FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : Fanfiction / Inne / Inne



Misja pełna niespodzianek (paring Neji x TenTen) [NejiTen]

a u t o r :    TenTen1995


w s t ę p :   

Fanfic powstał trochę z nudów trochę pod wpływem weny. Publikowany jest także na tenten-i-neji.blog.onet.pl Postaram się go dodawać również tutaj w takim samy odstępie czasowym.



u t w ó r :

-Wiesz, że nie wygrasz ze mną.-rzekł długowłosy shinobi.-Kaiten!
Ona nie odpowiadała, gdyż wiedziała, że on lubi się tak bawić. Męczył przeciwnika najpierw słowem, a potem atakował. Nauczyła się to przezwyciężać. Wiedziała już, że on podczas walki mówi więcej niż w życiu codziennym. Żałowała jednak, że są to same przykre rzeczy.
Na polankę wbiegła Sakura.
-Konnichiwa!-przywitała się.-Tsunade-sama was wzywa.
-Hai!-odpowiedzieli jej jednocześnie.
Pozbierali szybko broń i pobiegli w stronę gabinetu Tsunade.
-Wzywała nas pani?-spytał Neji.
-Hai. Mam misję dla waszej dwójki. Ranga B.
-Na czym polega?
-Wysyłam was do Raiton. Większego miasta mieszczącego się w północnej części Krainy Ognia. Waszym zadaniem będzie ochrona na małym balu.
-Czy mamy kupować specjalnie jakieś ubrania?- spytała Ten Ten.
-Iie. Kupicie sobie na miejscu, a zleceniodawcy zwrócą wam ich koszty.
-Dobrze. Kiedy mamy wyruszyć?-zadał pytanie Neji.
-Jak najszybciej. Wiem, że jest was tylko dwoje, ale jednak mianuję Neji'ego dowódcą. Tu jest karta misji.
-Czy to wszystko?
-Hai.
-Sayonara.
-Sayonara.
-Sayonara.
Opuścili gabinet Tsunade. Stanęli pod budynkiem.
-Dobrze. Za godzinę spotykamy się...-spojrzał na kartę misji.-...pod południową bramą. Spakuj się na jakieś cztery do pięciu dni.
-Dobrze. Oyasumi.
-Oyasumi.
Pożegnali się i poszli do domów. Spakowali się. O godzinie 15:00 byli na miejscu.
-Masz wszystko?-spytał Neji.
-Raczej tak.
-Więc chodźmy.
Wyszli z wioski i szli powoli drogą. Był 15 czerwca, a bal odbyć się miał 18. Mieli trzy dni na przybycie, a droga miała zająć im maksymalnie półtorej dnia. Neji aktywował byakugan żeby nie zgubili trasy. Wreszcie zobaczył piętnaście kilometrów przed nimi polanę idealną a rozbicie namiotów.
-Jeśli będziemy biec to za jakieś pół godziny trafimy na polankę gdzie rozbijemy namioty. Może być?
-Hai.
Zaczęli biec. Rzeczywiście w pół godziny byli już na miejscu. Neji rozpalił ognisko i zaczął rozkładać namiot. Ten ten przygotowywała kolację. Kiedy zjedli ona zaczęła rozkładać namiot. Wyjęła śpiwór z plecaka, ale nie mogła znaleźć namiotu.
-Kuso.-powiedziała na głos.
-Kuso.-powiedział w tym samym momencie Neji.
-Hy? Co jest?-spytali równocześnie.
-Wygląda na to, że nią mam namiotu.-powiedziała Ten ten.
-Heh. A ja śpiwora.-wzruszył ramionami Neji.
-Zmarzniesz.
-Trudno. Przykryję się czymś.-chłopak zamyślił się.-Słuchaj... Jeśli chcesz to możesz przenocować w moim namiocie, a... zresztą nic.-chciał jeszcze coś dodać, ale wolał nie.
-Arigato.-powiedziała i weszła do jego namiotu. Zrobiło jej się jednak smutno. Chciała coś zaproponować, ale bała się.
-Heh. No to. Chyba jeszcze za wcześnie żeby iść spać.-powiedział Neji.-Jest gdzieś koło 19:00.
-Hai. Masz rację.
Kunoichi wyszła z namiotu i weszła do lasu. Neji został aby pilnować obozu. Kiedy wróciła było już ciemno.
-Gdzie byłaś?-spytał Neji.
-Sprawdzałam co jest za tamtym pagórkiem.-powiedziała wskazując na małe wzniesienie.
-I co?
-Jezioro. Ładny zakątek. Posiedziałam trochę i straciłam rachubę czasu.
-Aha. Chodźmy już do namiotu. Jutro musimy już dotrzeć do tego miasta.
-Hai, masz rację.
Weszli do namiotu. Ten ten usiadła na śpiworze i zrobiło jej sie głupio. Widziała po minie Neji'ego, że coś chce powiedzieć, ale się boi. Wreszcie nie wytrzymała.
-Neji. Nie bądźmy dziećmi.
-Hy?
-Powinnam to zaproponować już wcześniej. Trochę mi głupio, że musisz spać na ziemi. Mam propozycję. Mój śpiwór jest dwuosobowy. Zmieścimy się bez problemu.
Neji tylko kiwnął głową.
-Arigato.-powiedział.-Szczer ze mówiąc to chciałem cię o to poprosić, ale bałem się, że źle mnie zrozumiesz.
-Na przyszłość nie bądźmy takimi dziećmi. To jest misja i musimy sobie pomagać.
-Masz rację.
"No dobra. Jakoś poszło." pomyślała Ten Ten.
Nie przebierali się nawet w piżamy. Weszli do śpiwora, możliwie jak najdalej od siebie położyli się i usnęli.
***Rano***
Kiedy obudzili się Ten Ten zaczęła robić śniadanie. Usiedli przy wygasłym ognisku na pniu drzewa.
-Ile jeszcze mamy do przebycia?-spytała Ten Ten.
-Hm...-Neji spojrzał na mapę.-Jakieś 60 kilometrów.
-Popatrz, tam w oddali widzę las. Będzie można skakać po drzewach więc dotrzemy tam szybciej.
-Hai. Masz rację. Zbierajmy się.
Złożyli wszystkie swoje rzeczy. Zatarli ślady i dobiegli do lasu. Tam wskoczyli na drzewa. Po pół godzinie dotarli do bram miasta. Przekroczyli je.
-Gdzie mamy się udać?
-Trzeba pytać o nijakiego Goichi'ego Dono.
Weszli do pierwszego z brzegu baru. Podeszli do barmana. Neji usiadł i zamówił sobie wodę mineralną. Kiedy barman mu ją podał spytał niby od niechcenia.
-Nie słyszał pan o ninjakim Goichi'm Dono?
-Słyszałem. Chodzi ci o coś konkretnego chłopcze?
-Hai. Dono-sama to mój zleceniodawca. Mam sie dowiedzieć gdzie mieszka.
-To będzie taki duży dom przy końcu ulicy. Trudno przegapić.
-Arigato.
Chłopak zapłacił za napój i razem z Ten Ten wyszedł z baru. Poszli do wskazanego budynku. Otworzył im młody mężczyzna.
-Ohayo.-przywitali się.-Goichi Dono?
-Hai. Wy jesteście ninja z Konohy, zgadza się?
-Hai.
-Wejdźcie.
Przekroczyli próg domu i ściągnęli buty. Weszli do sali, w której stał niski stoliczek i rozłożone były maty. Usiedli po jednej stronie stolika, a Goichi po drugiej.
-Goichi-sama. Chcielibyśmy wiedzieć z czym lub kim konkretnie mamy do czynienia. Na jakie ewentualności powinniśmy się przygotować.
-No więc tak. Wynająłem was do ochrony na balu. Będzie przebywać tam kilka ważnych osobistości. Wymagam od was wtopienia się w tłum, aby nikt nie domyślił się, że jesteście ochroną. Takie coś peszy ludzi. Oddam wam pieniądze za wszystkie wydatkie związane z misją.
-Dobrze. Bal jest pojutrze, zgadza się?
-Hai.
-O której godzinie i gdzie?
-O godzinie 19:00. Co do budynku. Chodźcie za mną.
Wyszli z sali i przeszli do trochę większej i strojniejszej.
-To tutaj.
-Jak sprawa zamieszkania? Mamy szukać czegoś na własną rękę?
-Iie. Mam dla was pokój.
Weszli na piętro domu i przeszli do jakiegoś pomieszczenia. Zapalono światło. Ich oczom ukazał się piękny pokój. Widok z okna wychodził na morze. Była tam osobista łazienki.
-To wasz pokój. Oyasumi.-mężczyzna zniknął.
Ten Ten popatrzyła po pokoju. Bardzo jej się spodobał.
-Neji, czy mi się wydaje czy tu jest tylko jedno łóżko?
-Nie wydaje ci się. Jest jedno dwuosobowe. Dlatego ten Goichi tak szybko się zmył.
Ten Ten przewróciła oczami.
-Eh... Człowiek bez wyobraźni.
-Zgadzam się. Musimy to jakoś przeżyć.
-Hai.
Ten Ten usiadła na łóżku, a plecak rzuciła gdzieś w kąt.
-Wiesz, że nie wygrasz ze mną.-rzekł długowłosy shinobi.-Kaiten!
Ona nie odpowiadała, gdyż wiedziała, że on lubi się tak bawić. Męczył przeciwnika najpierw słowem, a potem atakował. Nauczyła się to przezwyciężać. Wiedziała już, że on podczas walki mówi więcej niż w życiu codziennym. Żałowała jednak, że są to same przykre rzeczy.
Na polankę wbiegła Sakura.
-Konnichiwa!-przywitała się.-Tsunade-sama was wzywa.
-Hai!-odpowiedzieli jej jednocześnie.
Pozbierali szybko broń i pobiegli w stronę gabinetu Tsunade.
-Wzywała nas pani?-spytał Neji.
-Hai. Mam misję dla waszej dwójki. Ranga B.
-Na czym polega?
-Wysyłam was do Raiton. Większego miasta mieszczącego się w północnej części Krainy Ognia. Waszym zadaniem będzie ochrona na małym balu.
-Czy mamy kupować specjalnie jakieś ubrania?- spytała Ten Ten.
-Iie. Kupicie sobie na miejscu, a zleceniodawcy zwrócą wam ich koszty.
-Dobrze. Kiedy mamy wyruszyć?-zadał pytanie Neji.
-Jak najszybciej. Wiem, że jest was tylko dwoje, ale jednak mianuję Neji'ego dowódcą. Tu jest karta misji.
-Czy to wszystko?
-Hai.
-Sayonara.
-Sayonara.
-Sayonara.
Opuścili gabinet Tsunade. Stanęli pod budynkiem.
-Dobrze. Za godzinę spotykamy się...-spojrzał na kartę misji.-...pod południową bramą. Spakuj się na jakieś cztery do pięciu dni.
-Dobrze. Oyasumi.
-Oyasumi.
Pożegnali się i poszli do domów. Spakowali się. O godzinie 15:00 byli na miejscu.
-Masz wszystko?-spytał Neji.
-Raczej tak.
-Więc chodźmy.
Wyszli z wioski i szli powoli drogą. Był 15 czerwca, a bal odbyć się miał 18. Mieli trzy dni na przybycie, a droga miała zająć im maksymalnie półtorej dnia. Neji aktywował byakugan żeby nie zgubili trasy. Wreszcie zobaczył piętnaście kilometrów przed nimi polanę idealną a rozbicie namiotów.
-Jeśli będziemy biec to za jakieś pół godziny trafimy na polankę gdzie rozbijemy namioty. Może być?
-Hai.
Zaczęli biec. Rzeczywiście w pół godziny byli już na miejscu. Neji rozpalił ognisko i zaczął rozkładać namiot. Ten ten przygotowywała kolację. Kiedy zjedli ona zaczęła rozkładać namiot. Wyjęła śpiwór z plecaka, ale nie mogła znaleźć namiotu.
-Kuso.-powiedziała na głos.
-Kuso.-powiedział w tym samym momencie Neji.
-Hy? Co jest?-spytali równocześnie.
-Wygląda na to, że nią mam namiotu.-powiedziała Ten ten.
-Heh. A ja śpiwora.-wzruszył ramionami Neji.
-Zmarzniesz.
-Trudno. Przykryję się czymś.-chłopak zamyślił się.-Słuchaj... Jeśli chcesz to możesz przenocować w moim namiocie, a... zresztą nic.-chciał jeszcze coś dodać, ale wolał nie.
-Arigato.-powiedziała i weszła do jego namiotu. Zrobiło jej się jednak smutno. Chciała coś zaproponować, ale bała się.
-Heh. No to. Chyba jeszcze za wcześnie żeby iść spać.-powiedział Neji.-Jest gdzieś koło 19:00.
-Hai. Masz rację.
Kunoichi wyszła z namiotu i weszła do lasu. Neji został aby pilnować obozu. Kiedy wróciła było już ciemno.
-Gdzie byłaś?-spytał Neji.
-Sprawdzałam co jest za tamtym pagórkiem.-powiedziała wskazując na małe wzniesienie.
-I co?
-Jezioro. Ładny zakątek. Posiedziałam trochę i straciłam rachubę czasu.
-Aha. Chodźmy już do namiotu. Jutro musimy już dotrzeć do tego miasta.
-Hai, masz rację.
Weszli do namiotu. Ten ten usiadła na śpiworze i zrobiło jej sie głupio. Widziała po minie Neji'ego, że coś chce powiedzieć, ale się boi. Wreszcie nie wytrzymała.
-Neji. Nie bądźmy dziećmi.
-Hy?
-Powinnam to zaproponować już wcześniej. Trochę mi głupio, że musisz spać na ziemi. Mam propozycję. Mój śpiwór jest dwuosobowy. Zmieścimy się bez problemu.
Neji tylko kiwnął głową.
-Arigato.-powiedział.-Szczer ze mówiąc to chciałem cię o to poprosić, ale bałem się, że źle mnie zrozumiesz.
-Na przyszłość nie bądźmy takimi dziećmi. To jest misja i musimy sobie pomagać.
-Masz rację.
"No dobra. Jakoś poszło." pomyślała Ten Ten.
Nie przebierali się nawet w piżamy. Weszli do śpiwora, możliwie jak najdalej od siebie położyli się i usnęli.
***Rano***
Kiedy obudzili się Ten Ten zaczęła robić śniadanie. Usiedli przy wygasłym ognisku na pniu drzewa.
-Ile jeszcze mamy do przebycia?-spytała Ten Ten.
-Hm...-Neji spojrzał na mapę.-Jakieś 60 kilometrów.
-Popatrz, tam w oddali widzę las. Będzie można skakać po drzewach więc dotrzemy tam szybciej.
-Hai. Masz rację. Zbierajmy się.
Złożyli wszystkie swoje rzeczy. Zatarli ślady i dobiegli do lasu. Tam wskoczyli na drzewa. Po pół godzinie dotarli do bram miasta. Przekroczyli je.
-Gdzie mamy się udać?
-Trzeba pytać o nijakiego Goichi'ego Dono.
Weszli do pierwszego z brzegu baru. Podeszli do barmana. Neji usiadł i zamówił sobie wodę mineralną. Kiedy barman mu ją podał spytał niby od niechcenia.
-Nie słyszał pan o ninjakim Goichi'm Dono?
-Słyszałem. Chodzi ci o coś konkretnego chłopcze?
-Hai. Dono-sama to mój zleceniodawca. Mam sie dowiedzieć gdzie mieszka.
-To będzie taki duży dom przy końcu ulicy. Trudno przegapić.
-Arigato.
Chłopak zapłacił za napój i razem z Ten Ten wyszedł z baru. Poszli do wskazanego budynku. Otworzył im młody mężczyzna.
-Ohayo.-przywitali się.-Goichi Dono?
-Hai. Wy jesteście ninja z Konohy, zgadza się?
-Hai.
-Wejdźcie.
Przekroczyli próg domu i ściągnęli buty. Weszli do sali, w której stał niski stoliczek i rozłożone były maty. Usiedli po jednej stronie stolika, a Goichi po drugiej.
-Goichi-sama. Chcielibyśmy wiedzieć z czym lub kim konkretnie mamy do czynienia. Na jakie ewentualności powinniśmy się przygotować.
-No więc tak. Wynająłem was do ochrony na balu. Będzie przebywać tam kilka ważnych osobistości. Wymagam od was wtopienia się w tłum, aby nikt nie domyślił się, że jesteście ochroną. Takie coś peszy ludzi. Oddam wam pieniądze za wszystkie wydatkie związane z misją.
-Dobrze. Bal jest pojutrze, zgadza się?
-Hai.
-O której godzinie i gdzie?
-O godzinie 19:00. Co do budynku. Chodźcie za mną.
Wyszli z sali i przeszli do trochę większej i strojniejszej.
-To tutaj.
-Jak sprawa zamieszkania? Mamy szukać czegoś na własną rękę?
-Iie. Mam dla was pokój.
Weszli na piętro domu i przeszli do jakiegoś pomieszczenia. Zapalono światło. Ich oczom ukazał się piękny pokój. Widok z okna wychodził na morze. Była tam osobista łazienki.
-To wasz pokój. Oyasumi.-mężczyzna zniknął.
Ten Ten popatrzyła po pokoju. Bardzo jej się spodobał.
-Neji, czy mi się wydaje czy tu jest tylko jedno łóżko?
-Nie wydaje ci się. Jest jedno dwuosobowe. Dlatego ten Goichi tak szybko się zmył.
Ten Ten przewróciła oczami.
-Eh... Człowiek bez wyobraźni.
-Zgadzam się. Musimy to jakoś przeżyć.
-Hai.
Ten Ten usiadła na łóżku, a plecak rzuciła gdzieś w kąt.-Musimy kupić te ubrania.
-Jedyna dobra strona tej misji. Darmowe ciuchy.-uśmiechnęła się kunoichi.-Ja idę już teraz. Idziesz ze mną?
-To się źle skończy...-westchnął chłopak.
Wyszli z pokoju i poszli do jakiegoś sklepu z ubraniami. Ten Ten odrazu podeszła do działu z sukniami wieczorowymi. Neji oczywiście musiał stać i mówić jej jak wygląda...
***3 godziny później***
Ten Ten właśnie wyszła z przebieralni w pięknej, czarnej, wieczorowej sukni. Srebrnymi niciami wychaftowane było na niej wiele wzorów, a każdy z nich przeplatany był złotą nitką.
-W tej wyglądasz wspaniale.-powiedział Neji. Nigdy nie widział Ten Ten tak pięknej,
-No nie wiem. Czy nie uważasz, że jest...-nie dokończyła, bo jej przerwano.
-W tej wyglądasz pięknie.
-Arigato. Chodź teraz wybierzemy dla ciebie garnitur.
Podeszli do działu z ubraniami dla mężczyzn. Ten Ten wybrała Neji’emu garnitur, który pasował do jej sukienki. Podeszli do kasy.
-1000 rio (Dla tych co czytają moje blogi nie jest to nowością. U mnie w opowiadaniach 1 rio=2 złote)
Ten Ten zaczęła szukać pieniędzy. Neji szybko wyciągnął portfel i czekał na koleżankę.
-Chyba zapomniałam portfela.-powiedziała cicho. Neji jednak usłyszał.
-Dzisiaj ja zapłacę.-powiedział z uśmiechem i podał ekspedientce pieniądze. Wyszli ze sklepu. Ten Ten była czerwona.
-Arigato.-wydusiła wreszcie.-Myślałam, że się tam spalę ze wstydu. Oddam ci w hotelu.
-Nie musisz. I tak nam Goichi-san odda więc nie ma to różnicy.
-Dobrze.
Wrócili do hotelu. Neji zniknął gdzieś na resztę dnia, a kunoichi siedziała w pokoju i myślała jaką fryzurę sobie zrobić. O godzinie 21 poszła do łazienki.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 6039
il. komentarzy : 0
linii : 216
słów : 2653
znaków : 14638
data dodania : 2008-05-24

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e