|
|
|
|
|
kategoria : / /
Pamięć niczyja
a u t o r : kat
w s t ę p :
Oto jeden z moich dziwnych snów. Uznałam, że można go w miarę ciekawie opisać, ale czy udało mi się to- sami oceńcie.
u t w ó r :
Odgłosy szpitalnych urządzeń doprowadzały ją do szału. Leżała tam już tydzień, a mimo to lekarze nie byli w stanie jednoznacznie stwierdzić, co jej jest. Przez to każdy jej dzień wyglądał identycznie. Jedzenie, spanie, badania. Ta druga czynność była jej ulubioną z tych wszystkich. Wtedy przynajmniej nie musiała się o nic martwić. Tym razem też wybrała ten sposób.
*** -Co im odbiło żeby trzymać nas do tej godziny w szkole?! Jest przecież kompletnie ciemno. -Oj, spokojnie, po co te nerwy? Krzywdy ci chyba nie zrobili, co? -Wiesz, ja naprawdę uwielbiam, jak bierzesz moją stronę. -Oj, dziewczyny, zamknijcie się wreszcie. Zresztą, mam ciekawszy temat do rozmowy. -Już sobie to wyobrażam, Mao. Najnowsze ciuchy czy kosmetyki? -Lepiej! Kwadratowe tenisówki!
***
Było je słychać wszędzie. W całym budynku, mimo że były na parterze. Jakieś trzy, cztery dziewczyny. Gdy dotarły do głównego wyjścia zrobiły się jeszcze głośniejsze. Jakby były zdziwione, że o tej porze jest zamknięte. Poszły do drugiego, przeznaczonego dla nauczycieli. Mówiły o nim „zielone drzwi”. Potem zadrwiły z wiszącej obok karteczki mówiącej „Nauczyciel też człowiek.”. Przy zmienianiu butów zaczęły wydawać z siebie jakieś piski. Chyba na widok tenisówek jednej z nich. Wreszcie wyszły. Nadszedł czas.
*** Krzyk przerażenia. -Mao?! Mao, gdzie jesteś?! Do cholery jasnej, gdzie ona jest? To był jej krzyk! Drugi wrzask. Tym razem bliżej. Automatyczna ucieczka. -Nie no, co to ma być?! Co się dzieje?! -Nie mam poję… Trzeci. Potrzebny odpoczynek. Chociaż krótki. Zapala się latarnia.
***
Widziała to. Od samego początku. Teraz też obserwowała swoją, ostatnią już, koleżankę. Chciała ją ostrzec, ale nie mogła. Pozostało jej tylko biernie się przyglądać, jak spod samochodu wyłania się zakrwawiony palec. Nie mogła dłużej na to patrzeć. Zamknęła oczy. Rozległ się czwarty krzyk. Jej serce zaczęło bić, jak szalone. Aż wreszcie stanęło.
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.
śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1474
il. komentarzy : 0
|
linii : 30
słów : 364
znaków : 2107
data dodania : 2009-01-23
|
Brak komentarzy.
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Wszelkie utwory zamieszczone w serwisie należą do ich autorów i są zastrzeżone prawami autorskimi. Zespół fanfiction.pl nie odpowiada za treść utworów i komentarzy. © 2005 - 2020 fanfiction.pl
|
|