FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : Proza / Fikcja / Romantyczna



Duma

a u t o r :    lythari


w s t ę p :   

Od autorki: Witam, moje pierwsze opowiadanie na tym serwisie :) Od razu mówię, że będzie tego kilka części, wiec to jest dopiero początek. Miło widziane komentarze, ewentualnie słowa krytyki (uzasadnione :P)
Pozdrawiam, zapraszam do czytania oraz... wesołych świąt! (a raczej udanego sylwestra ;)



u t w ó r :

Wiedziała, że ma już narzeczonego. Wiedziała, że jest obiecana innemu. Wiedziała, że ten związek nie ma prawa istnieć. Wiedziała… Wiedziała to wszystko. A jednak nie zawahała się nawet przez krótką chwilę. Zdradziła wszystko to, w co do tej pory wierzyła, co było w nią wmawiane. Oddała się piratowi. I nawet przez chwilę tego nie żałowała.

-Panienko Jennifer! Proszę się pośpieszyć, panicz Deason na panienkę czeka w salonie.
-Jeszcze chwilkę, poczęstujcie go herbatą!
Nawet zza drzwi była w stanie usłyszeć głośne westchnięcie służącej. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie pozwala sobie ona za dużo i czy za takie zachowanie nie powinna zostać zwolniona. Stwierdziła jednak, ze takimi rzeczami powinien martwic się jej ojciec, a nie ona. Przecież to on im płacił.
Jeszcze raz zerknęła w stronę lustra, kasztanowe włosy miała spięte na czubku głowy, pozwalając niektórym kosmykom opadać na twarz. Spojrzała w swoje piwne oczy i uśmiechnęła się do siebie na myśl o nadchodzącym spacerze.
Thomas zabiegał o jej względy już od kilku tygodni. Liczyła na to, że dzisiaj się jej oświadczy, nie po to marnowała tyle czasu, aby odstawił ją z kwitkiem. Zwłaszcza, że wydawał się idealnym kandydatem! Nie za brzydki, młody, a przede wszystkim bogaty! Czego więcej chcieć?
Opadła bezwładnie na krzesło i zaśmiała się do siebie. Wszyscy myśleli, że jest w nim zakochana! Głupcy, tylko naiwni marzyli o miłości. Od małego pozbyła się złudzeń, że rodzina pozwoli jej na taki luksus. I tak miała szczęście, że sama wybrała sobie kandydata przed tym, jak obiecał ją komuś ojciec.
Powoli się podniosła, stwierdzając, że dostatecznie pozwoliła na siebie czekać. Z gracją zeszła po schodach, do salonu. Cały spięty i niepewny siedział w nim wysoki blondyn, rozglądając się dookoła. Zmarszczyła nos widząc jego zgarbioną sylwetkę, przez jej głowę przeleciała myśl, czy jednak nie powinna znaleźć sobie kogoś lepszego. Przystojniejszego?
-Przepraszam, że tak długo się szykowałam, ale chyba sam pan rozumie.
-Och, ależ nie, nic nie szkodzi. – powiedział szybko, równocześnie się podnosząc. Potrącił przy tym filiżankę z herbatą, równocześnie wylewając jej zawartość na stolik. – Przepraszam… Nie chciałem, ja…
-Nie przejmuj się tym. – wzięła go za ramię, uśmiechając się uroczo, mimo, że miała ochotę go wyśmiać za niezdarność. – Może już chodźmy, dobrze?

Stała na szczycie wzgórza, słońce powoli zachodziło, odbijając się w wodzie. Wyglądało jakby tonęło, uwielbiała ten widok. Jednak dzisiaj nie była w stanie się nim zachwycić. Była zdenerwowana, Thomas się jej oświadczył, ona oświadczyny przyjęła. Z tej okazji miał się odbyć bal. A jednak nie była zadowolona, czuła, że czegoś tu brakuje.
-Idiotko, przecież tego chciałaś. Zresztą, większość czasu spędzi na morzu, nie będzie go zbyt często.
Schowała twarz w dłoniach.
Starała sobie wmówić, że pieniądze to wszystko co się liczy, ale nie szło jej tak dobrze, jakby chciała. Czegoś brakowało.
Nagle zauważyła coś dziwnego, statek cumujący przy brzegu. Dlaczego nie w porcie? Dopiero potem zdała sobie sprawę, że powiewa na nim piracka flaga. Wiedziała, że powinna ostrzec mieszkańców, a jednak nie miała ochoty. Było jej to obojętne. Patrzyła jak uganiają się po pokładzie, krzycząc cos do siebie, zwijali żagle, śpiewali, pili rum, wydawali się szczęśliwi. Jakby bycie piratem było czymś wspaniałym.
Po kilku minutach zauważyła chłopaka, który się wyróżniał. Wydawał się być niewiele starszy od niej, a jednak wszyscy odnosili się do niego z jakimś szacunkiem. Wysoki, z ciemną karnacją, czarne włosy. Nic więcej nie mogła zauważyć, był za daleko.
Sama nie zauważyła kiedy nogi poniosły ją bliżej klifu, kiedy schowała się za skałą. Zafascynowana patrzyła jak wydaje komendy.
I nagle spojrzał w jej stronę. Zaparło jej dech w piersi, zauważyła że ma ciemne oczy oraz bliznę przebiegającą przez jego prawe oko. Na szczęście nie wydawało się, aby ją zauważył. Przynajmniej nie pokazał tego po sobie.
-Co ja robię? – zapytała sama siebie.
Powoli ruszyła w stronę miasteczka.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 4.00
il. ocen : 1
il. odsłon : 2616
il. komentarzy : 0
linii : 24
słów : 783
znaków : 4097
data dodania : 2006-12-26

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e