FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Panika

a u t o r :    Acedia


Zamknięte cztery ściany, bez okna, bez drzwi, bez żadnego wyjścia.
Cienie, które tańczą na suficie, wokół mrugającej żarówki.
Głos, który skrobie, wychodzi z podpodłogi i wpija się w ciało. Wraz z krwią dociera do serca i łamie organ. Drażni umysł, wywołuje dreszcze.
Zimno przenika ku kościom, niewidzialna masa ściska i kruszy. Zwołuje ból.
Wywołuje strach.
Światło, które miga niezrażone, dzień i noc - teraz będące względne - niedaje usnąć, odpocząć zmęczonym oczom. Te podkrążone nie wyrażają nic, zapatrzone przed siebie, pełne otchłani. Pozbawione myśli i woli.
Wyzbyte marzeń, oczy ciemne i głębokie niczym nocny grób.

Jeden... dwa... trzy...

Taniec cieni staje się coraz gwałtowniejszy a one coraz bardziej ludzkie. Krążą w górze gotowe by spłynąć jednym ruchem ku Niemu. On je widzi, jednak wcale nie patrzy. Żarówka miga niczym szalona, światło raz ciemne, raz jasne znika by zabłysnąć po chwili na nowo. Niewidzialne ćmy obijają się o nie, lgną, hałasują.
On nie musi słuchać, by je słyszeć.
Cienie przemknęły w dół, uderzyły w podłogę, zniknęły pod białym linoleum. On czuje, jak go otaczają ze wszystkich stron, muskają po nogach, plecach, włosach. Jego oczy otwarte coraz szerzej, mimo iż wyzbyty uczuć, odczuwa zalążek strachu, zapowiedź jego okrótnej, jednej jedynej kochanki...
Powoli unosi ręce ku twarzyi przykłada je. Zasłania oczy, by po chwili rozchylić palce. Ciemna olbrzymia źrenica mierzy pokój. Mimo iż zwrok nieobecny, utkwiony w jednym maleńkim punkcie, ogarnia wszystko. Widzi nocne mary, cienie, prześladowców. Czarny kocur przemyka ścianą, za nim wilczur a za nim coś olbrzymiego. Szczury kulminuą się pod ścianą, wydają przeraźliwe odgłosy. Kiedy ściana niespodziewanie pęka, rozstępują się gwałtownie i uciekają w najbliższe kąty. Ogromne pękniecie przepuszcza stróżkę światła, która pada na Niego. Kolor dosięga Jego oczu, jasność odbija się w głębokiej zieleni. Jasnośc lśni na białej skórze.
Potem wszystko staje się białe.
Urywa niczym film.
Potem nagle wraca świadomość.
Oni przyszli znów po niego, coś kłuje go w ramię, przenika do kruchego ciała. Krzyczy z bólu, lecz tylko echo pobrzmiewa w jego zaschniętym gardle. Czuje, jak niewidzialne szczury, przyćmione światłem patrza i wyczekują na jego upadek. Gotowe do skoku by pożreć ciało. Widzi ogromne demony otaczające pokój, koty i wilki przemykające sufitem i ścianami.
Czyhają na niego.
Czekają, aż uśnie.
Gdy Oni odbiorą mu panikę.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1149
il. komentarzy : 0
linii : 21
słów : 457
znaków : 2454
data dodania : 2009-03-18

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e