kategoria : / /
Sen gasnącej nadziei
a u t o r : Molly
w s t ę p :
Magnus. Alec. Rozstanie. Sen. Nadzieja. Złamane serce po 18 odcinku Shadowhunters.
Krótki one-shot. Malec po prostu.
u t w ó r :
Czuję twój ciepły oddech na twarzy, każdy ruch wykonywany w moim kierunku. Twój przeszywający do szpiku kości wzrok, pełen tęsknoty, żalu i pożądania. Dostrzegam w ich lśniącym kolorze ból, a im są bliżej, widzę kolejne szczegóły, które pozwalają mi wierzyć, że już nigdy mnie nie zostawisz, że wybaczysz i zapomnisz to, co wydarzyło się kiedyś, w całkiem niedalekiej przeszłości. Przeszłości, którą z całego serca pragnę w tej chwili zmienić. Chciałbym dostać szansę, by móc naprawić to, co zepsułem, by odzyskać to co utraciłem, co stawało się coraz bardziej odległe. Twe ostatnie słowa nie pozostawiały złudzeń. Nie chciałeś mnie już w swoim życiu, chciałeś o mnie zapomnieć, o tym co nas łączyło i o tym co do mnie czułeś. Moje telefony ignorowałeś, podczas wizyt u ciebie, nie otwierałeś. Moja nadzieja z każdym dniem gasła, a teraz... Teraz pochylasz się nade mną, kładziesz swą ciepłą dłoń na moim policzku i delikatnie je muskasz. Wciąż na mnie patrzysz, a ja nie mam odwagi, nie chcę odwrócić wzroku. Chcę na ciebie patrzyć, chłonąć każdą część ciebie, byś na zawsze pozostał w moim sercu i pamięci, kiedy znów znikniesz i mnie zostawisz. Kiedy... Czuję ukłucie w sercu, w sercu, które już nigdy nie będzie scalone, a jego cząstki wciąż będą zadawać mi ból.
Ostrożnie wyciągam dłoń w twoim kierunku. Powoli, by cię nie odstraszyć, byś się nie odsunął. Tak bardzo pragnę, by to nie był sen, byś był prawdziwy, nie zniknął, jak tylko zamknę oczy. Nie drgasz, nawet kiedy dotykam opuszkiem palca twoich ust. Delikatnie podnoszę głowę, a kiedy otwieram usta, by po raz pierwszy zabrać głos, przeprosić cię i prosić o wybaczenie, ocierasz łzę spływającą po moim policzku i delikatnie, niemal nie wyczuwalnie mnie całujesz. To zaledwie muśnięcie, ale daje namiastkę nadziei w moim sercu. Moje serce zamiera. Odwzajemniam pocałunek, ale nie pozwalasz mi się długo sobą nacieszyć. Odsuwasz się, a ja ponownie czuję w sobie pustkę, taką samą, gdy zostawiłeś mnie pod stacją metra, z trzema słowami tonącymi we mgle. Przymykam oczy, by nie doprowadzić do wypłynięcia kolejnego smutku. Nie mogę pokazać słabości, bo to mnie złamie i pozostawi takim na zawsze.
- Aku Cinta Kamu - słyszę tuż przy swoim uchu i na powrót otwieram oczy. Twoje są tak blisko... Widzę w nich światełko nadziei. - Wybaczam ci. I przepraszam, przepraszam, że byłem tak głupi.
Jeden kącik moich ust unosi się do góry. Oplatam dłońmi twoją szyję i ciągnę cię ku sobie. Moje usta łączą się z twoimi. Ten smak... Tak znajomy. Twój zapach. Twoje wargi na mojej szyi, dłonie dotykające każdego skrawka mojego ciała. Jesteś tak blisko, tak bardzo cię pragnę. Chcę tego, ty to wiesz, ale chcesz być delikatny, a ja chłonę, chłonę każdy twój dotyk, każdy twój oddech, zapach, smak... Każde spojrzenie.
Budzę się zalany potem we własnym łóżku, bez śladów twojej obecności. Gdy patrzę na puste miejsce obok mnie, uświadamiam sobie, że to był tylko sen. Sen, który nigdy nie stanie się rzeczywistością. Przygryzam dolną wargę i mocno zaciskam powieki. Nie chcę by to tak bardzo bolało. Z mojego gardła wydostaje się krzyk pełen rozpaczy, bólu i złości. Serce nie jest ze skały, a moje się skruszyło, zamknęło na świat, uczucia. Nadzieja zgasła wraz ze snem.