kategoria : / /
Napięcie
a u t o r : exi494
w s t ę p :
Fandom: Dark Angel.
II sezon.
u t w ó r :
.............................. Drżała pod dotykiem jego dłoni... delikatnych muśnięć jego warg... Były wszędzie... jego usta,.... jego ręce.... Błądziły po jej ciele,... dotykały jej ust..., włosów... Powoli i leniwie schodziły coraz niżej... Pieściły jej szyję..., piersi..., brzuch.... Jęknęła cicho.... Świadomie ominął najczulsze miejsce i zaczął całować wnętrze jej ud... Drażnił się z nią... Jej oddech był coraz szybszy... W skroniach pulsowała krew.... Miała ochotę krzyczeć, ale nie potrafiła wydobyć z siebie głosu... Z wysiłkiem oblizała suche usta.... Z jej gardła wydobyło się głębokie westchnienie ulgi... W końcu udało jej się otworzyć oczy i ujrzała triumfalny uśmiech na pięknych, pełnych ustach i wpatrzone w nią duże, zielone oczy.........................
- Alec!? - krzyknęła i obudziła się. Usiadła na łóżku ciężko oddychając. Wpatrywała się przed siebie szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami. Podniecenie malujące się na jej twarzy, stopniowo ustępowało miejsca niedowierzaniu.
- Co się stało, cukiereczku? - w drzwiach stanęła Original Cindy, szeroko ziewając. Przyjrzała się uważnie przyjaciółce. – Znów ten sen? - zapytała.
Max spojrzała na nią zakłopotana.
- Nie mam pojęcia, co jest grane. Myślałam, że to ruja, ale ... - potrząsnęła głową gwałtownie - to nie to. Niczego już nie rozumiem.
-Boo, zachowujesz się, jakby to był koszmar, a sama przed chwilą słyszałam, jak jęczałaś z rozkoszy. – Cindy uśmiechnęła się podnosząc brew i spoglądając na nią wymownie.
- To był koszmar – powiedziała stanowczo Max. - Wystarczy, że pojawia się w nim Alec – otrząsnęła się wykrzywiając z odrazą usta.
- Przesadzasz. Wolałabyś może, żeby to był Sketchy?
Wymuszony uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny.
- Daj spokój...
- No widzisz – powiedziała O.C. - Alec to całkiem przyzwoity facet i sama wiesz, że podoba się dziewczynom. Może i tobie podświadomie też się podoba...
- Alec? - Max znów skrzywiła się.
- O rany, boo. Odrzuć już te swoje uprzedzenia i odpowiedz szczerze, jak normalna dziewczyna: Podoba ci się, czy nie?
Max milczała przez chwilę.
- W sumie... - zaczęła niepewnie – to całkiem przystojny z niego chłopak, tylko szkoda, że taki idiota – dodała szybko.
Cindy przewróciła oczami i pokręciła głową z dezaprobatą.
- Jasne... Dobrze. Odpuszczamy temat i idziemy spać. Dobranoc, boo – ziewnęła szeroko i wyszła wzruszając ramionami.
Max nie mogła zasnąć. Usiłowała nie myśleć o tych dziwnych snach, które od jakiegoś czasu pojawiały się prawie co noc. Zamknęła oczy i próbowała przywołać w myślach twarz Logana. Jednak, choć bardzo się starała, wciąż widziała wpatrzone w nią zielone oczy Aleca. Westchnęła ciężko. To prawda, że w ostatnim czasie ich stosunki bardzo się poprawiły. Byli przyjaciółmi. Powoli zaczynała mu ufać i nawet go rozumiała. Mogła na nim polegać - nigdy nie odmówił jej pomocy. Razem stanowili zgrany duet. Naprawdę go lubiła, ale do diabła!, nie na tyle, żeby śnić o nim erotyczne sny. To było naprawdę chore.
* * *
Crash, jak zwykle w piątek wieczorem, był wypełniony po brzegi. Max, Cindy i Sketchy'emu udało się jakimś cudem znaleźć wolny stolik. Niedługo po tym jak przy nim usiedli, pojawił się Alec z nieodłączną szkocką w ręku.
- Hej, chłopie – Sketchy przywitał się z nim serdecznie. – Dawno cię tu nie było.
- Wiesz Sketch, od czasu do czasu, mężczyźnie należy się trochę przyjemności sam na sam. A jak jeszcze dorzucisz do tego piękną dziewczynę ... - uśmiechnął się zagadkowo.
- Łał .. - w głosie Sketchy'ego słychać było wyraźny podziw. – Jak ty to robisz bracie, że te wszystkie laski na ciebie lecą?
- Nie wszystkie – mruknęła pod nosem Cindy.
- Hm, może to ten zwierzęcy magnetyzm, o którym mówił Normal? - powiedział i jednocześnie puścił oko do O.C. i Max.
- To fakt, że jesteś skończonym idiotą, przyciąga jak magnes głupiutkie blondyneczki – wycedziła Max.
- Z tego co zauważyłem, ta ostatnia była brunetką – uśmiechnął się przekornie, patrząc jej w oczy.
- Chyba farbowana – odparowała. – Och, zmień temat, bo mam już dość słuchania o miłosnych podbojach super_przystojniaka_ Aleca! – wykrzyknęła.
- Coś taka spięta Max? Wyluzuj trochę. Może sama powinnaś pomyśleć o rozładowaniu napięcia seksualnego? – roześmiał się.
- Chrzań się! – wrzasnęła nagle i wstając gwałtownie ruszyła do wyjścia.
- Co ją dziś ugryzło? - zapytał Sketch'y.
- Faceci... – Cindy przewróciła oczami i prychnęła z pogardą - nic tylko seks i seks... - Dopiła piwo i ruszyła za przyjaciółką.
Znalazła ją tuż obok wejścia do lokalu. Stała oparta o ścianę i powoli wdychała zimne, wieczorne powietrze. Podeszła do niej.
- Boo, co jest grane? - spytała łagodnie.
- Nie wiem, Cindy. Jestem ostatnio bardzo rozdrażniona.
- To przez te sny?
- Chyba tak. Wciąż nie mogę zrozumieć, dlaczego śni mi się Alec. Przecież kocham Logana.
- Cukiereczku, myślę, że to przez wirus.
- A co to ma wspólnego z erotycznymi snami, z mądralą w roli głównej, zamiast Logana?
- Bardzo dużo. Tak bardzo boisz się, że możesz skrzywdzić Logana, że nawet podświadomie go od siebie odsuwasz. Boisz się nawet marzyć, o tym że cię dotyka. Prawda?
- Może masz rację, co do Logana, – przyznała Max po namyśle - ale wciąż nie rozumiem dlaczego Alec?
- Oj, boo, boo – Cindy pokręciła z niedowierzaniem głową. – Nie ma w tym nic dziwnego. Spędzasz z nim przecież tak dużo czasu. Praca, misje dla Eyes Only, wieczory w Crash. Poza tym wciąż ratujesz ten jego słodki, transgeniczny tyłek z opresji.
- Nie wiem...
- Max, kiedy ostatni raz kochałaś się z facetem? – nagłe pytanie przyjaciółki zaskoczyło ją.
- Ostatni był Rafer – odpowiedziała cicho.
- Nieźle, to będzie jakiś, hm... rok temu? - Max przytaknęła. – Boo, – brązowe oczy Cindy patrzyły na nią łagodnie - obawiam się, że twój chłopak ma rację. Powinnaś rozładować to napięcie, bo pękniesz.
- Nie mogę. Logan.
Cindy westchnęła ciężko.
- Jak chcesz, dziewczyno, jak chcesz. Wracamy do środka? - spytała.
- Nie – zaprzeczyła. – Przejdę się. Chcę być sama.
- Ok – O.C. przytuliła przyjaciółkę. – Uważaj na siebie.
- Jasne – uśmiechnęła się słabo.
* * *
Obudziło go pukanie do drzwi. Rzucił okiem na budzik – 2:40. Zaklął pod nosem i schował głowę pod poduszkę. Pukanie powtórzyło się, tym razem głośniejsze.
- Zabiję – powiedział, wstając z łóżka.
Wściekły otworzył drzwi. To była Max, która ignorując go zupełnie, wpadła do środka, rozglądając się po mieszkaniu.
- Co ty tu robisz? - zapytał, zamykając za nią drzwi.
- Jesteś sam?
- Tak. Coś się stało?
Stanęła przy kanapie. Zaczęła rozpinać kurtkę patrząc się na niego wyzywająco.
- Muszę rozładować napięcie seksualne – powiedziała bez ogródek, rzucając kurtkę na oparcie.
- I przyszłaś do mnie? - zapytał zdziwiony.
- Nie znam nikogo innego – mruknęła.
Przez dłuższą chwilę przyglądali się sobie w milczeniu. Nagle na twarzy Aleca pojawił się ten jego kpiący uśmieszek, który zawsze doprowadzał ją do szału. Max ogarnęły sprzeczne uczucia. Z jednej strony miała ochotę zmieść pięścią ten cholerny uśmiech z jego pełnych warg, a z drugiej... pragnęła poczuć, jak one smakują. Zauważył jej zmieszanie, ale nie przestawał się uśmiechać. Patrząc jej prosto w oczy, wskazał głową na drzwi sypialni i ruszył w ich kierunku. Zawahała się. Alec zatrzymał się i ponownie spojrzał na nią. Nie mogła znieść ironicznego spojrzenia tych jego niesamowicie zielonych oczu. Zamknęła powieki i próbowała uspokoić oddech. Po chwili dumnie uniosła brodę i ruszyła odważnie w jego stronę. Czekał, przyglądając się jej z lekko pochyloną głową. Kiedy zbliżyła się do niego, błyskawicznie przyparł ją do ściany i wpił się w jej usta, jednocześnie wkładając dłoń pod jej bluzkę. Jęknęła. Zachłannie oddawała mu pocałunki, wbijając się paznokciami w jego plecy. Nagle odsunął się od niej. Przytrzymał ją za ramiona.
- Dlaczego ja? - zapytał ostro, powoli zbliżając swoją twarz do jej twarzy. Z bliska jego oczy były jeszcze bardziej zielone. Przez krótką chwilę miała ochotę rozkwasić mu ten jego prosty, pokryty złotymi piegami nos, a zamiast tego ....
- Mówiłam ci już. Nie znam nikogo innego ... - wydyszała podniecona.
- Czyżby? - zapytał z ironią.
- Och, zamknij się w końcu i rób, co masz robić – gwałtownym ruchem przyciągnęła jego głowę do swojej twarzy i brutalnie pocałowała go w usta.
Objął rękoma jej pośladki i podciągnął ją w górę. Oplotła go nogami. Całując ją, ruszył w kierunku łóżka. Zwalili się na nie ciężko, ale wciąż nie przestawał jej całować. Wsunęła dłonie w jego włosy i przytrzymała jego głowę, jakby bała się, że znów się od niej odsunie. Zaczął zdejmować jej bluzkę. Na chwilę puściła go, pozwalając mu na to. Zaraz po tym przyciągnęła go do siebie, ponownie wpijając się w jego wargi. Zaczął rozpinać jej spodnie. Przez chwilę się mocował się z zamkiem, po czym zniecierpliwiony, rozdarł je jednym ruchem. Max niecierpliwie zaczęła go rozbierać. Wkrótce oboje byli nadzy. Przez chwilę przyglądali się sobie wzajemnie, ciężko oddychając. Oczy obojga przesłoniła mgła pożądania. Ich usta znów się spotkały, a ciała przylgnęły do siebie mocno. Kochali się niecierpliwie i byle jak. Kiedy skończyli, leżeli obok siebie milczeniu, nie dotykając się. Słychać było tylko ich przyśpieszone oddechy. Po paru minutach Alec wsparł się na łokciu i zaczął przyglądać się jej uważnie. Nagle pochylił się i pocałował ją długo i namiętnie. Spokojnie oddała mu pocałunek.
- Jak? Lepiej już? - zapytał.
- Yhm... – mruknęła.
Wciąż jej się przyglądał, uśmiechając się łagodnie i delikatnie gładząc dłonią jej nagie ciało.
- Było lepiej, niż w twoich snach? – zapytał uśmiechając się szerzej.
Max gwałtownie usiadła na łóżku.
- Skąd wiesz o snach?
Usiadł i zaczął całować ją po karku, a jego dłonie błądziły po jej ramionach. Nie przestawał się uśmiechać.
- Ponieważ ja też śnię o tobie – wyszeptał jej do ucha.
Spojrzała na niego zdziwiona.
- No, to jak? Było lepiej, czy nie? – ponowił pytanie nie przerywając pieszczot.
Max odwróciła głowę w jego kierunku. Ich spojrzenia spotkały się.
- Już zapomniałam. Chyba musimy to powtórzyć – powiedziała zachrypniętym z pożądania głosem i opuszczając ciężkie powieki.
Jej usta rozchyliły się zachęcająco. Pocałował je delikatnie, ledwie muskając je swoimi wargami. Były słodkie, miękkie i chętne. Jego palce błądziły leniwie w jej włosach. Powoli położył ją na łóżku. Tym razem kochali się spokojniej, długo i namiętnie. Kiedy skończyli, leżeli wtuleni w siebie, mocno się obejmując. Po pewnym czasie wyswobodziła się z jego ramion i wstała.
- Co robisz? - zapytał.
- Idę do domu – mruknęła. – Sam mówiłeś, że nie lubisz, jak panienki u ciebie nocują.
- Max, z tobą jest inaczej. Zostań.
Zawahała się przez chwilę.
- W porządku. W sumie i tak nie mam się w co ubrać – wskazała na podarte spodnie.
- Przepraszam.
- I tak ich nie lubiłam – próbowała się uśmiechnąć.
Usiadła na łóżku.
- Cholera, co my... co ja zrobiłam? - wyszeptała zdziwiona, jakby dopiero teraz do niej dotarło, co się wydarzyło. – Jezu, jak ja mogłam tak potraktować Logana? - spojrzała na niego z przerażeniem w oczach.
Alec westchnął i usiadł obok niej obejmując ją ramieniem.
- Max, nie zrobiłaś niczego złego. Musiałaś to rozładować.
- Alec, jak ja mu teraz spojrzę w oczy? A Tobie? - ukryła twarz w dłoniach.
Odwrócił jej głowę w swoim kierunku. Miała zamknięte powieki.
- Maxie, spójrz na mnie – powiedział miękko.
Przez chwilę wahała się, ale w końcu podniosła wzrok i spojrzała mu prosto w oczy.
- Widzisz, to nie jest takie trudne – uśmiechnął się. Z wysiłkiem odwzajemniła mu uśmiech.
- Alec, jak ty możesz do tego tak lekko podchodzić?
Przestał się uśmiechać. Patrzył na nią przez chwilę.
- Lekko? - powtórzył pytanie – To tylko tak wygląda, Max. Przed chwilą kochałem się z dziewczyną kumpla. Myślisz, że teraz jest mi łatwo?
- Nie wiem, co myśleć – wyszeptała.
- Nie jest – kontynuował. - Wcale nie jest. Ale ... - spojrzał na nią z łobuzerskim błyskiem w oczach. – Niczego nie żałuję i byłbym kretynem, gdybym powiedział, że mi się to nie podobało – uśmiechnął się łagodnie. – Cholernie mi się podobało, Max. Nigdy nie czułem się tak z żadną dziewczyną. I wiesz co? Chętnie zrobię to jeszcze raz, jeżeli tylko będziesz chciała – patrzył na nią wyczekująco.
Milczała.
- Maxie, powtórzymy to jeszcze kiedyś? - wyszeptał chrapliwie pytanie do jej ucha.
Zadrżała. Spojrzała na niego niepewnie. Zobaczyła wpatrzone w nią, płonące pożądaniem, zielone oczy.
- Choćby zaraz – wyszeptała.
Na jego twarzy pojawił się uśmiech triumfu.