kategoria : / /
...
a u t o r : DopeBoy
w s t ę p :
Wpłynąłem na ocean zaufania, wierząc w twoje przekonywanie o potrzebie ułożenie, siebie, innych. Nikt jednak nie wierzył a może to tylko ja powierzyłem swoje marzenia, samego siebie, zaufaniu, tobie
u t w ó r :
Wpłynąłem na ocean zaufania, wierząc w twoje przekonywanie o potrzebie ułożenie, siebie, innych. Nikt jednak nie wierzył a może to tylko ja powierzyłem swoje marzenia, samego siebie, zaufaniu, tobie. I gdy nadszedł sztorm, on stał pośrodku, sam, deszcze omijał go mimowolnie, wydawał się postacią ze snu lekko niewyraźną i gdy tak mu się przyglądałem moje całe zaufanie prysło. Następnie twoja sylwetka, jakby wyłaniając się zza mgły pojawiła się koło niego. Twoje blond loki poruszały się mimowolnie na wietrze, a w głębi twoich zielonych oczu nie mogłem odnaleźć już niczego...Napłynął na mnie smutek, smutek w czystej postaci a zaufanie straciło sens, odeszło w nie pamięć, sztorm zresztą też. Leżąc wymęczony sztormem a także poczuciem twoich kłamstw, ujrzałem go, szedł do mnie, a jego słowa niosły się samowolnie
-Tuus Dies Irae
Resztkami sił obróciłem głowę, a ty odchodząc z nim popatrzyłaś na mnie i usłyszałem twoje ciche przepraszam... Ostatnie, co widziałem to widok waszych pleców...Objął mnie sen. W śnie tym szłaś gdzieś, kiedyś, a twoje anielskie skrzydła, po których spływała cieniutka struga krwi poruszały się w rytm twoich kroków. Popatrzyłaś na mnie, uśmiechnęłaś się a potem nastała już cisza, dźwięcząca cisza. Teraz miałem dużo czasu na rzeczy, które kiedyś wydawały się nudzące, bo w końcu wieczność to sporo czasu a czym mogłem go wypełnić? Więc zacząłem się uczyć...