kategoria : / /
Mrok w światłości
a u t o r : bajazyd
w s t ę p :
Od autora: To już drugi tekst wstawiony tu przeze mnie. Ten, oraz "pierwszy" pt. Szaleniec zakochany w wariatce, mają jedną całość. Przypominam tylko, że nie jest to bynajmniej ciąg chronologiczny. Dziękuję, że to czytacie ;)
Ps.: Nie jestem autorem Harry'ego Pottera ani żadnej książki o nim. Wszytkie prawa autorskie należą do pani J K Rowling.
u t w ó r :
Chapter 2 : To wszytko komplikuje
Hadrian Potter zszedł z piętra apartamentu na Oxford Street w Londynie gdzie mieszkał z matką i ojcem. Jego matka wyszła na jedno z jej "ważnych spotkań", ale ojca spodziewał się spotkać w salonie. I tak było. James Potter siedział w salonie, w jednym z dwóch foteli i czytał Proroka Codziennego. Hadrian cichutko się do niego przysiadł.
- Hadrian - powiedział ojciec. Był to pewien rodzaj przywitania z jego strony.
- Ojcze - odparł Hadrian. Był liderem dla swoich znajomych i Królem Slytherinu który spowodował powstanie Dworu, ale przy ojcu nadal zachowywał się jak pięcioletnie dziecko - Mam do ciebie sprawę.
James odłożył gazetę.
- O co więc chodzi?
*
Dziesięcioletni Hadrian Potter podleciał na dziecinnej miotełce do przodu i w górę, znacznie wyprzedzając swoich przyjaciół.
- Hadrian! - zawołał za nim Draco.
- To niebezpieczne! - dodał Blaise, ale Hadrian tylko się roześmiał. Bardzo lubił Blaise'a Zabiniego i Draco Malfoy'a oraz jego siostrę bliźniaczkę Aurorę, ale jego najserdeczniejszą przyjaciółką zawsze była...
- Astoria! - krzyknął oburzony Hadrian kiedy Astoria Riddle wyprzdziła go ze znaczną szybkością.
- Leć za mną! - zawołała do niego nadal mknąc do przodu. Hadrian zmusił swoją miotłę do jeszcze szybszego lotu za przyjaciółką. Po chwili zostawili Draco, Blaise'a i Aurorę daleko z tyłu. Astoria skręciła jeszcze parę razy i wlecieli do małego lasku. W końcu wylądowali na grubej gałęzi jednego z drzew.
Hadrian uważał się za ładne dziecko. Miał dziesięć lat, był szczupły i wysoki jak na swój wiek. Czarne włosy niesfornie opadały na blade czoło, gęste rzęsy okalały zielone oczy. Matka dbała o to, aby chodził dobrze ubrany, a ojciec aby miał idealne zachowanie. Był przecież arystokratą! Ale to Astoria Riddle była piękna.
Miała lśniące, brązowe włosy sięgające połowy pleców, była wysoka i smukła. Jej czarne oczy posiadały szaleńczy błysk, tak że nikt nie wiedział czy włśnie miała opowiedzieć żart czy wyjawić kompromitujący wroga sekret.
Hadrian odłożył ostrożnie swojego Nimbusa 2000 i zbliżył się do przyjaciółki. Astoria stała przy krawędzi gałęzi i niebezpiecznie wychylała się do przodu.
- Nie znajdą nas tu - obwieściła mu z wyraźną dumą w głosie - To doskonała kryjówka!
- Wątpię czy w ogóle za nami polecą - stwierdził Hadrian. Astoria uśmiechnęła się do niego szeroko, na co chłopiec również sie uśmiechnął.
- Chce ci coś powiedzieć. Coś ważnego. Dlatego tu ciebie przyprowadziłam- powiedziała do niego patrząc się gdzieś w dal. Hadrian usiadł pod drzewem, swoim milczeniem dając znak Astorii aby kontynuowała - Nie idę do Hogwartu. Tata zadecydował, że będę się uczyć w Drumstrangu. Będę tam jedyną dziewczyną, wiesz?
- Ale dlaczego? - prawie jęknął zawiedziony dziesięciolatek. Astoria nadal nie zaszczyciła go swoim spojrzeniem.
- Wyjeżdżam pojutrze, ale tata już jutro chce mieć mnie przy sobie - kontynuowała dziewczynka, mówiąc to w przestrzeń - Nie mówiłam tego Aurorze, Blaise'owi ani Draco. Nie dowiedzą się o tym. Przynajmniej nie ode mnie. Tylko tobie chciałam to powiedzieć, Hadrian. Tylko tobie.
Astoria nareszcie odwróciła się do Hadriana. Dziesięciolatek miał czerwone oczy, ale nie płakał. Płacz był oznaką słabości, a on nie był słaby. Jej oczy jak zwykle błyszczały niebezpiecznie odbijając światło słońca. Dziesięciolatka nagle doskoczyła do niego. Chwyciła go boleśnie za nadgarstki zabierając mu możliwość zmiany położenia ciała. Przybliżyła swoją głowę do głowy Hadriana i delikatnie pocałowała go w usta. Tak nagle jak się zbliżyła, puściła go i wstała.
- Chodźmy już - poprosiła go - Nie chcę, aby Draco i Aurora powiedzieli o naszej ucieczce państwu Malfoy albo co gorsza przylecieli tu za nami.
- Masz rację - zgodził się Hadrian biorąc swoją miotłę i wzbijając się w powietrze.
*
- Hadrian, masz szesnaście lat, a opowiadasz mi historię ze swojego dzieciństwa? - zapytał James unosząc brwi. Hadrian pokręcił głową zrezygnowany.
- Nie oddzywała się do mnie przez sześć lat od tego czasu. Przez sześć lat - mruknął Hadrian pochylając się lekko do przodu. Wpatrywał się w podłogę - Aż do dzisiaj. Napisała list.
- Mniemam, że to jego treść cię niepokoi- zauważył James bawiąc się skrawkiem gazety - Co napisała Astoria?
- Wraca na szósty rok nauki do Hogwartu - oznajmił Hadrian przygryzając dolną wargę. Brwi James'a uniosły się jeszcze wyżej.
- To chyba dobrze, prawda? Była twoją najlepszą przyjaciółką - zauważył delikantnie James.
- Była - mruknął Hadrian - W tym liście... Dużo się zmienia przez sześć lat. Nie kocham jej tak, jak ona ny sobie tego życzyła. Kiedy miałem dziesięć lat kochałem ją, to prawda. Ale teraz jest Aurora. Nie zamierzam jej porzucać tylko dlatego, że Astoria postanowiła wrócić!
- Rozumiem - zgodził się James. Westchnął - Życie nie jest proste, Hadrian. Ciągle stawia nas przed wyborami, najczęściej nie łatwymi. Ja na przykład, kiedyś byłem członkiem Zakonu Feniksa, zagorzałym zwolennikiem Dumbledore'a. Chodziłem z Lily Evans. Ale potem wybrałem twoją matkę, Czarnego Pana, porzuciłem dawne poglądy. To nie była łatwa ścieżka, ale zaprowadziła mnie do szcześcia. Rozumiesz, co chcę ci przekazać?
- Chyba tak - odparł Hadrian przeczesując szczupłymi palcami ciemne, gęste włosy - Ale Astoria jest JEGO córką.
- Tak... To wszytko komplikuje