zachodowi słońce, a jego myśli znów zaczęły krążyć wokół jutrzejszego spotkania. Obserwując powoli ciemniejące niebo, coraz wyrazniej zdawał sobie sprawę, że z kolejny świt oznaczał będzie nie tylko nowy dzień, ale również nowy etap w jego życiu.