FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Mok w światłości

a u t o r :    bajazyd


w s t ę p :   

Od autora: Przepraszam was, że dopiero teraz wrzucam to opowiadanie. Mam nadzieję, że i to wam się spodoba, przeczytacie, ocenicie, zostawicie komentarz, polecicie innym i z zapartym tchem będziecie wyczekiwać na nową część. Pozdrawiam was, oraz życzę miłego tygodnia
Wasz Bajazyd



u t w ó r :

Chapter 3: Sojusz


Hadrian Potter wepchnął Astorię Riddle do środka pustej klasy. Dziewczyna tanecznym krokiem powstrzymała upadek i obkręciła się wokoło własnej osi. Zachichotała, po czym na jej usta wdarł się kpiący uśmieszek.
Zaczynał on irytować Hadriana. Tak samo jak ten taneczny krok, z którym szesnastolatka wykonywała niemal wszystko. Tak samo jak te błyszczące oczy, które mówiły "Ja wiem...". Tak samo jak... Jak w zasadzie sama Astoria.
Tak bardzo przyzwyczaił się do Aurory, do jej kocich ruchów, pełnego gracji chodu, opanowania, zdystansowania, sadyzmu, niemal lenistwa, że nie wyobrażał sobie nikogo innego u swojego boku. A mimo to, była Astoria...
- Nie za wczeście, hmm? - zapytała Astoria podchodząc do niego. Hadrian postarał się obdarzyć byłą przyjaciółkę brakiem jakichkolwiek emocji.
- Proponowałbym, abyś nieco opanowała swoją energię. Przypuszczam, że moi Ślizgoni powiadomili cię o zmienionych zasadach, panujących w Slytherinie. Na pewno jest inaczej, niż kiedy uczęszczał do Hogwartu twój ojciec, więc i informacje przekazane ci przez niego mogą być przeczne z wiązku z stanem rzeczywistym...- Astoria przerwała mu, niemal rzucając go na kamienną ścianę. Na początku chciał sięgnąć po różdżkę, bowiem był pewny, że dziewczyna chce stoczyć z nim pojedynek. Jednak Astoria przyległa do niego, powodując, że powietrze z płuc niemal z niego wyleciało. Jedną ręką obejła go w pasie, drugą bawiła się jego włosami. Automatycznie on też ją chwycił.
- Prawie nigdy nie zwracasz się do mnie po imieniu - wyszeptała dziewczyna całując fragment jego ciała pomiędzy uchem, a kością policzkową - Już prawie zapomniałam, jak je wymawiasz...
- Astoria... - odszeptał Hadrian, w chwili kiedy Astoria go pocałowała. Tym razem to on ją odepchnął.
Dziewczyna zatoczyła się do tyłu, ale nie upadła. Otarła kącik górnej wargi, idealnie w miejscu, w którym ciemna szminka się razmazała.
- Co chciałaś tym osiągnąć? - zapytał opierając się o zimną ścianę.
- Chciałam coś sprawdzić - wzruszyła ramionami dziewczyna - Czy może jest między nami to, co było kiedyś.
- Chodzę z Aurorą - mruknął - Z Aurorą Malfoy. Była kiedyś twoją przyjaciółką, jakbyś zapomniała.
- Pamiętam - odparła oburzona dziewczyna - Doskonale pamiętam.
- Twoje zachowanie przeczy z normami obowiązującymi w Slytherinie. Nie będę tego dłużej tolerował.
- Więc do tej pory traktowałeś mnie ulgowo?
- Zaczynasz mnie irytować - warknął ostrzegawczo Hadrian.
- A ty mnie - odparła bezczelnie dziewczyna - Dostałam jasne polecenia od ojca. Wypełniam swoją misję w Hogwarcie.
- Czarny Pan... Masz misję? - zapytał ostrożnie Hadrian. Dziewczyna odchyliła głowę do tyłu i zachichotała.
- Tak, mam. Zazdrosny? - zachichotała, a jej oczy błysnęły niebespiecznie.
- Niezbyt. Co musisz zrobić? - odparł chłopak.
Milczała.
- Co musisz zrobić? - ponowił pytanie.
- Mam zebrać... Sojuszników. Przyszłych Śmierciożerców. Nie tylko ze Slytherinu.
Hadrian uniósł brwi.
- Ach tak?
- Nie zgadniesz kto góruje na mojej liście - Astoria chwilę premilczała - Ty. Ojcu podoba się, że stworzyłeś Dwór. Że jesteś liderem.
- Naprawdę? - mruknął Hadrian dokładnie lustrując zwrokiem byłą przyjaciółkę.
- Tak. Wysyłam mu raporty średnio raz na dwa tygodnie. Jest zaintrygowany Dworem. No i tobą.
- Czego chce? - zapytał Hadrian rzeczowo.
- Dodaj mnie do Dworu - odparła szybko Astoria. Czarnowłosy prychnął.
- Czego oczekuje ode mnie Czarny Pan, nie ty.
- Tego samego, co odemnie. Zbierania sił. Zawierania sojuszów. Szukania młodych Śmierciożerców - Astoria wydęła wargi.
- W takim razie proponuję ci sojusz - ciszo szepnął Hadrian. Astoria nachyliła się bliżej do niego - Działamy dla tego samego Pana. Głupotą byłoby wchodzenie sobie w drogę.
Astoria wyciągnęła do niego rękę.
- Sojusz - uścisnął ją na krótko. Wokół ich dłoni zaświeciła złotawa poświata. Pakt został zawarty.
- Hadrian - zawołała jeszcze Astoria kiedy wychodził - Możemy wrócić do stanu sprzed mojego wyjazdu? Ojca by to bardzo ucieszyło. Zależy ci na pozytywnych emocjach u niego w stosunku do Ciebie, prawda?
- Myślę, że za dużo się zmieniło, Astria. Na razie niech zostanie tak jak jest - mruknął Hadrian wychodząc.
- Ale wszytko może się zmienić - mrugnęła do niego brunetka.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1764
il. komentarzy : 0
linii : 40
słów : 799
znaków : 4262
data dodania : 2017-06-05

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e